1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Na kryzysie Niemiec Europa nic nie zyska”

Barbara Coellen15 czerwca 2012

Zakaz działalności grupy radykalnych islamistów Millatu Ibrahima oraz wystąpienie kanclerz Merkel w Bundestagu ws. kryzysu euro to najczęściej komentowane tematy w piątkowych (15.06.12) wydaniach niemieckich gazet.

https://p.dw.com/p/15FYf
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG pisze o zakazie grupy radykalnego ruchu salafitów:

„Można stowarzyszeniom zakazać działalności, ale nie poglądów. Wręcz podjęcie takiej próby nie jest zgodne z naszym pokojowym porządkiem konstytucyjnym, który pozwala także swoim wrogom, jeśli to jest do zaakceptowania, na pewne działania. Zakaz (...) może być tylko środkiem ostatecznym. (...) Ale oczywiście we współżyciu kultur należy nakreślić granice. Przy tym najmniej dotyczy to religijnego obrazu świata salafitów. Także rozdawanie nieodpłatnych egzemplarzy Koranu, jako działanie, w żadnym wypadku nie godzi w konstytucję, przecież każda religia uważa się za tę ‘prawdziwą’. Nie, zakazem objęto nawoływanie do przemocy, głoszenie nienawiści, życie w nienawiści. Ponieważ to, niezależnie od prowokacji innych ekstremistów, oznacza nadużywanie wolności wyznania, która w tym kraju gwarantowana jest wszystkim bez wyjątku. Lecz nawet ta wolność ma swoje granice”.

SÜDDEUTSCHE ZEITUNG uważa, że:

„Nienawiść pozostanie nienawiścią, nawet jeśli ci, którzy ją głoszą, powołują się na Boga czy na Allaha. Religia nie jest wytłumaczeniem, a już na pewno nie jest usprawiedliwieniem tego, że ludzie wybierani są na cel walki. Dokładnie tak postępują brutalni salafici. Jeśli tacy kryminaliści tworzą stowarzyszenie, którego celem jest głoszenie nienawiści, nauczanie pogardy i stosowanie agresji, to takie stowarzyszenie musi zostać zakazane. (...) Muzułmanie w Niemczech musieliby właściwie za ten zakaz pochwalić ministra spraw wewnętrznych – gdyby nie podejrzenie, że każda odmiana islamu wzbudza nieufność ministra. Niestety minister sam się do tego już trochę przyłożył”.

Wystąpienie Angeli Merkel w Bundestagu przed szczytem G20

FRANKFURTER RUNDSCHAU komentuje:

„Jeśli zostanie zniszczone zaufanie do europejskich rynków finansowych, jeśli załamie się obieg pieniężny, a bank i instytuty ubezpieczeniowe będą musiały odpisywać roszczenia finansowe względem zagranicy, a niemiecki przemysł załamie się, bo po końcu euro nastąpi rewaloryzacja nowej waluty – najpóźniej wtedy stanie się jasne, jak małostkowe były działania Merkel, kiedy można było zapobiec złu. Czy Europie pozostały trzy miesiące, jak sądzi spekulant Georg Soros, czy też mniej niż trzy miesiące, jak prognozuje szefowa MFW Christine Lagarde, nikt nie wie. A czas mija”.

MÜNCHNER MERKUR konstatuje:

Napomnienia Angeli Merkel w Bundestagu były adresowane mniej do obecnej tam opozycji politycznej, lecz bardziej do przeciwników w Brukseli i Waszyngtonie, którzy widzą w kanclerz rodzaj germańskiej jędzy. A przecież Niemcy, i o tym zapomina się tam już z prawie podstępną gorliwością, dotychczasowymi świadczeniami osiągnęli prawie granice swoich możliwości: udzieliły poręczeń na koszt ciężko wypracowanego przez swoich obywateli przez kilka dekad dobrobytu wartości 1, 4 biliony euro i dostrzegają realne zagrożenie utraty najwyższej oceny wiarygodności kredytowej.

Jeśli europejski motor napędowy zostanie dotknięty kryzysem, wtedy Europa nic nie zyska, ale stracą Niemcy, ich kanclerz i główne partie”.

Barbara Coellen

red. odp. Bartosz Dudek