1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: „Putin jeszcze nie wie, czego chce“

Elżbieta Stasik20 marca 2014

Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier naciska na szybkie wysłanie na Ukrainę misji OBWE. Za dwa tygodnie może być za późno, ostrzega. Czego można i powinno się spodziewać po takiej misji?

https://p.dw.com/p/1BSYc
Ukraine Osze Beobachter auf der Krim
Zdjęcie: AFP/Getty Images

Już na początku tygodnia niemieccy i amerykańscy żołnierze patrolowali w ramach misji Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) obszar nad Rosją i Białorusią. Ich zadanie: obserwacja ruchów rosyjskich i białoruskich wojsk przy granicy z Ukrainą. W tych samych dniach, ściśle we wtorek (18.03) dwunastoosobowa grupa z ramienia OBWE udała się na wschód Ukrainy, by przyjrzeć się, jak Ukraina obchodzi się z mniejszościami i prawami człowieka. W czwartek (20.03) kolejni współpracownicy OBWE zaczną przygotowania do misji obserwacyjnej wyborów na Ukrainie 25 maja br.

- Wielu osobom trudno się w tym połapać - przyznaje Thomas Rymer z Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka w Warszawie. Bo też z misją OBWE na Ukrainie, której domaga się niemiecki minister spraw zagranicznych, nie ma to wszystko nic wspólnego.

Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie widać teraz na Ukrainie w wielu miejscach. Z jednej strony dlatego, że OBWE jest dziś może jedyną instytucją, która zrzesza wszystkie państwa uwikłane w kryzys na Ukrainie i jest zdolna do w miarę rozsądnego działania. Zachodnie sojusze NATO i UE Rosja odrzuca jako stronnicze, ONZ przez posiadanie przez Rosję prawa weta jest praktycznie zablokowane. OBWE dysponuje ponadto szeregiem reguł i instrumentów pochodzących jeszcze z lat zimnej wojny, dziś nagle znowu przydatnych.

Relikty przeszłości

W cenie są zwłaszcza środki zaradcze, mające zapewnić kontrolę zbrojeń i umocnienie wzajemnego zaufania, które zwłaszcza do czasu rozpadu ZSRR pomagały utrzymać „balans grozy”, równowagę między stronami zimnej wojny. Środek, jakim są na przykład loty obserwacyjne, Rosja musi dopuścić. Bazuje na podpisanym w 1992 roku Układzie otwartego nieba, który pozwala na wzajemne oblatywanie swoich terytoriów dla obserwacji działalności wojskowej. Rosja jest jednym z 34 państw członkowskich OBWE, które podpisały ten układ.

Dla Rosji umowy OBWE dotyczące kontroli zbrojeń były bardzo ważne, bo potwierdzały ją jako mocarstwo. Nie bez powodu Moskwa starała się ciągle aktualizować umowy OBWE, po raz ostatni w 2011 r. Jeden z rozdziałów dokumentu wiedeńskiego z tego roku przewiduje obecność w danym kraju obserwatorów OBWE, po to, by mogli rozwiać obawy związane z notowaną tam nadzwyczajną aktywnością wojskową. Właśnie w ramach umowy wiedeńskiej 35 obserwatorów z 18 państw OBWE przebywało na początku marca na Krymie.

Od początku kryzysu na Krymie Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie przeprowadziła cały szereg mniejszych misji obserwacyjnych. - Opinia publiczna ich prawie nie rejestruje, ale w oparciu o dokument wiedeński dokonaliśmy już wielu inspekcji – mówi Wolfgang Richter, były obserwator OBWE, dzisiaj ekspert ds. bezpieczeństwa w Fundacji Nauka i Polityka w Berlinie. Rosja zaakceptowała je bez oporów. Liczba misji, które w ramach kontroli zbrojeń OBWE może przeprowadzić w jednym kraju, jest jednak ograniczona. Jeżeli Zachód będzie domagał się wysyłania obserwatorów w takim tempie jak dotychczas, ich kontyngent dla Rosji na rok 2014 wkrótce się wyczerpie, uważa Richter. W środę (19.03) Rosja oświadczyła, że z kontrolą planowaną na najbliższe dni, przewidziany na nią kontygent wyczerpie się. Dalszych inspekcji rosyjskich sił zbrojnych w tym roku nie dopuści.

OSZE Beobachter an der Krim abgewiesen
Obserwatorzy OBWE na KrymieZdjęcie: Alexander Nemenov/AFP/Getty Images

Putin jeszcze nie wie, czego chce

Też z tego powodu szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier naciska, by jak najszybciej większa liczba obserwatorów została wysłana na wschód i południe Ukrainy, gdzie żyje liczna mniejszość rosyjska i przeważają prorosyjskie nastroje. Zachód obawia się, że Władimir Putin może posłużyć się tam takim samym scenariuszem jak na Krymie, który po kilku rosyjskich prowokacjach, odrobinie zamieszania i szybko przeprowadzonym referendum w ciągu zaledwie kilku tygodni został włączony do Rosji. Putin jeszcze nie wie, czego chce, uważa polityk CDU, europoseł Michael Gahler. – Jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji, jak daleko chce się posunąć. Będzie to zależało też od tego, jak wyraźne są nasze reakcje – dodaje polityk chadecji.

Liczna i szybka misja być może mogłaby jeszcze na czas uspokoić sytuację w Donieckim Zagłębiu, gdzie powoli też zaczyna wrzeć. Tyle, że czas goni, misja musi wyruszyć natychmiast. – Za tydzień lub dwa może być już za późno - uważa Steinmeier.

Międzynarodowa prezencja jako straszak

Zgodnie z propozycją przewodniczącego obecnie Radzie OBWE Szwajcara Tima Guldimana, na wschód Ukrainy powinno zostać wysłanych na pół roku stu obserwatorów wojskowych i cywilnych. – Chodzi najpierw o stwierdzenie na miejscu faktów – mówi Wolfgang Richter, który sam uczestniczył w licznych misjach tego rodzaju. – To ważne, bo jak dotąd z obydwu stron docierają tylko pogłoski i nie wiadomo, na czym oprzeć reakcje polityczne – uważa Richter. Już sama obecność międzynarodowych obserwatorów mogłaby złagodzić sytuację. – Kto przygotowuje inwazję, nie chce tego robić pod okiem międzynarodowych obserwatorów i stać tym samym w centrum zainteresowania świata – tłumaczy berliński ekspert.

Problem: Taka misja OBWE, która nie opiera się wyraźnie na umowach dotyczących kontroli zbrojeń, wymaga zgody wszystkich 57 państw członkowskich organizacji. Czyli także Rosji.

W rozmowie telefonicznej z kanclerz Angelą Merkel Władimir Putin właściwie przystał na taką misję. Nie sprecyzował jednak, jak długo miałaby trwać, jaki byłby jej dokładny cel i na ilu obserwatorów by się zgodził.

Wolfgang Richter Video-Konferenz RIA Novosti
Wolfgang Richter z berlińskiej Fundacji Nauka i PolitykaZdjęcie: DW/N. Jolkver

Rosyjscy obwerwatorzy w Niemczech?

Gdyby Rosja zawetowała planowane wysłanie blisko stu obserwatorów, wzmocniłoby to podejrzenie, że Krym jeszcze nie usatysfakcjonował Putina i poważnie ma też na oku wschód Ukrainy. W takim przypadku Zachód by już nie uniknął ostrzejszych sankcji.

Jeżeli Putin ustąpi i zgodzi się na misję na wschodzie Ukrainy, będzie próbował przynajmniej zachować twarz i postawi Zachodowi warunki. Wolfgang Richter uważa, że Rosja ze swojej strony będzie się domagała kontroli inspektorów OBWE na Ukrainie i w różnych państwach członkowskich NATO. – Z napięciem czekam, kiedy Rosjanie zrobią to, co w Kosowie. Wyczerpali tam wszystkie instrumenty OBWE łącznie z obecnością w Niemczech, by się przyjrzeć, jak my szykujemy się do kryzysu w Kosowie pod względem wojskowym – mówi Wolfgang Richter.

Alois Berger / Elżbieta Stasik

red. odp.: Małgorzata Matzke