1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Historycy o rabunku i germanizacji dzieci

21 listopada 2018

Rabunek i germanizacja dzieci w czasie II wojny światowej to temat polsko-niemieckiej konferencji w Krakowie. Uczestniczą w niej naukowcy oraz ofiary porwań, do których dotarły Deutsche Welle i Interia.

https://p.dw.com/p/38bXp
Plakat der Konferenz "Raub und Germanisierung der polnischen Kinder im II. Weltkrieg" Krakau 21-22 November 2018
Zdjęcie: DW/M. Sieradzka

„Moją prawdziwą intencją jest wychwycić germańską rasę rozsianą po świecie, zrabować i ukraść, gdzie się tylko da" - zapowiedział w 1938 r. szef SS Heinrich Himmler. Realizacja jego zbrodniczej idei doprowadziła w czasie II wojny światowej do zniemczenia setek tysięcy dzieci uprowadzonych z podbitych przez III Rzeszę krajów.

Dzieci spełniające kryteria rasowe zabierano z domów, ochronek, badano pod kątem rasowym. Tym „wartościowym" - z punktu widzenia Niemców - zmieniano nazwiska i daty urodzenia. Z nową tożsamością trafiały do niemieckich rodzin.

O losach porwanych i o poszukiwaniach

O konkretnych losach porwanych dzieci, o historii powojennych poszukiwań, o polityce rasowej III. Rzeszy oraz o zasobach archiwów umożliwiających poszukiwania opowiedzą podczas konferencji w Krakowie (21-22.11.2018) naukowcy i dziennikarze. Gościem będzie m.in. jedna z czołowych niemieckich ekspertek zajmujących się tematyką rabunku dzieci Dorothee Schmitz-Koester.

Wśród uczestników są historycy IPN i Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie (organizatorzy konferencji) oraz Akademii Ignatianum w Krakowie, którzy przybliżą specyfikę rabowania „rasowo wartościowych” dzieci z poszczególnych obszarów oraz opowiedzą o dzieciach robotnic przymusowych pracujących w czasie wojny na terenie Rzeszy. Osobny blok na konferencji zostanie poświęcony poszukiwaniom, repatriacji i procesom sądowym.

Zrabowane dzieci
Zrabowane dzieci

Przedstawiciele archiwów w Polsce (IPN, Archiwum Akt Nowych) i w Niemczech (Międzynarodowa Służba Poszukiwawcza ITS w Bad Arolsen) opowiedzą, gdzie dziś znajdują się dokumenty dotyczące rabunku i germanizacji dzieci, a także, jak należy szukać własnych korzeni lub zaginionych krewnych.

Zamknięte drzwi

W Polsce poszukiwaniem osób bezpośrednio poszkodowanych w czasie II wojny światowej, które próbują dotrzeć do informacji na temat swoich wojennych losów i/lub chcą odnaleźć zaginionych członków rodzin zajmuje się Biuro Informacji i Poszukiwań Polskiego Czerwonego Krzyża.

Jednak, jak się okazuje, formularze, są tak skonstruowane, że osoba próbująca ustalić własną tożsamość nie jest w stanie ich wypełnić. Wymagane jest bowiem podanie imienia i nazwiska, daty i miejsca urodzenia, imion rodziców, co dla ofiar rabunku i germanizacji zamyka właściwie drzwi do dalszych poszukiwań.

Trudne szukanie własnych korzeni

O swoich losach i poszukiwaniu własnej tożsamości podzielą się podczas krakowskiej konferencji także ci, którzy sami byli porwani i poddani przymusowej germanizacji. Są wśród nich osoby, które zostały w Niemczech, ale i takie, które zostały przywiezione z powrotem do Polski.

Po wojnie dzieci wywiezionych w celu germanizacji poszukiwał powołany specjalnie w tym celu pełnomocnik rządu RP ds. rewindykacji Roman Hrabar. Intensywne działania poszukiwawcze, w których uczestniczyły również organizacje takie jak UNRRA (United Nations Relief and Rehabilitation Administration) czy delegatury PCK prowadzone były do około 1950 roku. Brak dostępu do dokumentacji (część została zniszczona przez Niemców i przez aliantów) oraz brak utrudniony przez „żelazną kurtynę” kontakt pomiędzy instytucjami w RFN i Polsce sprawiły, że temat ten został wyciszony na lata.

Strażnik pamięci

Dopiero działalność Christopha Schwarza, nauczyciela z Fryburga, który zainteresował się tą historią, pozwoliła jej na nowo trafić do opinii publicznej przede wszystkim w Niemczech, ale także w Polsce. Gdy Schwarz poznał Hermanna Lüdekinga, który jako dziecko został porwany z okupowanej Łodzi i poddany germanizacji, postanowił zawalczyć o odszkodowanie dla niego i zarazem innych ofiar. Wedle orzeczenia Sądu Administracyjnego w Kolonii z lipca 2018 roku ofiary porwań nie stanowią grupy objętej niemieckimi przepisami dotyczącymi odszkodowań za cierpienia wojenne. Schwarz i Lüdeking postanowili jednak odwołać się od tego orzeczenia, podkreślając, że najważniejsze dla ofiar jest nie tyle zadośćuczynienie finansowe, co moralne.

Walczą o zadośćuczynienie: Christoph Schwarz (l) i Hermann Luedeking (śr.)
Walczą o zadośćuczynienie: Christoph Schwarz (l) i Hermann Luedeking (śr.)Zdjęcie: DW/M. Sieradzka

Efektem wieloletniej pracy Christopha Schwarza stała się dokumentacja przemilczanych wcześniej losów nazistowskiej polityki rasowej oraz stworzona w 2014 roku wystawa, która stała się impulsem do zainicjowania przez Deutsche Welle i Interię pierwszych polsko-niemieckich poszukiwań zrabowanych dzieci. W ramach akcji „Zrabowane dzieci” dziennikarze udokumentowali losy kilkunastu ofiar i rozpoczęli poszukiwania prawdziwej tożsamości poszkodowanych, z których część osobiście opowie o swoich losach podczas konferencji. 

W październiku 2018 roku nakładem krakowskiego Wydawnictwa M, ukazała się książka, która opowiada między innymi o losach porwanego Folkera Heinecke. Po porwaniu trafił do jednego z ośrodków Lebensbornu na terenie Rzeszy, gdzie spotkał swoich przyszłych przybranych rodziców.

Książka "Teraz jesteście Niemcami" ukazała się w 2018 r. nakładem wydawnictwa M
Książka "Teraz jesteście Niemcami" ukazała się w 2018 r. nakładem wydawnictwa MZdjęcie: DW/M. Sieradzka

***

- Siedziało nas może 30-40 chłopców, żeby oni mogli sobie wybierać. Ja podbiegłem do mojego przyszłego ojca i położyłem mu głowę na kolanach. I mnie wybrali - wspomina. - Tego weźmiemy, ten do nas pasuje - mówili. Jakby brali jakiegoś psa.

Gdy państwo Heinecke zabierali chłopca do Hamburga, ten miał już za sobą obóz w Łodzi, ośrodki Lebensbornu w Kaliszu, Bruczkowie i Połczynie-Zdroju. A potem, jak mówi Folker, nastał raj.

- Relacja z rodzicami była dobra, może nawet lepiej mnie traktowali niż gdybym był ich własnym dzieckiem. Panowała punktualność, jedzenie o wpół do ósmej, wpół do pierwszej, wpół do ósmej wieczorem. Moja mama wszystkim się zajmowała, mieliśmy duży dom, dwóch ogrodników. Gdy wracałem ze szkoły później niż zwykle, w pościeli czekało na mnie ciepłe jedzenie, bo mama je tam wstawiała. Byliśmy zgraną rodziną, podróżowaliśmy razem - opowiada.

W raju tylko raz powiało grozą.

- Sąsiedzi zawsze wiedzą o człowieku najwięcej. Do nas przychodziły wszystkie dzieci z okolicy, bo mieliśmy staw. Kiedyś, jak miałem 7 lat, nagle mówi do mnie mój kolega Wolfgang: "Ty nie jesteś dzieckiem swoich rodziców". Świat mi runął, bo nie sądziłem, że ktoś o tym wie. Nie powiedziałem rodzicom, bo byłoby im przykro - wspomina.

(fragment książki „Teraz jesteście Niemcami. Wstrząsające losy porwanych polskich dzieci”, wydawnictwo M, 2018)

"Zrabowane dzieci". Mamy pierwsze sukcesy!