1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pornografia dziecięca. "Trzy kliki i szkoła ma ubaw"

30 października 2019

Akcje policyjne potwierdzają, że pornografia dziecięca rozpowszechniana jest coraz częściej przez nieletnich. Powinni dowiedzieć się, co wyrządzają innym – twierdzi działaczka na rzecz ochrony dzieci w rozmowie z DW.

https://p.dw.com/p/3SDbA
Pornografię dziecięcą częstokroć rozpowszechniają dzieci
Pornografię dziecięcą częstokroć rozpowszechniają dzieci Zdjęcie: picture-alliance/dpa/A. Dedert

Ze względu na podejrzenie rozpowszechniania plików wideo, przedstawiających przemoc seksualną wobec dzieci, w 11 krajach związkowych prowadzone jest śledztwo przeciwko 21 podejrzanym. Prokuratura generalna poinformowała, że domniemani sprawcy są w wieku od 14 do 26 lat. Deutsche Welle rozmawiała z przewodniczącą organizacji ochrony dzieci „Dunkelziffer" Julią Gommaringer.

DW: Okazuje się że nie tylko dorośli pedofile są w posiadaniu zdjęć i nagrań wideo przedstawiających seksualne wykorzystywanie dzieci. Jak pokazuje niedawne śledztwo prokuratury i policji, częstokroć także małoletni i młodzi dorośli rozpowszechniają pornografię dziecięcą. Czy jest to dla pani zaskoczeniem?

Julia Gommaringer: Dzieci i młodzież niekoniecznie interesują materiały z gatunku pornografii dziecięcej, tylko raczej coś, co jest ekstremalne i wyjątkowe. Nie mają one skłonności pedofilnych, jak znamy to w przypadku dorosłych, tylko chodzi raczej o to, żeby być cool. ‘Zobacz co tu mam'. Takie treści, obojętnie skąd pochodzą, są posyłane dalej. Jakiś chłopak wysyła coś, pokazując jaki to on jest cool, a inny, przekazuje to dalej, bo też chcę być taki cool, często się nad tym nawet nie zastanawiając. Służby prowadzące śledztwo stwierdziły, że młodzi sprawcy nie mają w ogóle świadomości, że robią coś niewłaściwego i podawanie dalej tych materiałów nie jest dla nich żadnym wykroczeniem.

Julia Gommeringer
Julia GommeringerZdjęcie: Andreas Schmidt-Wiethoff

To pasuje nawet do tego, co pani właśnie mówiła. Skąd bierze się to, że nie mają przy tym żadnych wyrzutów sumienia?

Wynika to z bezmyślności. Sądzą, że jeżeli ktoś coś mi podesłał, to nie jest to zabronione. Myślę, że znaczenie ma także powszechna brutalizacja sfery publicznej. Dostęp do pornografii i obrazów przemocy jest dziś dość łatwy i sytuacja jest inna niż jeszcze przed kilkoma laty. Ludzie podają dalej takie materiały i bardzo szybko dzielą się nimi z innymi. Robią to bez zastanowienia. Dla młodocianych to trzy kliki i nie sądzą, żeby robili coś złego. Jest to też fenomenem sieci społecznościowych i tak zwanych ‘pudeł rezonansowych', w których spotykają się ludzie o podobnych poglądach. 

Jaką rolę, pani zdaniem, odgrywa brak empatii czy brak kompetencji medialnej przy dzieleniu się takimi treściami?

Odgrywa to bardzo dużą rolę. Ważne byłoby, żeby dzieci i młodzież ze szkół i domu rodzinnego wyniosły poczucie, co jest zgodne z prawem, a co jest bezprawiem i co jest faktycznie karalne. Tego rodzaju filmiki wideo są karalne i dzieci i młodzież nie zdają sobie z tego sprawy.

Jakie konsekwencje, pani zdaniem, powinny wyciągnąć z tego władze? Jakie sygnały mogą wysłać, by uświadomić młodocianym, że takie postępowanie to nie błahostka?

Pierwszym krokiem jest na pewno kampania Federalnego Urzędu Kryminalnego BKA, która uświadamia młodocianym, że to, co robią, jest czynem karalnym. W programach szkół powinna znaleźć się także kompetencja medialna i kompetencja socjalna.

Którą kampanię medialną ma pani na myśli?

BKA zwrócił się do prasy i opublikował filmik na swoim koncie facebookowym, by uświadomić młodocianym, że może się tak stać, że do ich domu przyjdzie policja i skonfiskuje laptopa, tablet czy konsolę, bo przy ich pomocy dokonano czynu karalnego. Bardzo ważne byłoby, żeby dzieci w szkole nabywały kompetencji medialnych. Co jest właściwe, co jest błędne, co ma dla mnie konsekwencje. Jakie są konsekwencje dla ofiar, o tym często się nie myśli. Tego młodociani muszą się dopiero nauczyć, żeby zauważyć, że wyrządzają innym krzywdę rozsyłając takie treści.

Co dzieje się z ofiarami, które przedstawione są na nagraniach rozpowszechnianych przez rówieśników?

Zawsze może dojść do sytuacji, w których ofiara, częstokroć nawet dobrowolnie, pozwala się filmować, nie będąc świadoma konsekwencji. Ci, którzy rozpowszechniają takie nagrania, nie są świadomi, że jest to zabronione i sądzą że jest to tylko cool. Dla ofiar oznacza to naturalnie, że nagrania te widzą wszyscy. Teraz nie ma już tak, że ktoś pokazuje komuś jakieś zdjęcie. Teraz to, co się wydarzyło, może oglądać cała szkoła czy cały klasowy czat. Widzą to rodzice, wszyscy. Dzieci, którym coś takiego się przydarzyło, czasami nie chcą w ogóle nawet wychodzić z domu.

Jak rodzice powinni reagować w takich sytuacjach?

Rodzice powinni rozmawiać z dziećmi o tym, co jest zgodne z prawem, a co jest bezprawiem. Co wolno rozpowszechniać, a czego nie. Trzeba wyznaczać granice, a przede wszystkim interesować się tym, co robią dzieci. Zawsze było tak, że młodociani chcą się odciąć od swoich rodziców i nie chce wszystkiego opowiadać. Niestety rodzice zazwyczaj myślą, że dzieci używają swoich komórek tak samo jak dorośli. Ale dzieci posyłają sobie zupełnie inne treści i robią z nimi coś innego niż robi się normalnie. Jako rodzic trzeba o tym wiedzieć i wyznaczać dzieciom granice.

Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!

Julia Gommaringer jest przewodniczącą stowarzyszenia „Dunkelziffer”, organizacji finansowanej z datków, która od roku 1993 przy pomocy terapii, poradnictwa, prewencji i szkoleń walczy z seksualnym wykorzystywaniem dzieci i pornografią dziecięcą.

rozmawiał Ralf Bosen