1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Kraje Bałkanów Zachodnich w UE to iluzja

21 maja 2018

Celem UE jest pełne członkostwo w UE krajów Bałkanów Zachodnich. Christoph Hasselbach wskazuje na inne rozwiązanie.

https://p.dw.com/p/2y35j
Kraje baąkanów Zachodnich: członkostwo w UE czy partnerstwo
Kraje baąkanów Zachodnich: członkostwo w UE czy partnerstwo Zdjęcie: Getty Images/AFP/T. Schwarz

Rozumowanie Komisji Europejskiej brzmi wiarygodnie. Albo eksportujemy stabilność, albo importujemy niestabilność. Powtarza to stale komisarz ds. rozszerzenia UE Johannes Hahn mówiąc o pobudkach Brukseli, by sześciu krajom Bałkanów Zachodnich dać jasną perspektywę unijnego członkostwa. Powinna ona stanowić zachętę do wdrażania reform demokratycznych i gospodarczych, a także do rozwiązywania konfliktów wewnętrznych i międzypaństwowych.

To, o czym Komisja nie mówi, jest nie mniej trudne: UE chce przeciwdziałać rosnącemu wpływowi Rosji i Chin w regionie, które wabią pieniędzmi i inwestycjami i, w odróżnieniu od UE, nie zadają nieprzyjemnych pytań o stan państwa prawa.

Ewidentne zmęczenie rozszerzeniem

Jednakże przeciwko pełnemu członkostwu w dającej się przewidzieć przyszłości przemawia nie tylko to, że sześć państw bałkańskich nie odrobiło jeszcze wymaganej "pracy domowej". Przemawiają przeciwko temu także zasadnicze względy - zupełnie niezależnie od tempa reform na Bałkanach. UE jest obecnie zbyt zajęta sama sobą, aby znaleźć siłę na nową rundę rozszerzenia. Mówienie o terminie - Komisja przewiduje dla Serbii i Czarnogóry 2025 r. - wywołuje w wielu stolicach państw unijnych sporo paniki. I nie bez powodu.

Autor komentarza Christoph Hasselbach
Autor komentarza Christoph Hasselbach

W ostatnich rozmowach na temat rozszerzenia decyzje polityczne ostatecznie usuwały wątpliwości o niezdolności akcesyjnej kandydatów. Na przykład od Rumunii i Bułgarii obecnie wymagano by prawdopodobnie więcej, zanim zostałyby one przyjęte w poczet członków UE. Jednakże przeciwko tym, którzy zostali już członkami europejskiego klubu, niewiele można przedsięwziąć. Są oni przede wszystkim beneficjentami wszystkich przywilejów w UE i mogą współdecydować o wszystkim, nawet jeśli ich zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Na przykładzie rządów Polski i Węgier widać, jak trudno jest Brukseli skłonić państwa członkowskie do postępowania według przyjętych zasad.

Nacjonalizm na Bałkanach jest być może tam największym problemem. Komisja ma nadzieję, że uda się go poskromić, jeśli kraje tego regionu przystąpią do UE. Bardziej prawdopodobne jest jednak, że znajdzie się on w UE a nie poza jej granicami. W wyniku tego Unia jeszcze bardziej zablokuje się niż teraz.

Można też inaczej

Nie należy też zapominać o ogromnym różnicach w poziomie rozwoju ekonomicznego: we wszystkich sześciu państwach jest on znacznie poniżej średniej UE. Zatem w dłuższej perspektywie państwa bałkańskie będą beneficjentami netto. Z kolei w przypadku płatników netto, im więcej jest odbiorców netto, tym bardziej członkostwo w UE staje się dla nich nieatrakcyjne. Zasada solidarności jest w zasadzie w porządku. Ale nierównowaga nie powinna być zbyt duża.

Ponadto swobodny przepływ osób związany z pełnym członkostwem prawdopodobnie doprowadziłby do nasilenia migracji z Bałkanów do prosperujących krajów UE z ich dobrze funkcjonującymi systemami opieki społecznej. Jest to zrozumiałe z punktu widzenia ludzi, ale podsycałoby to jeszcze bardziej ksenofobię na północy Europy.

Jakie wnioski płyną z tego wszystkiego? UE nie może pozostawić Bałkanów Zachodnich samych sobie ani też poddać ich rosnącym wpływom Rosji i Chin. Celem muszą pozostać silne powiązania z UE. Jednakże nie jet to pełne członkostwo, tylko partnerstwo poniżej tego progu, podobne do tego z państwami EFTA. Oznaczałoby to ścisłą współpracę gospodarczą, a także różnego rodzaje wsparcie, ale bez prawa współdecydowania o sprawach UE.

Przypuszczalnie wielu przywódców UE tak myśli, ale jak dotąd nikt tego nie wyartykułował.  Zamiast tego na szczycie UE z krajami Bałkanów Zachodnich w Sofii znów było słychać starą śpiewkę o tym, że kraje te z pewnością za kilka lat zostaną przyjęte do UE, ale teraz jest jeszcze za wcześnie. Uczciwiej byłoby przedstawić im realistyczną perspektywę z konkretnymi horyzontami czasowymi dla obu stron.