1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Karel Kryl. Chłopak z gitarą

3 marca 2019

25 lat temu, 3 marca 1994 roku, zmarł w Monachium czeski bard Karel Kryl. Urodził się pół wieku wcześniej w Kromieryżu na Morawach. 12 kwietnia tego roku skończyłby 75 lat.

https://p.dw.com/p/3EN1W
Tschechischer Liedermacher / Sänger Karel Kryl
Karel Kryl, Praga, grudzień 1989Zdjęcie: Imago/CTK Photo

Ten widok utkwił mi na zawsze w pamięci. Jechałem z Czeskiego Krumlova do Czeskich Budziejowic. Wokół pagórkowaty krajobraz Czech Południowych. Pusta droga wiła się wśród pól, lekko opadając ku dolinie, na  drzewach nie było liści. Ale śnieg bielał już tylko w zagłębieniach, w powietrzu czuć było wiosnę.

W radiu rozbrzmiał sygnał czasu, zaczęły się wiadomości.

– W Monachium, w wieku niespełna 50 lat, zmarł Karel Kryl – usłyszałem z głośnika pierwszą wiadomość.

Szok, ciarki po plecach. Wierzyć się nie chce.

Ledwie kilka miesięcy wcześniej siedziałem z Karlem Krylem i Jackiem Kaczmarskim w praskiej gospodzie „U Medvídků”. Przyszliśmy tam prosto z ich koncertu. Chyba nie zdarzyło im się to nigdy wcześniej, choć przez wiele lat żyli w tym samym mieście, w Monachium, i pracowali w tej samej firmie, w Radiu Wolna Europa. Jacek w rozgłośni polskiej, Karel w czechosłowackiej.

„Morituri te salutant”

Koncert zorganizował ówczesny dyrektor Polskiego Ośrodka Kultury w Pradze Andrzej Zajączkowski, autor słynnego filmu „Robotnicy 80”. To pełnometrażowy reportaż ze strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku, który był wyświetlany w kinach całej Polski jedynie na tak zwanych „seansach zarezerwowanych”, bez podawania jego tytułu do wiadomości publicznej, bo na to komunistyczne władze nie wyrażały zgody.

Zajączkowski studiował od 1967 roku reżyserię filmu dokumentalnego na FAMU, Wydziale Filmowym i Telewizyjnym Akademii Sztuk Pięknych w Pradze. Na drugim roku nakręcił dziesięciominutowy film o staruszku, który raz na tydzień dostawał trzy i pół korony.

– I on szedł za te trzy i pół korony wypić piwo. Gdy pierwszy raz zobaczyłem, jak on celebrował to picie piwa, było w tym coś fascynującego. Było to tak głębokie przeżycie, że postanowiłem zrobić o nim film – wspominał w rozmowie, którą przeprowadziłem z nim w 2008 roku. 

– Myślę, że nie był najgorszy, bo został zakwalifikowany na festiwal w Oberhausen*, gdzie reprezentował Czechosłowację – dodał.

Ten sukces spowodował, że rok później praska wytwórnia filmow „Kratký film” zwróciła się do niego z propozycją zrealizowania dokumentu z Karlem Krylem.

– To się nazywało „Morituri te salutant” [od tytułu jednej z jego piosenek] i było o życiu Kryla. Ale znalazło się tam też siedem jego utworów – wspominał Zajączkowski.

Wszyscy zamilkli, dziewczyny zaczęły płakać…

Znajomość Zajączkowskiego z Krylem zaczęła się na studenckim strajku w październiku 1968 roku, w auli FAMU.

– Nasza szkoła była nad słynną kawiarnią Slavia [na Alei Narodowej, naprzeciw Teatru Narodowego], z której dostawaliśmy i picie, i jedzenie. Przychodzili tam różni ludzie. A to z czymś dobrym do jedzenia, a to z pieniędzmi – opowiadał Zajączkowski. – I raz przyszedł taki troszkę już łysiejący młody chłopak z gitarą. Powiedział, że nie ma pieniędzy, ale może byśmy się zgodzili, żeby zaśpiewał parę piosenek.

Propozycja nie wzbudziła entuzjazmu, ale nie wypadało odmówić. Podłączono mikrofony.

– Gdy wszedł na scenę i zaczął śpiewać, wszyscy zamilkli, a dziewczyny zaczęły płakać – mówił Zajączkowski. – To był właśnie Karel Kryl, wówczas kompletnie nieznany. Dla nas odkrycie. A że pod ręką był sprzęt, zaczęliśmy nagrywać.

O ile mi wiadomo, film Zajączkowskiego o Krylu zaginął. Atmosfera w Czechosłowacji zaczęła się zmieniać. W rocznicę inwazji czechosłowackie ZOMO brutalnie rozpędziło demonstrację w Pradze. Zaczynała się tak zwana normalizacja, która miała trwać aż do 1989 roku. Być może władze zdecydowały się zniszczyć dokument o człowieku, który stał się bardem tamtych lat.

„Bratrzíczku, zavírej vrátka”

Tak kompletnie nieznany Kryl jednak wtedy już nie był. Krytyk muzyczny Jirzí Czerný usiłował już od wiosny 1968 roku wprowadzić piosenki „chłopaka z gitarą” na listę przebojów „Cztrnáct na houpaczce”, którą prowadził co tydzień na antenie Radia Czechosłowackiego. Jednak bez większego powodzenia.

Dopiero piosenka „Bratrzíczku, zavírej vrátka”**, która podobno powstała w noc sierpniowej inwazji 1968, zrobiła furorę. Gdy 8 grudnia pojawiła się na antenie Radia Czechosłowackiego, z marszu zdobyła drugie miejsce hitparady, by tydzień później objąć prowadzenie. I tam już została do ostatniego wydania nadanego 30 marca 1969 roku. A potem „houpaczka” została zakazana.

Piosenka stała się tytułowym utworem pierwszej płyty Karla Kryla, którą w ekspresowym tempie wydało wydawnictwo Panton. Przedtem jednak większość z zawartych na niej piosenek słuchacze listy przebojów mogli wysłuchać 25 stycznia 1969 roku w jej specjalnym wydaniu poświęconym Janu Palachowi, który 16 stycznia podpalił się na placu Wacława w proteście przeciw zobojętnieniu czechosłowackiego społeczeństwa po inwazji i zmarł trzy dni później.

Niemal w pół wieku po Zajączkowskim Krylem zainteresowała się Krystyna Krauze, która podobnie jak on studiowała na FAMU. W 2016 roku na ekrany kin wszedł jej pełnometrażowy dokument „Braciszek Karel”.

Karel Kryl i Karel Gott (l)
Karel Kryl i Karel Gott (l)Zdjęcie: Imago/CTK Photo

Emigracja i powrót

We wrześniu 1969 roku Karel Kryl wyjechał do Niemiec na festiwal na zamku Waldeck (Burg-Waldeck-Festival) w górach Hunsrück, w Nadrenii-Palatynacie. Po dwóch tygodniach zdecydował się poprosić o azyl polityczny. Nigdy jednak nie wystąpił o przyznanie mu niemieckiego obywatelstwa, bo musiałby zrzec się czechosłowackiego. Zbyt był przywiązany do swojej ojczyzny, by zdecydować się na taki krok.

Nadal pisał piosenki, wiersze, książki. Jeszcze w 1969 roku nawiązał współpracę z Wolną Europą, ale jej etatowym współpracownikiem stał się dopiero w 1983 roku. Prowadził tam audycje… sportowe, ale miał tam też swojej autorskie okienko – cykl „Krylologie”, w którym prezentował swoje wiersze i piosenki – i mówił o nich.

W pierwszych dniach listopada 1989 roku Solidarność Polsko-Czechosłowacka zorganizowała we Wrocławiu Festiwal Niezależnej Kultury Czechosłowackiej. Mieszkałem wtedy w Wiedniu, który dla czechosłowackiej emigracji był mniej więcej tym, czym Paryż dla polskiej, znałem wielu czeskich emigrantów, nie tylko tych, którzy żyli w Austrii. Na prośbę przyjaciół z SPCz zadzwoniłem do kilku z nich, by ich zaprosić do Wrocławia. Także do Karla.

– A nie porwą mnie stamtąd do Czechosłowacji? – zapytał.

– Nie wydaje mi się to prawdopodobne, ale oczywiście nie jestem w stanie Ci tego zagwarantować – odpowiedziałem.

Jednak pojechał. I właśnie tam, we Wrocławiu, po raz pierwszy od dwudziestu lat stanął przed swoją publicznością.

Był wzruszony. Publiczność też.

Występ Karela Kryla 3 grudnia 1989 w Pradze
Występ Karela Kryla 3 grudnia 1989 w PradzeZdjęcie: Imago/CTK Photo

Protokół wypadku

A potem bardzo mocno przeżywał rozpad Czechosłowacji.

To chyba było właśnie wtedy, w gospodzie „U Medvídků”. W którymś momencie sięgnąłem do plecaka po jakieś papiery. Karel dojrzał między nimi czysty blankiet protokołu wypadku – taki, jak się wypełnia, gdy zdarzy się coś niedobrego na drodze. Sięgnął po niego, wyciągnął z kieszeni długopis i w kwadracie, w którym należy narysować, jak doszło do wypadku, nakreślił mapę przedwojennej Czechosłowacji.

Potem jedną grubą linią odciął Zakarpacką Ruś, którą po wojnie zaanektował Stalin. Drugą grubą linią podzielił resztę na Czechy i Słowację, jak to kilka miesięcy wcześniej zrobili Klaus i Mecziar.

I oddał mi ten blankiet. Obrazek zrobił się lekko obsceniczny.

– Masz tu protokół naszego wypadku – powiedział.

* Organizowane od 1954 roku w Oberhausen w Północnej Nadrenii-Westfalii Internationale Kurzfilmtage, czyli Międzynarodowe Dni Krótkiego Filmu to najstarszy na świecie festiwal filmów krótkometrażowych.

** Po polsku, w tłumaczeniu Jana Krzysztofa Kelusa, zaśpiewała ją (jak i wiele innych piosenek Kryla) Antonina Krzysztoń.