Niemcy chcą solidarnej Europy
5 kwietnia 2013Także w kryzysie dwie trzecie Europejczyków uważa, że z dołka można wyjść tylko wspólnie, w solidarnej Europie. Takiego zdania jest 57 procent Niemców. Jeszcze więcej, bo 70 procent, jest przekonanych, że „zwykli” mieszkańcy takich państw jak Grecja niezasłużenie tak boleśnie są dotknięci skutkami kryzysu finansowego i gospodarczego.
Do takich wniosków doszli autorzy sondażu przeprowadzonego przez sieć Fundacji Społeczeństwa Otwartego (OSF), grupy fundacji założonych przez amerykańskiego finansistę i filantropa George'a Sorosa. Są to fundacje angażujące się na rzecz „sprawiedliwych i otwartych społeczeństw obywatelskich”. Sonda została przeprowadzona w dniach, kiedy kryzys na Cyprze osiągnął swój szczyt.
Niemcy nie są wyjątkiem
W sondażu wzięli udział mieszkańcy Anglii, Francji, Hiszpanii, Niemiec i Włoch. Co szczególnie zasługuje w nim na uwagę, to fakt, jak podobnie myślą ludzie w poszczególnych państwach, podkreśla Hiszpan Jordi Vaquer, dyrektor OSF dla Europy. – Ogólne tendencje prawie się od siebie nie różnią, chociaż na przykład w Hiszpanii potrzeba solidarności jest większa, niż, powiedzmy, w Niemczech – mówi Vaquer. W ogóle w państwach Południowej Europy, które bardziej ucierpiały wskutek kryzysu, jak choćby Włochy czy Hiszpania, poczucie potrzeby solidarności jest większe, niż w państwach takich jak Niemcy czy Wielka Brytania. – Ale nie jest to sprzecznością, różnice są tylko w procentach – zaznacza Vaquer.
Odpowiedzi Niemców na żadne z pytań sondażu nie różnią się od odpowiedzi innych Europejczyków. Dotyczy to także jego centralnych wniosków. – Pierwszy wniosek (dotyczący sposobów wyjścia z kryzysu), to taki, że przyjęte rozwiązania uważane są za kontraproduktywne. Drugi wniosek – opinia publiczna wykazuje więcej gotowości do solidarności, niż rządy zaangażowane w zwalczanie kryzysu. I trzeci wniosek – istnieje w społeczeństwach bardzo silne poczucie solidarności, wręcz uzależnienie od siebie i poczucie, że chodzi o wspólne problemy, a nie indywidualne – podsumowuje Jordi Vaquer.
67 procent ankietowanych jest zdania, że zwalczanie problemów gospodarczych i socjalnych powinno być sprawą wszystkich państw członkowskich UE. W tym punkcie inaczej myślą tylko Brytyjczycy: 64 procent uważa, że każde państwo powinno się troszczyć o rozwiązanie swoich własnych problemów. Jest to jedyny punkt, w którym odpowiedzi tak się od siebie różnią.
Politycy utracili kontakt z rzeczywistością
Kryzys związany jest też z obawami. Prawie trzy czwarte ankietowanych boi się, że coraz wyższe ceny i coraz niższe pensje wpędzają ludzi w biedę. Ankietowani obawiają się też rosnącego w Europie bezrobocia, mniej szans dla młodych i pogarszania się sytuacji starszych i chorych. Ludzie boją się także, że będzie narastało napięcie i spory w łonie UE. 85 procent wszystkich ankietowanych jest przekonanych, że jedność i solidarność Europy poważnie lub nawet trwale ucierpi wskutek kryzysu.
Odpowiedzialni za taką sytuację są politycy, podkreśla Jordi Vaquer. – Problem nie polega na tym, że mieszkańcy Europy przestali być solidarni, choć idea jedności na pewno ucierpiała. Ale wszyscy odnosimy wrażenie, że polityczne zarządzanie kryzysem nie opiera się na takim poczuciu solidarności, jakie istnieje u Europejczyków - mówi Vaquer. Dowodzą tego wyniki sondażu: 92 procent Francuzów, Niemców, Hiszpanów, Włochów i Brytyjczyków jest zdania, że walcząc z kryzysem politycy stracili z oczu troski zwykłych zjadaczy chleba.
DW / Elżbieta Stasik
red. odp.: Andrzej Pawlak