1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: wielka akcja rozdawania Koranu

Bartosz Dudek16 kwietnia 2012

Grupa radykalnych muzułmanów od soboty (14.04.12) rozdaje w 38 niemieckich miastach egzemplarze Koranu. W internecie pojawiły się groźby pod adresem dziennikarzy, którzy nieprzychylnie pisali o tej akcji.

https://p.dw.com/p/14euG
Hessen/ ARCHIV: Ein Salafist haelt in Offenbach am Main waehrend einer Verteilaktion von kostenlosen Koranexemplaren einen Koran in den Haenden (Foto vom 07.04.12). Anhaenger der radikal-islamischen Stroemung des Salafismus verteilen auch am Wochenende (14./15.04.12) bundesweit kostenlos Korane. Auf ihrer Internetseite kuendigten sie fuer Samstag (14.04.12) Staende in fast 40 deutschen Staedten an. (zu dapd-Text) Foto: Mario Vedder/dapd.
Zdjęcie: dapd

Na kilka dni przed rozpoczęciem akcji radykalni muzułmanie wezwali do zamordowania dziennikarzy wielkich niemieckich gazet, którzy zajmowali się akcją pod kryptonimem Czytaj!.

Autorem pomysłu rozdania 25 milionów egzemplarzy Koranu w całych Niemczech jest palestyński kaznodzieja, Ibrahim Abu Nagie, który działa w Kolonii. Wygląda na to, że akcja nie do końca przebiega według planu. Drukarnia Ebner&Spiegel, która miała wydrukować 300 tys. egzemplarzy świętej księgi muzułmanów, wycofała się z umowy pod naciskiem opinii publicznej.

Umiarkowane zainteresowanie

Także zainteresowanie akcją wśród przechodniów nie jest duże. Przez cały dzień w sobotę radykałowie rozdali w Bonn 600 egzemplarzy Koranu. Efekt zdaje się być odwrotny od zamierzonego. Mówię tu za wielu - wynocha z nimi. Nie wiem nawet, do której szkoły mam posłać moją małą córeczkę, bo chcę, by chodziła do niej z niemieckimi dziećmi. To tutaj to dewastacja naszej kultury - pomstuje jeden z przechodniów. Co mam począć z tym Koranem? - zapytuje retorycznie młoda matka z dzieckiem na ręku, nie potrzebuję ani Koranu, ani Biblii, ani żadnych innych świętych ksiąg.

Stand der Salafisten in Bonn, die den Koran verschenken, April 2012; Copyright: DW/J. Mahncke
Stoisko salafitów w BonnZdjęcie: DW/J. Mahncke

Także przechodząca obok islamskiego stoiska starsza pani marszczy brwi. To podsyca tylko nienawiść - mówi: każdy może wierzyć w co chce, a kto chce sam dotrze do potrzebnych informacji - nikomu nie powinno się jednak wciskać je na siłę - dodaje.

Skupisko salafitów

Nadrenia jest największym w Niemczech skupiskiem salafitów, ortodysyjnego odłamu islamu. W swoich kazaniach salaficcy duchowni często grożą niewiernym piekielnymi katuszami i stawiają na misjonowanie. Dla salafitów charakterystyczne jest dzielenie świata na czarny i biały, bez żadnych odcieni - wyjaśnia ekspertka ds. islamu, Claudia Dantschke z niemieckiego Towarzystwa Kultury Demokracji. Stąd - zdaniem salafitów - szansę na zbawienie ma tylko ten, kto podąża tą religijną drogą.

Stand der Salafisten in Bonn, die den Koran verschenken, April 2012; Copyright: DW/J. Mahncke
Koran czeka na przechodniówZdjęcie: DW/J. Mahncke

Dantschke rozróżnia trzy grupy salafitów. Pierwsza to puryści, którzy w życiu prywatnym żyją według rygorystycznych wzorców, ale nie sięgają do przemocy i nie nawołują do nienawiści, stroniąc od akcji politycznych. Druga grupa to tzw. główny nurt, do którego należy większość mieszkających w Niemczech salafitów. Chodzi im o ofensywne propagowanie islamu. Demokracja jako system jest odrzucana, ponieważ jest drogą do niewiary, która prowadzi prosto do piekła. Wyznawcy głównego nurtu nie wzywają jednak otwarcie do obalenia demokracji, ponieważ - ich zdaniem - poprzez uświadomienie ludzie sami znajdą drogę do prawdziwej wiary.

Trzecie ugrupowanie w łonie salafizmu Dantschke uważa za najniebezpieczniejsze - to właśnie ta grupa kryje się za akcją rozdawania Koranu. Usprawiedliwiają oni przemoc, a nienawidzą nawet umiarkowanych salafitów, uważając ich za zdrajców - twierdzi ekspertka. Ponieważ muzułmanie są rzekomo dyskryminowani na całym świecie, to przemoc, a więc dżihad z bronią w ręku - jest jakoby usprawiedliwiona. To ugrupowanie nie tylko mówi o dżihadzie, ale i go praktykuje - dodaje Dantschke.

Rozgłos pomaga

Oni stoją tutaj sześć razy w roku. Dopiero teraz, po rozgłosie w mediach, ludzie zaczęli się nimi interesować - mówi sprzedawczyni w jednym ze sklepów w Kolonii. Niemieckie prawo nie zabrania jednak rozdawania Koranu, dlatego akcja kontynuowana będzie za dwa tygodnie. Minister spraw wewnętrznych w Nadrenii Północnej - Westfalii uspokaja, że sytuacja jest pod kontrolą.

Ein Mann hält ein Buch mit der Aufschrift "Koran" in den Händen, aufgenommen am 08.10.2010 auf der Buchmesse in Frankfurt am Main. Foto: Arno Burgi
Akcja rozdawania Koranu będzie kontynuowanaZdjęcie: picture-alliance/ZB

Nie wolno nie niedoceniać salafitów, dlatego od miesięcy a nawet od lat mamy na nich oko - powiedział Ralf Jäger (SPD) w radiu Deutschlandfunk. Niemieckie władze próbują przynajmniej zapobiec rozprzestrzenianiu się tej sceny - dodał. Jak stwierdził w jednym z miast udało się doprowadzić do rozwiązania lokalnej grupy salafitów. Słuszność tej strategii potwierdza też Claudia Dantschke. Jej zdaniem ruch salafitów jest wewnętrznie skłócony, a największa fala krytyki pod adresem akcji radykalnego nurtu napływa nie ze strony liberalnych muzułmanów, ale innych nurtów tego ruchu.

Johann Schmeller / Bartosz Dudek

red. odp.: Andrzej Paprzyca