IQ a stereotypy
26 grudnia 2012Tak prosta zasada byłaby zbyt prosta, uśmiecha się Andreas Heinz, psychoterapeuta, szef oddziału psychiatrycznego kliniki Charité w Berlinie. I opowiada o lekarce swoich dzieci – ciemnoskórej, ciemnookiej specjalistce od pediatrii z trudnym do ujarzmienia synem, nieustannie sprawiającym kłopoty w szkole. „Dla większości sprawa była jasna – jego ojciec musi być Arabem albo Turkiem”, mówi Andreas Heinz. W rzeczywistości ojciec chłopca jest lekarzem ze Szwabii.
Od pewnego czasu renesans przeżywają teorie, jakoby na przykład mieszkańcy wysoko rozwiniętego gospodarczo kraju musieli mieć wspólne cechy genetyczne i wyższy, niż inni, wskaźnik inteligencji,
Najpóźniej od ukazania się kontrowersyjnej książki berlińskiego socjaldemokraty Thilo Sarrazina, naukowców i pseudonaukowców, felietonistów i uczestników telewizyjnych debat w Niemczech zajmuje pytanie, czy zgodność genetyczna członków pewnych grup narodowościowych ma także wpływ na ich inteligencję, lub mówiąc najprościej - czy inteligencja jest uwarunkowana genetycznie?
W książce „Samolikwidacja Niemiec” Sarrazin prorokuje Niemcom ponurą przyszłość. Winni tej prognozie są tureccy i, ogólnie rzecz biorąc, islamscy imigranci, którzy nie chcą się integrować, a ich dzieci ledwo kończą szkoły. Rzeczywiście, słabsze ze statystycznego punktu widzenia wyniki szkolne uczniów z rodzin tej grupy migrantów, Sarrazin tłumaczy odziedziczonym przez dzieci „intelektualnym wyposażeniem” ich rodziców.
Geny i środowisko wpływają na IQ
Predyspozycje genetyczne rzeczywiście odgrywają rolę w rozwoju inteligencji, uważa Andreas Heinz. Niezliczone badania dowodzą też jednak, iż „przytłaczający” wpływ na intelektualne zdolności poszczególnego indywiduum ma środowisko.
Wpływ na IQ osób różnego pochodzenia ma zatem przede wszystkim otoczenie, w którym one wzrastają. Badania w USA pokazały, że ciemnoskóre dzieci, adoptowane w latach 70-tych przez białych rodziców, wykazywały się wyższym wskaźnikiem inteligencji, niż inne białe i czarne dzieci
Według reprezentatywnych badań statystycznych, tzw. mikrospisu przeprowadzonego w Niemczech w 2011 roku, 62 procent osób bez świadectwa ukończenia szkoły wywodzi się z rodzin migrantów. W tej samej grupie tylko 20 procent uzyskało maturę. Przyczyn takiego stanu rzeczy szukano często w charakterystycznych cechach etnicznych i kulturowych muzułmanów czy osób tureckiego pochodzenia, krytykuje Coskun Canan z Uniwersytetu Humboldtów w Berlinie. Tylko na marginesie, jeżeli w ogóle, brano pod uwagę w tych badaniach często fatalne warunki bytowe wielu migranckich rodzin, ich złą sytuację finansową, wreszcie niekompencję nauczycieli, którzy często nie są przygotowani do obchodzenia się z dziećmi migrantów. W ten sposób powstał fałszywy obraz uczniów migranckiego pochodzenia, którzy „z zasady uczą się źle i nie chcą się integrować”.
Ambitne dziewczyny
Bardziej wnikliwe analizy pokazują, że wśród migrantów tureckiego pochodzenia szkoły nie ukończyły przede wszystkim osoby starsze. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w młodszym pokoleniu. Szczególnie ambitne są urodzone w Niemczech tureckie dziewczęta. Około jedna trzecia z nich kończy szkołę ze świadectwem maturalnym, lub świadectwem ukończenia szkoły zawodowej. Tendencja ta rośnie. „Dziewczęta z tureckich rodzin są tą siłą napędową całej grupy. Wierzymy, że pociągną za sobą także chłopców”, mówi Coskun Canan. Jeżeli bowiem młodzi mężczyźni będą chcieli żenić się z dziewczętami z tej samej grupy etnicznej, będą musieli im dorównać, tłumaczy Canan.
Własne życie stereotypów
Niestety przesądy i uprzedzenia żyją własnym życiem, ostrzega Coskun Canan. Raz wypuszczony w świat pogląd, np., że imigranci tureckiego pochodzenia nie chcą się integrować sprawia, że osoby te dostosowują się do stereotypu i rzeczywiście nie chcą się integrować. Socjolodzy nazywają taki proces „stereotype threat“ – zagrożeniem stereotypami.
Jeżeli nauczyciel nie oczekuje od dziecka tureckiego pochodzenia, że może mu stawiać takie same wymagania jak wszystkim innym dzieciom, pozbawia je szans rozwoju. Dzieje się to w ten sposób, tłumaczy Coskun Canan, że jeżeli nauczyciel ma do wyboru ocenę między, powiedzmy, trójką i czwórką, stawia mu trójkę. Uważa bowiem, że uczeń przypuszczalnie i tak nie przejdzie do szkoły wyższego stopnia. Kiedy po ukończeniu szkoły podstawowej nauczyciel pisze uczniowi zalecenie, do jakiego typu szkoły powinien on uczęszczać, też wybiera z reguły szkołę niższego stopnia. Tak stereotypowe myślenie jest w ten sposób reprodukowane, potencjał ucznia zostaje zmarnowany.
Socjalny stres zmienia pracę mózgu
Takie dyskryminujące doświadczenia kumulują się przypuszczalnie w mózgu i oddziaływują ujemnie na tzw. inteligencję kognitywną, tłumaczy Andreas Heinz. Doświadczenia prowadzone na zwierzętach wykazały, że wykluczanie osobnika z grupy wywołuje stres i pozostawia ślady w mózgu. Kiedy agresywne zwierzę próbuje wyprzeć z klatki drugie, organizm „ofiary” produkuje hormowy stresowe takie jak serotoninę. Zmienia się też w organizmie poziom dopaminy, wpływającej m.in. na zdolność do koncentracji i nauki. Powstające w mózgu zmiany mogą przechodzić nawet na potomstwo.
Andreas Heinz bada właśnie w Charité razem z grupą innych naukowców, czy podobne mechanizmy funkcjonują także w ludzkim mózgu. I czy socjalny stres wyzwala także w ludzkim organizmie zmiany biochemiczne.
Pytanie, czy uaktywniają się, czy blokują geny odpowiedzialne za rozwój inteligecji? Być może zepchnięcie na margines socjalny sprawia, że dotknięte osoby pozostają w swoim rozwoju daleko poniżej swoich genetycznie uwarunkowanych możliwości? Czy reakcja na stres jest dziedziczna? Andreas Heinz uważa, że jest to możliwe. Jedno jest dla niego pewne: socjalne zepchnięcie na margines i związane z nim negatywne doświadczenai szkodzą człowiekowi. Dlatego też wspierać trzeba wszystko, co może pomagać w rozwoju inteligencji – od nauki języka po zdrowe żywienie. „Najgorsze, co może się komuś zdarzyć, to zaszufladkowanie go”, tłumaczy psychoterapeuta Heinz.
Lydia Heller / Elżbieta Stasik
Red. odp.: Andrzej Pawlak