1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ignorancja czy arogancja? "Polskie obozy" w niemieckich mediach

Malgorzata Matzke30 maja 2012

Oburzenie po niefortunnej wypowiedzi prezydenta Obamy o "polskich obozach śmierci" przywodzi wspomnienia o tym, jak często podobne lapsusy przydarzały się niemieckim mediom. Politycy też nie są bez winy.

https://p.dw.com/p/154Zh
Zdjęcie: picture alliance / dpa

Ambasada RP w Berlinie na bieżąco monitoruje niemieckie media i ma wyczerpujący przegląd tego, jak często w telewizji czy prasie powtarzają się sformułowania "polskie obozy koncentracyjne" czy "polskie obozy zagłady". W przypadkach zauważenia takich lapsusów ambasada natychmiast reaguje, jak podkreślił w rozmowie z Deutsche Welle attache prasowy ambasady RP Jacek Biegała. W bieżącym roku takich interwencji było już 4-5, w ostatnim półroczu 2011 r. - kilkanaście.

Czysta ignorancja

Z reguły takimi sformułowaniami posługują się młodzi, niedoświadczeni dziennikarze, którym brak wiedzy historycznej i wyczucia, twierdzi. Rzadko tego rodzaju błędy pojawiają się w poważnych, ponadregionalnych dziennikach czy magazynach, najczęściej zdarzają się na portalach internetowych cytujących lokalną prasę. Choć ostatnio było odstępstwo od tej - prawie - reguły: młoda reporterka Deutschlandradio przy okazji relacji z Erfurtu, gdzie odbywała się uroczystość upamiętniająca deportację Żydów także użyła sformułowania o "polskich obozach koncentracyjnych". Ambasada interweniowała, rozgłośnia przepraszała; przeprosiny i sprostowanie zostało nawet wyemitowane na antenie. Innym błędem, który także zdarza się w mediach jest sformułowanie "obozy koncentracyjne w Polsce" - opowiada dyplomata. "Brakuje tu uzupełnienia: w okupowanej przez Niemcy Polsce".

65 Jahre Befreiung Auschwitz
To nie był "polski obóz"Zdjęcie: AP

Przyłączcie się do akcji

Jak podkreśla Jacek Biegała, reakcje niemieckich mediów na pisemne czy telefoniczne interwencję polskich dyplomatów są zawsze podobne: przeprosiny. "Nie było nigdy żadnych aroganckich reakcji" - mówi attache prasowy. "Ale my jesteśmy nieustępliwi, nie możemy pozwolić na nagminne pisanie o >>polskich obozach<<. Musimy upominać się o rzetelne przygotowywanie dokumentacji do materiałów dziennikarskich. Nie można pozwolić, by nagminnie używano tych sformułowań, bo może być to ze strony dziennikarzy nie tylko przejawem ignorancji, lecz także ich arogancji wobec historii".  W związku z tym sugeruje on dziennikarzom, by w ramach "odkupienia win" przyłączyli się do akcji polskiego MSZ i polskich placówek dyplomatycznych, które od lat już prowadzą akcję Przeciw 'Polskim obozom', katalogizując wykroczenia i odnotowując interwencje w ich sprawie.

Zwraca on także uwagę na duże wyczulenie samych odbiorców przekazów medialnych, którzy dostarczają ambasadzie informacji. W walce z tego rodzaju ignorancją mediów ambasada ma także innych sprzymierzeńców jak organizacje żydowskie, czy też niemieckie stowarzyszenia zajmujące się relacjami polsko-niemieckimi.

Bundespräsident Roman Herzog in Warschau
Prezydent Roman Herzog w Warszawie, 1994Zdjęcie: picture-alliance / dpa

Błędy się zdarzają

Niemieckim politykom rzadko kiedy przytrafiały się gafy tego kalibru, co niefortunna wypowiedź prezydenta Obamy.

W pamięci pozostała pomyłka prezydenta Niemiec Romana Herzoga, który przyjechał do Warszawy w sierpniu 1994 roku na obchody 50-lecia wybuchu Powstania Warszawskiego, a w swym wystąpieniu mówił o powstaniu w warszawskim getcie.

Najnowszą polsko-niemiecką gafę popełniono dosłownie kilka tygodni temu. "Premier Polski zadeklarował jasno, że chce przyłączyć się do strefy euro do 2015 roku" - powiedział w Brukseli przewodniczący Europarlamentu Martin Schulz. Na protest strony polskiej wyjaśniał później, że prawdopodobnie był to błąd w przekładzie i że chodziło tylko o to, że do roku 2015 Polska spełniłaby kryteria wejścia do strefy euro.

Małgorzata Matzke

red.odp.: Iwona D. Metzner