1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
SportEuropa

Nici z nart? „Otwarte wszystko albo nic”

25 listopada 2020

Hotelarze i właścicele ośrodków narciarskich w Europie nadal liczą na udany sezon. Niedawna propozycja Włoch może jednak pokrzyżować ich plany.

https://p.dw.com/p/3loOG
Zdjęcie: imago images/Cavan Images

Gorące dyskusje w krajach alpejskich wywołał ostatnio pomysł premiera Włoch Giuseppe Contego, by ośrodki narciarskie otworzyć dużo później niż zwykle, najprędzej po 10 stycznia.

„Nie możemy zezwolić na ferie zimowe, po prostu nas na to nie stać”- powiedział Conte w wywiadzie dla stacji telewizyjnej „La7”. W związku z tym Włochy domagają się w porozumieniu z kanclerz Angelą Merkel i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem skoordynowania działań w ramach europejskiego planu stopniowego otwierania terenów narciarskich. Europejscy liderzy zgodni są co do tego, że nieskoordynowane i zbyt szybkie otwarcie sezonu, podobnie jak miało to już miejsce latem, byłyby błędem.

Także włoskie regiony narciarskie domagają się przynajmniej ponadnarodowej regulacji. Jeżeli stoki narciarskie zostałyby zamknięte, powinno obowiązywać to w całej Europie - powiedział prezydent regionu Veneto Luca Zaia dla gazety „Corriere della Sera”. Nie można zabronić jazdy na nartach we włoskim Południowym Tyrolu, a zezwolić w austriackiej Karyntii – tłumaczył.

Austria żyje z turystyki

Austria, która od miesięcy już podkreśla, że zależy jej na otwarciu sezonu narciarskiego za wszelka cenę i przygotowuje odpowiednie zabezpieczenia, kategorycznie odrzuca takie międzynarodowe ustalenia. Minister finansów Austrii Gernot Blümel domaga się miliardowych odszkodowań dla swojego kraju z kasy UE, jeśli wyciągi narciarskie nie będą mogły ruszyć w czasie ferii świątecznych. Austria liczy się ze stratami rzędu 800 milionów euro za każdy tydzień unieruchomionego sezonu narciarskiego.

Kurort Ischgl w Austrii stał się na początku roku rozsadnikiem epidemii w Europie
Kurort Ischgl w Austrii stał się na początku roku rozsadnikiem epidemii w Europie Zdjęcie: Jakob Gruber/dpa/picture alliance

„Jeśli UE rzeczywiście zarządzi, że ośrodki narciarskie zostaną zamknięte, to oznacza koszty do 2 miliardów euro. Jeśli UE naprawdę tego chce, to musi zapłacić” -  stwierdził we wtorek minister Blümel.

„My w Austrii natychmiast uruchomiliśmy wsparcie dla wszystkich branż, które oficjalnie zostały zamknięte. Jeśli tereny narciarskie miałyby pozostać zamknięte, to UE musi zapewnić rekompensatę strat” -- zażądał Blümel.

„To nie wybór tylko przymus”

Premier Bawarii Markus Söder poparł natomiast inicjatywę Włoch. „Jeśli chcemy, aby granice pozostały otwarte, potrzebujemy również jasnego ustalenia odnośnie do sportów zimowych. W przeciwnym razie nastąpi trudna sytuacja” - powiedział szef CSU we wtorek w Monachium, zaznaczając, że jeżeli ktoś pojedzie na narty w regiony ryzyka, będzie musiał spędzić dziesięć dni w kwarantannie. „Wolałbym, żebyśmy doszli do wspólnych ustaleń na szczeblu europejskim: zamknięte wszystkie wyciągi, zamknięte wszystkie regiony”

Premier Włoch Conte otrzymał wsparcie od tyrolskiej legendy alpinizmu Reinholda Messnera. Jego zdaniem powinno się zaczekać do stycznia z otwarciem stoków i ośrodków. Jeśli liczba infekcji nie będzie spadać, jest to nie kwestią wyboru, tylko przymusem - powiedział 76-latek gazecie „La Repubblica”.

dpa/ma

Jak wykryć COVID-19 bez testów?