1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Jak długo pożyją chore stereotypy?

14 kwietnia 2010

„Żałoba narodowa w Polsce – Niemcy jednoczą się ze swoim sąsiadem” – słychać w mediach po jednej i drugiej strony Odry. To chwalebne, ale tak z ręką na sercu: jak blisko nam do siebie?

https://p.dw.com/p/Mw8D
Bazar w Słubicach - pierwszy wizerunek Polski?
Bazar w Słubicach - pierwszy wizerunek Polski?Zdjęcie: picture-alliance / dpa

Księgi kondolencyjne są pełne; tysiące ludzi dotychczas odwiedziło polską ambasadę w berlińskiej dzielnicy Grunewald. Po sobotniej tragedii na lotnisku w Smoleńsku ich liczba osiągnęła zawrotny poziom. „Czuję, że Niemcy rzeczywiście są z nami” – powiedział ambasador Marek Prawda. Nikt nie ma wątpliwości: tragedia zbliżyła do siebie narody, ale jak wygląda to pojednanie w życiu codziennym, w sklepie, w pracy, w prasie?

Czas dowcipów o kradzionych w Polsce niemieckich mercedesach wprawdzie minął, ale czy to znaczy, że Niemiec będzie się teraz zachwycał osobliwościami wrocławskiego starego miasta, jak mieszkaniec Fryburga Alzacją? Wątpliwe, bo dla Niemca Polska to niestety ciągle kraj

spod znaku tanich papierosów i Lukasa Podolskiego

Polska kojarzy się przeciętnemu Niemcowi z przemytem tanich papierosów
Polska kojarzy się przeciętnemu Niemcowi z przemytem tanich papierosówZdjęcie: DPA

Szczerze: dla większości Niemców najbliższy kontakt z krajem sąsiednim to polska sprzątaczka, robotnik oraz wycieczka po tańszą benzynę. Pierwsze skojarzenie z Polską – tytoniowa kontrabanda i piłkarze polskiego pochodzenia w barwach Bundesligi. Dla większości, szczególnie starej generacji Niemców, czas zatrzymał się: nie przychodzi im nawet do głowy, że osoba obok, mówiącą po polsku, potrafi coś więcej niż dobrze umyć im schody czy przypilnować dzieci. Niektóre, autentyczne sytuacje w Niemczech, to słodko - gorzka farsa: „O!! Mówi pani po polsku” – zawraca się w euforii Niemka do nowo poznanej Polki – „fantastycznie, bo szukam kogoś do sprzątania”. Na co owa Polka – fizyk kwantowy w trakcie doktoratu w prestiżowym niemieckim instytucie, ze stoickim spokojem odpowiada: „Dobrze. Jeżeli pani koniecznie zależy na tym, aby zrobił to naukowiec - zgadzam się. Ale ostrzegam: biorę 100 euro za godzinę”. Takie niefortunne sytuacje będą się powtarzały, dopóki Niemcy będą kupować wizerunek Polski, jaki między innymi serwuje w swoim programie w niemieckiej telewizji publicznej Das Erste, znany z bezlitosnych i jadowitych komi-show - Harald Schmidt. Nota bene - Schmidt nigdy nie był w Polsce.

Ech Mazury, jak wy cudne…

Niemcy, którzy odwiedzili Mazury, Kraków lub Gdańsk są Polską zachwyceni. U podróżujących w tamtą stronę, mniej więcej na wysokości Meklemburgii i Pomorza, stereotyp zapyziałej Polski znika. Jak uderzenie obuchem działała na Niemców wysoki poziom cen nieruchomości, które przy samej granicy, jeszcze po niemieckiej stronie, rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, wśród - coraz bardziej majętnych a jednocześnie spragnionych „świeżego powietrza i wiejskich jaj” – Szczecinian. Teraz to Polacy częściej jadą na zakupy do tańszych Niemiec. Berlin jest oddalony jedynie dobrą godzinę od Polski, ale jeśli chodzi o mentalność, empatię albo czyste, sąsiedzkie wścibstwo – znacznie, znacznie dalej.

Kurs polskiego: tylko dla ludzi z fantazją i talentem

Kilka lata temu za wkład w zbliżenie polsko-niemieckie Steffen Möller otrzymał Order Zasługi RFN
Kilka lata temu za wkład w zbliżenie polsko - niemieckie Steffen Möller otrzymał Order Zasługi RFNZdjęcie: DW / Alexandra Jarecka

W Niemczech ze świecą szukać tego, kto dobrowolnie, z czystej ciekawości, zapisałby się na kurs polskiego. „Coś się jednak zmieniło na lepsze” – zauważa optymistycznie Steffen Möller, w Polsce znany jako aktor i komentator, w Niemczech kabarecista i autor bestsellerów, m.in. „ Viva Polonia - niemiecki Gastarbeiter w Polsce”. Ten świetnie mówiący po polsku Niemiec, zdaniem wielu obserwatorów zrobił więcej dla stosunków polsko – niemieckich niż niejeden „rasowy” dyplomata, mówi: „Nie jest tak kiepsko z brakiem zainteresowania, jak się to powszechnie wydaje“.

O tych, którzy nie wyobrażają sobie weekendowych wypadów do sąsiedniej Polski, Möller mówi: „egotycy, którzy nie widzą nic, poza własnym pępkiem”. Möller jest - jak sam lubi siebie określać – „tylko Wuppertalczykiem”. Jako szesnastolatek pojechał do Polski uczyć się języka. W Polsce był nauczycielem, artystą kabaretowym, a przez udział w popularnym serialu jest najbardziej rozpoznawanym Niemcem w Polsce. Nazwiska Steffen Möller i Dr Oetker, kojarzy większość Polaków, podczas gdy Köhlera albo Steinmeiera - zdecydowanie mniej. Möller lubi Polskę m.in. za „mieszankę melancholii i humoru”. Na wieść o katastrofie samolotu prezydenckiego felietonista odwołał wszystkie swoje występy.

Mój kumpel Polak

W przygranicznym Frankfurcie nad Odrą pamięć tragicznie zmarłych uczczono minutą ciszy. Tutaj oba narody „zrastają” się widocznie. Sąsiedzka bliskość to dobrosąsiedztwo i rzeczywiście chleb powszedni. Szczególnie od 2007 roku, odkąd nie ma granicy i kontroli, Polacy i Niemcy częściej spotykają się na wspólnych imprezach i wydarzeniach kulturalnych. „Tutaj wszystko jest na dobrej drodze” – uważa rektor Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, Gunter Pleuger.

Ale nie jest też tak, że wszyscy, z takim samym poziomem zainteresowania, patrzą na Polskę. Dokładnie tak, jak nie robi tego każdy mieszkaniec przygranicznego Dorohuska na Ukrainie. Berlińczycy mają ogólnie problemy z otwieraniem się na „nieznane”. A przyznanie się do tego, że niewiele kilometrów od Berlina oddalony sąsiad może być ciekawy - przychodzi Niemcom z trudem.

W latach 90. wypady na zakupy do Polski oględnie „nie były w dobrym tonie”. Frankfurtczyk nigdy się do tego nie przyznawał. „Teraz mówią bez skrępowania o polskich przyjaciołach“- mówi socjolog, dyrektor Collegium Polonicum, Krzysztof Wojciechowski.

W 1991 roku, w badaniach przeprowadzonych przez ten słubicki instytut jedynie 2 procent Słubiczan i 3 procent mieszkańców Frankfurtu nad Odrą nie miało „nic przeciwko zięciowi z sąsiadującego kraju”.

DPA / Agnieszka Rycicka

red.odp.: Małgorzata Matzke