1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kanclerz Merkel ws. CETA staje okoniem wobec KE

Małgorzata Matzke29 czerwca 2016

Europejsko- kanadyjska umowa o wolnym handlu CETA jest podobnie kontrowersyjna jak TTIP. Kanclerz Merkel domagając się udziału Bundestagu w procesie decyzyjnym ws. CETA i idzie na konfrontację z KE.

https://p.dw.com/p/1JFUz
Brüssel Brexit Gipfel Jean- Claude Juncker
Jean-Claude Juncker nei przewiduje partycypacji narodowych parlamentów ws. CETAZdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Lecocq

Kanclerz Angela Merkel chce, aby w Niemczech Bundestag zagłosował nad europejsko- kanadyjską umową o wolnym handlu CETA.

- Poprosimy Bundestag o zaopiniowanie - powiedziała po pierwszym dniu spotkania na szczycie w Brukseli. Jest szereg powodów, by kwestią tą zajęły się narodowe parlamenty, zaznaczyła.

Wcześniej z kręgów Komisji Europejskiej nadeszła opinia, że KE nie chce udziału narodowych parlamentów w procesie decyzyjnym w sprawie umowy CETA. Ratyfikować miałby ją tylko Parlament Europejski.

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaznaczył na szczycie, że w kwestii zasad zawierania umowy władny jest tylko Parlament Europejski.

Angela Merkel odparła na to, że KE najpierw przedstawiła tylko swoje ujęcie tej kwestii od strony prawnej. Nie jest to powodem, by stawiać ją za to pod pręgierzem, ale - jak zaznaczyła - instytucje unijne obierają tym samym kurs kolidujący ze stanowiskiem większości rządów europejskich, które co prawda z zadowoleniem przyjmują tę umowę, ale obstają przy tym, że przyjąć muszą ją parlamenty narodowe.

Juncker przyznał potem, że trzeba będzie pewnie rozważyć poddanie umowy pod dyskusję także w narodowych parlamentach, bo tego zdania jest większość państw członkowskich.

Czyżby koniec CETA?

Wszystkie państwa członkowskie mogłyby teraz zgodnie ustalić, że nie popierają opinii KE. Możliwe jest, że to zablokuje zawarcie umowy na czas nieokreślony. Jeden z czterech belgijskich parlamentów regionalnych, które także muszą przyjąć umowę, już teraz zapewnia, że ją odrzuci. Natomiast Bułgaria i Rumunia ze swej strony chcą powiązać swoje poparcie z ułatwieniami wizowymi dla ich obywateli ze strony władz kanadyjskich.

W Brukseli już od dawna są obawy, że parlamenty poszczególnych państw mogłyby blokować dalszy rozwój europejskiej polityki handlowej. W przyjętej unijnej procedurze ustawodawczej nad propozycjami KE głosują kraje członkowskie w Radzie Europejskiej i Parlament Europejski.

- Wyobrażenie, że tylko narodowe parlamenty gwarantują demokratyczną kontrolę, osłabia podstawową ideę Unii Europejskiej - zastrzegał Juncker. Umowa CETA, jak podkreśla Komisja Europejska, przewiduje zniesienie 99 proc.wszystkich ceł. Jak się szacuje, tylko w przypadku samych wyrobów przemysłowych, eksportowanych z UE, oznaczałoby to zaoszczędzenie rocznie około 470 mln euro.

Groźba wzrostu sceptycyzmu

Krytycznie postępowanie KE oceniają jednak także członkowie europarlamentu.

- Jeżeli teraz wykorzystuje się całe zamieszanie wokół Brexitu, by uchwalić zawarcie umowy CETA z pominięciem narodowych parlamentów, to wzmaga się przez to właśnie ten sceptycyzm wobec Europy, który zagraża Unii Europejskiej - powiedział niemiecki polityk Zielonych Sven Giegold w wywiadzie dla rozgłośni Deutschlandradio Kultur. Domaga się on, by rząd Niemiec skłaniał KE do zrewidowania jej stanowiska.
CETA uważana jest za wzorzec jeszcze większej umowy TTIP ze Stanami Zjednoczonymi. Zaletą obydwu umów ma być wzrost obrotów handlowych z Ameryką Północną. Działacze na rzecz ochrony środowiska i praw konsumenta obawiają się natomiast obniżenia europejskich standardów.

dpa / Małgorzata Matzke