1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Merkel jedzie do Turcji

Nina Niebergall / Róża Romaniec17 października 2015

Kanclerz Angela Merkel jedzie w niedzielę (18.10) do Turcji. Zabiera ze sobą długą listę spraw do załatwienia. Dla Berlina najważniejszą z nich jest kwestia masowej falii uchodźców. Rozmowy w Stambule nie będą łatwe.

https://p.dw.com/p/1GpVj
Angela Merkel Bundestag Berlin
Zdjęcie: Reuters/H.Hanschke

Zapowiedź podróży Angeli Merkel do Turcji była niespodzianką. Tydzień po krwawym zamachu w Ankarze niemiecka kanclerz udaje się na spotkanie z prezydentem Erdoganem i premierem Davutoğlu. Główne tematy to: walka z terroryzmem, konflikt w Syrii oraz kwestia uchodźców.

Podróż Merkel na rozmowy do Stambułu pokazuje, że Berlin przypisuje Turcji bardzo ważną rolę w rozwiązaniu kryzysu migracyjnego, komentują niemieccy obserwatorzy. "Najważniejsze pytanie brzmi, na ile możliwe są teraz tzw. rozwiązania pakietowe, skoro cele wszystkich stron są tak różne", ocenia politolog Guelistan Guerbey.

Ta podróż niemieckiej kanclerz nie jest łatwa. W stosunkach pomiędzy obu państwami od dłuższego czasu panuje nieufność i widoczne są duże różnice w ich celach w polityce zagranicznej.

Merkel und Erdogan PK in Berlin 04.02.2014
Erdogan i Merkel na konferencji prasowej w 2014 rokuZdjęcie: Patrik Stollarz/AFP/Getty Images

"Przyjazne i odporne"

Oba kraje łączą jednak także uwarunkowania historycznie i ścisłe powiązania. Niemiecki MSZ scharakteryzował stosunki z Turcją jako "przyjazne, kompleksowe i odporne". Wzajemne obroty handlowe wynoszą 32,6 mld euro. To połowa tego, co między Niemcami i Polską. Wystarcza jednak do tego, żeby Niemcy były dla Turcji najważniejszym partnerem handlowym w Europie. Tymczasem dla Berlina Ankara, jako członek NATO, jest ważnym sojusznikiem w kwestiach geostrategicznych.

W Niemczech żyje ponadto prawie 3 mln osób tureckiego pochodzenia, co sprawia, że pomiędzy obu państwami jest wiele powiązań kulturalnych i społecznych. Niektórzy nazywają je formą "niemiecko-tureckiej przestrzeni".

15 lat temu Europa otworzyła przed Turcją perspektywę członkostwa w UE. Nastąpiło to za niemieckiej prezydencji Na początku doprowadziło to do bezprecedensowego procesu reform w Turcji i optymizmu w tej sprawie w Europie. Jednak parę lat później nastąpiło obustronne rozczarowanie. Przewodniczący Towarzystwa Przyjaźni Niemiecko-Tureckiej Gerd Andres wyjaśnia, że z tureckiego punktu widzenia Erdogan i jego partia AKP długo starali się o zbliżenie z Europą, ale w UE część państw członkowskich to blokowała. Ankara miała szczególnie duże oczekiwania wobec Niemiec, który albo nie mogły, albo nie chciały ich wypełnić. Zdaniem Gerda Andresa to właśnie doprowadziło do zniechęcenia i frustracji po stronie tureckiej.

Partnerzy zamiast przyjaciół

Po frustracji przyszedł czas na dystans. Niemiecka chadecja proponowała Turcji tylko tzw. "uprzywilejowane partnerstwo", a w listopadzie 2012 roku Angela Merkel jasno wyraziła swoją niechęć oświadczając: "Nie chcemy pełnego członkostwa Turcji w UE".

W rezultacie również Turcja jakby straciła ochotę na zbliżenie z UE, a rząd Erdogana prowadził politykę, która nie miała wiele wspólnego z podstawowymi wartościami europejskimi. Dotyczy to zwłaszcza wolności słowa i podstawowych praw człowieka.

"Od 2009 roku AKP pod przewodnictwem Erdogana obrała zupełnie inny kurs, niż wcześniej. Widać to głównie w tureckim wymiarze sprawiedliwości, ale były też potyczki wewnątrzpolityczne, zaczęły się problemy dla nazbyt krytycznych dziennikarzy i prześladowania krytycznie nastawionych studentów", mówi Gerd Andres.

Po ostrej reakcji rządu Erdogana na demonstracje w 2013 roku posypała się dalsza krytyka. Rząd w Ankarze odrzucał zarzuty i prowadził prowacyjną retorykę wobec UE. Protesty we własnym kraju przedstawiał jako próby osłabienia Turcji sterowane z zewnątrz, twierdzi politolog Gülistan Gürbeys.

Türkei Ankara Proteste nach Anschlägen
Protesty po ostatnich zamachach w AnkarzeZdjęcie: Getty Images/AFP/O. Kose

Taniec na linie

Punktem kulminacyjnym stały się rozbieżności w stosunkach turecko-niemieckich wobec konfliktu syryjskiego. Kiedy Angela Merkel pojedzie w niedzielę do Stambułu, będzie musiała wykonać coś w rodzaju tańca na linie. To, co prezes Towarzystwa Przyjaźni Turecko-Niemieckiej nazywa "klimatem oniemienia", z pewności nie ułatwi w odzyskaniu przez Angelę Merkel zaufania w oczach jej tureckich rozmówców. Z drugiej strony nie pozostaje jej nic innego, jak przyznać Turcji kluczową rolę w rozwiązaniu kryzysu umigracyjnego.

To określenie jasnych, realnych celów przerasta wszystkie inne rozważania, mówi Guelistan Guerbey. Jej zdaniem Merkel działa według zasad polityki realnej i otwarcie to przyznaje mówiąc: "Polityka zagraniczna zawsze jest polem pełnym napięć i różnych wartości, wobec których czujemy się zobowiązani oraz interesów, które mamy". Podczas rozmów w Stambule okaże się, jakie wartości zrównoważą jakie interesy.

Nina Niebergall