1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz DW

30 stycznia 2012

Reakcje Grecji na forsowany przez Niemców plan są zrozumiałe: idea powołania unijnego komisarza ds. budżetowych i osadzenia go w Atenach, wywołały gwałtowny sprzeciw.

https://p.dw.com/p/13sye

Wielu ekspertów jest zgodnych co do tego, że Grecja znajduje się na skraju bankructwa. Jeżeli państwa eurostrefy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) nie przeznaczą jeszcze większych kwot na ratowanie tego kraju, stanie się on wkrótce niewypłacalny.

Kontrolerzy tzw. Tercetu, w skład którego wchodzą UE, MFW i Europejski Bank Centralny (EBC) stwierdzają jednocześnie, że sytuacja gospodarcza Grecji przedstawia się dramatyczniej, niż zakładano i że obiecane wdrażanie reform przebiega zbyt opieszale.

Czy nie jest to więc logiczną konsekwencją, że myśli się o powołaniu specjalnego komisarza ds. oszczędzania, który patrzyłby Grekom na ręce?

Pomysł zrodził się w kręgach rządowych Berlina. Nic dziwnego, że akurat tam. W końcu Niemcy ponoszą największe ryzyko ratowania Grecji. Partia kanclerz Merkel, CDU, zażądała nawet na ostatnim kongresie wprowadzenia nadzoru nad budżetem Grecji.

Nierealna opcja

Deutsche Welle Bernd Riegert
Bernd RiegertZdjęcie: DW

Przy pomocy tego populistycznego środka można ewentualnie uspokoić wyborców w Niemczech. Ale taka próba ubezwłasnowolnienia greckiego parlamentu nie zaprowadzi daleko. Z trzech powodów: po pierwsze brak jakiejkolwiek podstawy prawnej do powołania unijnego komisarza budżetowego. Grecja musiałaby się na to zgodzić i prawdopodobnie zmienić konstytucję.

Po drugie: powołanie kontrolera z prawem weta byłoby oficjalnym przyznaniem się do tego, że Grecja jest bankrutem. Grecji ani nie można rozwiązać, ani też pozbawić Greków obywatelstwa. Gdyby pieczę nad budżetem miał sprawować ktoś z zewnątrz, UE albo strefa euro przejęłyby odpowiedzialność, której nie chcą ponosić i nie mogą.

Po trzecie Grecja jest ciągle jeszcze demokracją. Obywatele sami decydują o parlamencie i rządzie. Pozbawienie Grecji prawa decydowania o budżecie można by faktycznie uznać za okupację.

Wzmóc nacisk!

Berlińskim rozważaniom mógł przyświecać tylko jeden cel: wzmożenie presji na grecki parlament i pokazanie Grekom, a zwłaszcza decydentom politycznym, "narzędzi tortur", co miałoby stymulować oszczędzanie i przyspieszenie reform strukturalnych.

Oczywiście, że wszyscy wtajemniczeni wiedzą, iż Grecja już dawno nie decyduje suwerennnie o swoich przychodach i wydatkach. Kraj ten od prawie dwóch lat wisi na kroplówce społeczności międzynarodowej. Międzynarodowy Tercet (UE, MFW i EBC) co trzy miesiące kontroluje postęp we wdrażaniu programu oszczędnościowego i wydaje drakońskie dyspozycje.

W konsekwencji rynki finansowe decydują o greckim szczęściu i nieszczęściu. Zniesienie przy pomocy komisarza ds. oszczędzania i tak już ograniczonej suwerenności nie jest właściwą drogą. Grecja musi pomóc sobie sama. Nadto Grecy muszą też tego chcieć.

Jeżeli to się nie powiedzie, wypłacalne państwa strefy euro powinny zaprzestać wrzucania coraz to nowych obietnic kredytowych do tej studni bez dna. Wtedy rzeczywiście byłoby lepiej, gdyby Grecja opuściła unię walutową i zaryzykowała z nową walutą nowy początek.

Bernd Riegert / Iwona D. Metzner

red. odp.: Bartosz Dudek