1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa

Iwona D. Metzner3 kwietnia 2012

Wciąż rosnące ceny paliw i zasiłek wychowawczy za nieposyłanie dzieci do przedszkola to tematy komentarzy prasowych.

https://p.dw.com/p/14Wl7
Zdjęcie: DW

Koloński dziennik Kölner Stadt- Anzeiger pisze:

"Z chwilą, gdy ceny benzyny gwałtownie podskakują w górę, w Niemczech rusza debata na temat wysokości możliwych odpisów podatkowych z tytułu dojazdu do pracy. Szczególnie przed wyborami. Na rzecz dojeżdżających jak zwykle najbardziej angażuje się ta partia, która potrzebuje ze strony wyborców największego poparcia. Obecnie cena litra benzyny wynosi 1,70 euro, FDP może liczyć na 1,2 procent głosów i przed nami wybory do parlamentów krajów związkowych Szlezwika-Holsztynu i Nadrenii Północnej-Westfalii. I dlatego mamy tę nową debatę".

Inny aspekt naświetla Westfälische Nachrichten z Münster:

"Możliwe, że politycy przenieśli kampanię wyborczą na stacje benzynowe. Czy to takie straszne? A może populistyczne? W żadnym wypadku. Niech sobie wysoko opłacani pasażerowie służbowych limuzyn perorują w wygodnych fotelach na talk showach o przyczynach śrubowania cen benzyny, czy też o spiskowaniu albo nie spiskowaniu baronów naftowych przeciwko reszcie świata. Zwykły człowiek coraz częściej płaci za paliwo z zaciśniętą pięścią, bo dojazd do pracy jest coraz droższy a portfel coraz chudszy".

"Gdy słone ceny paliwa zderzą się z ostrą kampanią wyborczą, populistów nic już nie powstrzyma" - twierdzi Ludwigsburger Kreiszeitung:

"Wtedy się zaczyna na dobre: trzeba podnieść ryczałtową możliwość odpisu z tytułu dojazdu do pracy o 10, ach, gdzie tam, o 15 centów, w każdym razie o sensowną wielkość. Takie żądania słychać z szeregów CDU, Partii Lewicy i FDP. Są to partie, które raczej nie mogą sobie pozwolić na to, by z spokojnie oczekiwać zbliżających się wyborów w Szlezwiku-Holsztynie i Nadrenii Północnej-Westfalii. Jedni nie wiedzą, czy pozostaną w rządzie, inni, czy wejdą do parlamentu. W takich sytuacjach politycy chętnie podlizują się wyborcom".

Jaki sens ma zasiłek wychowawczy? Debata w Niemczech

Wychodząca w Koblencji i Moguncji Rhein-Zeitung krytycznie podchodzi do zasiłku wychowawczego:

"Ten zasiłek jest o wiele za niski, żeby mógł faktycznie wpłynąć na decyzję rezygnacji z pracy przez dobrze zarabiającą kobietę. Jeżeli obaj partnerzy pracują, żaden z nich nie połakomi się na 150 euro i nie zostanie w domu, by opiekować się dzieckiem. Zwłaszcza rodziny z warstwy średniej, które CSU chciałaby uszczęśliwić swą ideą, raczej z tego nie skorzystają. Natomiast w rodzinach o niskim stopniu wykształcenia taki zasiłek może spowodować duże szkody, ponieważ przypuszczalnie ludzie będą woleli zgarnąć pieniądze, niż w porę zapisać dziecko do przedszkola".

Według Heilbronner Stimme tylko CSU opowiada się za wprowadzeniem zasiłku wychowawczego:

"Żadna partia oprócz CSU nie chce tego zasiłku wychowawczego: ani siostrzana CDU, ani też FDP. Nie chcą go ani opozycja, ani też obywatele. Większość krytyków tej idei przypuszcza, że dzieci z rodzin biednych i imigranckich pozostaną w domu, żeby "premia" wpłynęła do budżetu domowego. Jest to jednak coś więcej, niż tylko przypuszczenie. Jak wynika z kilku badań przeprowadzonych w Turyngii, gdzie od sześciu lat wypłaca się taki zasiłek, w praktyce wywołuje on fatalny efekt".

Iwona D. Metzner

red. odp.: Małgorzata Matzke