1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz DW: Nowe szanse na Bliskim Wschodzie

Malgorzata Matzke30 listopada 2012

ONZ uznała obszar Autonomii Palestyńskiej za państwo-obserwatora na forum Narodów Zjednoczonych. Jest to mądre pociągnięcie, wspierające pokój i stabilizację na Bliskim Wschodzie.

https://p.dw.com/p/16tDE
A Palestinian gestures during a rally in the West Bank city of Hebron, supporting the resolution that would change the Palestinian Authority's United Nations observer status from "entity" to "non-member state" November 29, 2012. The U.N. General Assembly is set to implicitly recognize a sovereign state of Palestine on Thursday despite threats by the United States and Israel to punish the Palestinian Authority by withholding much-needed funds for the West Bank government. REUTERS/Ammar Awad (WEST BANK - Tags: POLITICS)
Radości Palestyńczyków nie ma granicZdjęcie: Reuters

Wynik głosowania był jednoznaczny: 138 z ogółu 193 państw członkowskich ONZ poparło wniosek Palestyńczyków, by przyznać im status "państwa-obserwatora". "138 ze 193, to znaczy? No właśnie, co to znaczy? Czy oznacza to triumf Palestyńczyków,  kompromitujący przeciwnika na międzynarodowej arenie? Porażka Izraela, którą należałoby za każdą cenę zmieść ze stołu jedną ręką? W obydwu obozach, izraelskim i palestyńskim, rozlegają się głosy, które tak interpretują wynik głosowania.

Trzeba się tylko zastanowić, czy takie dywagacje coś przynoszą. Wynik głosowania można bowiem także zinterpretować innymi słowami. Mianowicie jako wielką, otwierającą się szansę dla stabilnej i pokojowej sytuacji w regionie. Wielkie oczekiwania wiąże się przede wszystkim z Izraelem, bowiem wielu Izraelczyków powątpiewa w pokojową wolę Palestyny, co jest jeszcze dodatkowo podżegane przez komentatorów niektórych mass-mediów. Na przykład historyk Szlomo Sonim napisał w "Jerusalem Post", że celem wniosku Palestyńczyków nie było nic innego jak zniszczenie Izraela: "Cel Abbasa zdaje się być jasny: nie chodzi mu o miłujące pokój państwo palestyńskie, stojące ramię w ramię z Izraelem, lecz o zastąpienie nim Izraela". "A zwrócenie się do ONZ w Nowym Jorku nie było niczym innym jak perfidną formą sprowadzania wszystkiego do aktu wojny ("lawfare"): kontynuacji działań wojennych prawnymi środkami".

Palestyńczycy przejmują odpowiedzialność

Trudno zrozumieć takie zastrzeżenia. Bowiem palestyńskie przywództwo, posiadające obecnie nowy status, przejmuje także odpowiedzialność. Podporządkowuje się ono bowiem jeszcze bardziej niż do tej pory międzynarodowym strukturom i jest w większym stopniu zmuszone do przestrzegania dyplomatycznych zasad gry. Także i w tym punkcie można oprzeć się na dawnym doświadczeniu, że marsz przez instytucje mniej zmienia je same, niż tego, który przez nie maszeruje.

Również w innym punkcie, odnoszącym się do polityki osiedleńczej, Izrael nie powinien się niczego obawiać. Jeżeli bowiem Palestyńczycy, dzięki swemu nowemu statusowi, zechcieliby zaskarżyć przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze izraelską politykę osiedleń - Izrael miałby tam wielką szansę przedstawienia swego stanowiska, czy zasiedlenia te są zgodne z prawem, czy nie. Jeżeli by się jednak okazało, że budowa osiedli jest sprzeczna z prawem międzynarodowym, to nic nie przemawia przeciwko temu, by problem ten został rozpatrzony przez haski trybunał. Prawo jest bowiem tylko wtedy prawem, kiedy obowiązuje wszystkich i do wszystkich przykłada się tę samą miarę.

Trudna decyzja dla Niemiec

Niemcom decyzja wstrzymania się od głosu nie przyszła łatwo. W ten sposób pokazali oni, że nie chcą zajmować tego samego stanowiska co Izrael, który do samego końca był kategorycznie przeciwny. Co prawda rząd RFN miał wątpliwości, czy "krok zamierzony przez Palestyńczyków w obecnej chwili przysłuży się procesowi pokojowemu", jak wyjaśnił minister spraw zagranicznych Westerwelle. Ale oznacza to także, że wniosek ten w jednym, centralnym punkcie odpowiada niemieckim wyobrażeniom odnośnie konfliktu na Bliskim Wschodzie: że po jego zakończeniu obok siebie mają egzystować dwa państwa.

Taka postawa ukazuje również, że politycy w Berlinie dokładnie wiedzą, jak decyzja Niemiec zostanie przyjęta w Ramallah i większości arabskiego świata: jeszcze przed tygodniem Izraelczycy i Palestyńczycy zakończyli krótkie, ale krwawe zbrojne spięcie, które życiem przypłaciło ponad sto osób. Teraz w ONZ, globalnym centrum dyplomacji, bez mała 200 państw decydowało o statusie Autonomii Palestyńskiej - i tym samym także po części o dalszym charakterze konfliktu, który uległ obecnie umiędzynarodowieniu i instytucjonalizacji, tak jak było  praktykowane wielokrotnie w ubiegłych dziesięcioleciach i robione jest też obecnie. Gdyby Niemcy nie wstrzymali się od głosu, lecz głosowali na "nie" - mogliby liczyć tylko na minimalne zrozumienie w świecie arabskim.

Kersten Knipp / tłum. Małgorzata Matzke

red.odp.:Alexandra Jarecka