1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nagle ponure widoki [KOMENTARZ ]

Henrik Böhme / tł. Elżbieta Stasik14 sierpnia 2014

Tak szybko może się to zmienić: dopiero świeciło nad Niemcami słońce i nagle przyćmił je strach przed recesją. Co się dzieje z najsilniejszą gospodarką Europy? Jeszcze czas, by podjąć środki zaradcze, uważa Henrik Böhme.

https://p.dw.com/p/1Cupe
Dunkle Wolken über Schloss Nymphenburg
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Było to dokładnie trzy miesiące temu. Niemiecki Urząd Statystyczny opublikował aktualne dane potwierdzające imponujący start niemieckiej gospodarki w nowy rok. Do tego Dax, najważniejszy barometr niemieckiej giełdy, szykował się do pobicia nowych rekordów. Nastroje były dobre, widoki wydawały się fantastyczne. Niemcy lokomotywą wyciągającą Europę z gospodarczych opałów. Teraz lokomotywa zwolniła, wyczerpały się baterie.

Nagle na horyzoncie pojawiły się chmury. Złe wieści się mnożą: mniej zleceń dla niemieckiego przemysłu, potem dosłownie załamał się ważny indeks koniunktury odzwierciedlający oczekiwania ekspertów rynków finansowych. Także rynek akcji ma za sobą parę nieprzyjemnych dni. I teraz dane statystyków alarmujących: w drugim kwartale niemiecka gospodarka skurczyła się.

I wszyscy zastanawiają się: winny jest Putin?

Deutsche Welle Henrik Böhme Chefredaktion GLOBAL Wirtschaft
Henrik Böhme z redakcji ekonomiczej Deutsche WelleZdjęcie: DW

Największym wrogiem rozwoju gospodarczego jest niepewność. A tej jest w tych dniach pod dostatkiem. Ukraina, Irak czy Strefa Gazy – świat przechodzi fazę niepokojów. Ale samo to nie może być jeszcze powodem, to jasne. Bo kryzys ukraiński rzeczywiście nie mógł jeszcze wpłynąć na aktualne dane dotyczące koniunktury. I nawet gdyby spirala sankcji między Rosją i UE miała się dalej rozkręcać: niemiecki eksport do Rosji stanowi całe 1,3 procent PKB.

Putin zatem nie jest winny. To kto lub co?

Z pewnością jest to suma wielu małych rzeczy, które przynoszą Niemcom minus. Po pierwsze łagodna zima, która w pierwszym kwartale postarała się o ekstra koniunkturę. Przyspieszonych zostało na przykład wiele prac budowlanych, których teraz brakuje. Niepewność co do rozwoju sytuacji w tak wielu regionach zapalnych tłumi ochotę do inwestowania a tym samym nastroje.

Dochodzi do tego też ciągle obecny strach przed deflacją – czyli przed spadającymi cenami. Kto może, przeciąga zakupy i inwestycje w oczekiwaniu, że wkrótce będzie jeszcze taniej. Popyt się kurczy, przedsiębiorstwa muszą ograniczać produkcję i zwalniać ludzi. Produkt krajowy brutto stopniowo maleje, co w efekcie może doprowadzić do długiej fazy recesji. W ostatnich dziesięciu latach taką drogę musiała przejść Japonia.

Do takiego scenariusza nie musi jednak dojść.

Można zapobiec takiemu rozwojowi. Rozwiązaniem byłyby solidne podwyżki zarobków, co zapewniłoby poprawę nastrojów konsumenckich. Zaskakująco zgodnie zalecają to nawet Bank Federalny i Europejski Bank Centralny. Także rząd niemiecki mógłby coś zrobić. Nie ulega wątpliwości, swoich bezsensownych, pochłaniających miliardy prezentów, jak choćby emerytura w wieku 63 lat, rząd nie cofnie. Ale niegłupich byłoby parę dodatkowych miliardów na modernizację niemieckiej infrastruktury - dróg, mostów, systemu teleinformatycznego. Nie trzeba od razu mówić o programie koniunktury. Ale minister finansów, który z takim uporem obstaje przy swoim niepojętym pościgu za zerowym deficytem budżetowym, z pewnością będzie miał zastrzeżenia. On osiągnie może sukces. Jeżeli jednak ten tak rygorystyczny kurs oszczędnościowy wpędzi Niemcy w recesję, będzie to sukces opłacony bardzo wysoką ceną.

Henrik Böhme

tłum. Elżbieta Stasik