1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy nie powinny ustąpić pod naciskiem reszty świata

Andrzej Pawlak18 czerwca 2012

Po wyborach w Grecji i przed szczytem G20 w Meksyku, prezes Instytutu Badań nad Gospodarką, Hans-Werner Sinn, mówi, jak Niemcy powinny reagować na kryzys euro.

https://p.dw.com/p/15HGo
ARCHIV - Hans-Werner Sinn, Praesident des ifo Instituts fuer Wirtschaftsforschung, spricht am 11. Dezember 2008, in Muenchen waehrend einer Pressekonferenz zur Konjunkturprognose 2009. Ifo-Chef Hans-Werner Sinn hat den "Dinosaurier des Jahres 2009" fuer eine rueckstaendige Haltung zum Umweltschutz erhalten. Der Naturschutzbund Deutschland (NABU) warf dem 61-Jaehrigen am Dienstag, 29. Dezember 2009, in Berlin "besonders nachhaltige Dummheit" bei dem Thema vor. Sinn sei ein "Dampfplauderer mit egoistischem Sendungsbewusstsein", der dem Ansehen und den Verdiensten des Naturschutzes nachhaltig schade, hiess es. Sinn nahm den Preis nicht persoenlich entgegen. (AP Photo/Matthias Schrader, Archiv) ** zu APD0617 ** --- FILE - Hans-Werner Sinn, president of the ifo Institute for Economic Research, speaks during a news conference of the Institute in Munich, southern Germany, Thursday, Dec. 11, 2008. (AP Photo/Matthias Schrader, File)
Zdjęcie: AP

Rozmowa Deutsche Welle

DW: Panie Profesorze, co nas teraz oczekuje?

Hans-Werner Sinn: Wszystko zależy od postawy, jaką przyajmie nowy rząd Grecji w rokowaniach z UE i czy dojdzie w nich do porozumienia. Prawdopodobnie Unia pójdzie na kolejne ustępstwa wobec Aten, tak jak do tej pory. Ale tym razem nie będą one tak duże, żeby w pełni zadowoliły Greków. Każdy kompromis w obecnej sytuacji będzie coraz trudniejszy i związany z coraz większymi wyrzeczeniami. W skrajnym przypadku może dojść do tego, że Grecy powiedzą: dziękujemy, rezygnujemy z euro i wprowadzamy ponownie drachmę. Z tym jednak, że ta nowa drachma natychmiast się zdewaluuje, co oznaczałoby straty, ale z drugiej strony pozwoliłoby to Grecji odzyskać zdolność konkurencyjną. Skutki tego stanu rzeczy byłyby wielorakie. Po pierwsze, do Grecji powróciliby turyści. Po drugie, Grecja przestałaby sprowadzać z Francji więcej artykułów spożywczych niż ich w tej chwili do niej eksportuje, co z kolei ożywiłoby greckie rolnictwo. I, po trzecie, do Grecji powróciłby kapitał, który teraz z niej wycieka. Bogaci Grecy siedzą dziś z walizkami pieniędzy w Szwajcarii bo wiedzą, że kolejne pakiety ratunkowe utrzymują ceny nieruchomości i innych aktywów na sztucznym poziomie, który, na domiar złego, bynajmniej nie jest stabilny. Ich taktyka jest obliczona na spadek cen, do którego dojdzie wtedy, kiedy ratownikom pompującym kolejne pieniądze w Grecję wreszcie ich zabraknie, albo kiedy stracą ochotę na tę zabawę. Gdyby jednak Grecja wyszła ze strefy euro i zdewaluowała nową drachmę, wtedy wszyscy bogacze od razu do niej powrócą licząc na nadzwyczajne okazje i bez obaw, że zgromadzony przez nich wcześniej majątek straci na wartości.

DW: Czy liczy się Pan z tym, że wkrótce trzeba będzie także ratować Hiszpanię?

Hans-Werner Sinn: Hiszpania z całą pewnością jest w kłopotach i już teraz próbuje się ją ratować. Mamy przecież za sobą decyzję o przyznaniu jej 100 mld euro w formie pożyczki dla hiszpańskich banków. Ale, formalnie rzecz biorąc, jest to pomoc dla rządu tego kraju.

DW: Jeśli teraz wszyscy politycy zapewniają nas zgodnym chórem, że Włochy nie potrzebują żadnej pomocy z zewnątrz, to znaczy, że jest dokładnie odwrotnie. Co będzie, jeśli okaże się, że musimy przyjść z pomocą także trzeciej co do wielkości gospodarce europejskiej?

Hans-Werner Sinn: W przypadku tak dużych i ważnych gospodarek, państwa strefy euro nie mogą stosować takich samych środków ratunkowych, jakich użyto wobec małych krajów. Grecja otrzymała do tej pory łącznie, w różnej formie, 460 mld euro. Tego nie można powtórzyć, mnożąc tę sumę wprost proporcjonalnie do wielkości i potrzeb dużych krajów. W tej chwili zaleźliśmy się w tej fazie kryzysu, która wymaga pilnych i trudnych decyzji. Co zatem można zrobić? Państwa Europy południowej optują za emisją euroobligacji. Ukryty sens takiej operacji polega na tym, że wszystkie długi, także te zaciągnięte w czasach przed wprowadzeniem euro, zostałyby rozciągnięte na całą strefę euro, która stałaby się, by tak rzec, zjednoczonym, zespołowym wierzycielem. Rozwiązanie to ma jedną, podstawową wadę. Tę mianowiecie, że niejako zachęca wręcz do dalszego zadłużania się ponad wszelką miarę w przeświadczeniu, że w razie czego inni wezmą na siebie ciężar spłaty kredytów, a to jest bardzo niebezpieczne rozumowanie.

DW: A jaki bieg wypadków Pan przewiduje?

Hans-Werner Sinn: Patrząc realnie musimy pogodzić się z myślą, że niektóre kraje na peryferiach Europy opuszczą strefę euro. Powinny to uczynić we własnym interesie te państwa, dla których utrzymanie euro i spłata zaciągniętych kredytów, stały się za drogie. Po wyjściu z eurolandu i po zdawaluowaniu walut narodowych, odzyskałyby one zdolność konkurencyjną. Reszta strefy euro mogłaby zostać utrzymana. Co więcej, te państwa, które ją opuściły, po przeprowadzeniu od dawna koniecznych reform, mogłyby do niej powrócić! Właśnie możliwość powrotu do strefy euro powinna stać się najważniejszym bodźcem i zachętą do wejścia na drogę reform. Powinniśmy przestać wreszcie mówić o wyjściu ze strefy euro jak o katastrofie na skalę kosmiczną, jeśli tylko chcemy jej uniknąć. Zamiast tego powinniśmy ułatwić taką operacją przy pomocy stosownych środków pomocy finansowej i potraktować ją jako zabieg techniczny, bez zbędnej przesady i czarnowidztwa.

Poza tym mamy nadal do czynienia z problemem banków, które są tak zadłużone, że nikt tego nie potrafi już w żaden sposób zabezpieczyć. Ani one same, ani Unia. Moim zdaniem jest tylko jeden sposób wyjścia z tej sytuacji: należy przekonać wierzycieli banków, żeby zgodzili się na rezygnację z części ich należności w zamian za akcje. Taka operacja oznaczałaby w praktyce, że ratujemy banki, ale nie ratujemy ich akcjonariuszy. To jedyna możliwa i słuszna strategia, bo mamy do czynienia z iście astronomicznymi sumami, których nie da się nigdy odzyskać. W każdym razie Niemcy nie powinny zgodzić się na żadne rozwiązanie, które dopuszcza możliwość wzajemnego ubezpieczenia się na wypadek seryjnego bankructwa instytucji bankowych.

DW: Panie Profesorze, ile czasu daje Pan jeszcze strefie euro? Zdaniem George`a Sorosa strefa euro ma podobno jeszcze tylko trzy miesiące, by ratować euro?

Hans-Werner Sinn: Bardzo cenię pana Sorosa, bo jest wyjątkowo światłym i mądrym człowiekiem, ale nie wiem, czy w tym przypadku nie stara się tylko wywrzeć nacisku na rządy, w nadziei, że sięgną do portfela z pieniędzmi. W tej chwili na kanclerz Angelę Merkel wywiera się nacisk ze wszystkich stron. Od Wall Street począwszy, przez londyńskie City, a na prezydencie USA skończywszy, w nadziei, że w ten sposób uda się dobrać do niemieckich pieniądzy i uratować przez to jak najwięcej z własnego kapitału. Moim zdaniem, nie należy poddawać się tym naciskom, bo wydatki Niemiec na rzecz innych krajów strefy euro już teraz są gigantyczne.

Z prof. Hansem-Wernerem Sinnem rozmawiała Zhang Danhong

Przekład i opracowanie: Andrzej Pawlak / Małgorzata Matzke