1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Lukratywne interesy z Łukaszenką

Natalia Smolentceva
22 listopada 2020

Podczas gdy UE nakłada na białoruski reżim sankcje, niemieckie firmy nadal robią interesy na Białorusi.

https://p.dw.com/p/3lgUA
Deutschland | Demonstration Belarussische Diaspora | Firma Eickhoff
Demonstracja Białorusinów przed firmą Eickhoff w Bochum Zdjęcie: Privat

Niemiecka firma rodzinna Eickhoff produkuje narzędzia dla górnictwa i dostarcza je różnym krajom, od Rosji po Australię. Wśród odbiorców jest też Belaruskali, jeden z największych producentów nawozów sztucznych. To państwowe przedsiębiorstwo z Soligorska zatrudniające 16.000 osób jest ważnym źródłem dochodów państwa. Eickhol realizuje swoje dostawy do Belaruskali od 1975 roku - „niezależnie od politycznej sytuacji w kraju”, jak oświadczyli przedstawiciele firmy.

Niemcy ważnym partnerem Białorusi

Na początku października przed jej siedzibą w Bochum aktywiści z biało-czerwono-białymi flagami Białorusi żądali zamrożenia wszelkich dostaw z Niemiec do firmy w Soligorsku i demonstrując w ten sposób solidarność ze strajkującymi tam robotnikami.

W czwartek (19.11.) UE zdecydowała o kolejnych sankcjach, które tym razem mają dotyczyć białoruskich firm wspierających tamtejszy rząd. Nie ma jeszcze konkretnej listy firm, jednak jest jasne, że europejskie przedsiębiorstwa będą musiały zawiesić swoje interesy z Białorusią.

Niemcy należą do czterech najważniejszych partnerów handlowych Białorusi. Według urzędu statystycznego Belstat, wartość importu z Niemiec w roku 2019 wyniosła około 1,5 miliarda euro. Niemcy sprzedają na Białorusi urządzenia techniczne, produkty chemiczne, pojazdy i tworzywa sztuczne.

Weißrussland Soligorsk Belaruskali Mine | Arbeiter
Protesty robotników w Soligorsku Zdjęcie: Reuters/Stringer

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

„Biznes to biznes”

W Belaruskali strajki robotników trwają już od 17 sierpnia. Żądają oni ustąpienia prezydenta Aleksandra Łukaszenki  i zaprzestania stosowania przemocy wobec pokojowych demonstrantów. Kierownictwo firmy wywierało presję na strajkujących, zabierając im premię i doprowadzając do aresztowań. Teraz 80 procent załogi nie pracuje.

Rzecznik strajkujących Gleb Sandros, który przebywa za granicą, jako pierwszy próbował kontaktować się z zagranicznymi partnerami Bielaruskali, w tym z niemiecką firmą Eickhoff. Apelował o zawieszenie dostaw na Białoruś na dwa-trzy miesiące, „aż ustaną represje”.

Podczas protestów  przed siedzibą firmy w Bochum mieszkający w Niemczech Białorusini przekazali jej kierownictwu list protestacyjny. W odpowiedzi dyrektor Ulf Achenbach miał poinformować, że ”wspiera ruch demokratyczny na Białorusi, ale biznes to biznes i takie problemy muszą być rozwiązywane na poziomie politycznym” – powiedziała uczestniczka protestów Elisabeth Chigrin, menadżerka firmy IT w Bochum.

Przedstawiciele firmy Eickhoff podkreślili, ze zatrzymanie dostaw nie będzie miało dużego znaczenia dla Belaruskali, natomiast negatywnie wpłynie na bezpieczeństwo pracy pod ziemią i na dochody pracowników. Dla Gleba Sandrosa tego typu argumenty to bezsens.

Pressesprecher Gewerkschaft Belaruskalij
Rzecznik białoruskich związkowców Gleb Sandros (l.) ze Swietłaną CichanouskąZdjęcie: Privat

Apele do niemieckich firm

Eickhoff to jednak jedyna firma, która w ogóle odpowiedziała na listy mieszkających w Niemczech Białorusinów – informuje Anton Malkin. Wraz z grupą swoich rodaków zwrócił się on do 30 niemieckich firm z apelem o wstrzymanie współpracy z Białorusią. W Niemczech taką współpracę prowadzą między innymi Bayer, Siemens, Daimler czy Commerzbank.

W odpowiedzi na pytanie reporterów DW Commerzbank wyjaśnia, że wszystkie interesy z Białorusią są brane pod lupę i poddawane „restrykcyjnej kontroli”. Siemens „uważnie obserwuje sytuację na Białorusi” i ma na celu rozbudowę infrastruktury „dla dobra białoruskiego narodu”. Koncern motoryzacyjny Daimler oświadczył zaś, że przestrzega „wszelkich sankcji  i embarga wobec Białorusi”.

Także przedstawiciele hamburskiej firmy budowy maszyn Hauni z Hamburga, współpracującej z państwową fabryką tytoniu „Neman” w Grodnie, zapewnili, że przestrzegają „wszelkich międzynarodowych sankcji”.

Białoruś. Do protestujących dołączyli artyści

Potrzebny „sygnał z góry”

W Kolonii do solidarności z demonstracjami i ze strajkującymi robotnikami na Białorusi nawoływał Jörg Mährle, dyrektor regionalny niemieckiej centrali związkowej (DGB). Przedstawiciele białoruskiej społeczności w Niemczech chcą zwrócić się z apelem o wsparcie do niemieckich gmin i zwrócić uwagę opinii publicznej na problem współpracy niemieckich firm z „krwawym reżimem Łukaszenki”.

Bo żeby naprawdę się coś zmieniło, niemieckie firmy potrzebują „sygnału z góry”, uważa Elisabeth Chigrin. „Jeśli Niemcy na poziomie politycznym zadeklarują, że z powodu łamania praw człowieka na Białorusi trzeba wstrzymać dostawy towarów, to firmom będzie łatwiej to zrobić”, uważa aktywistka.