1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Słowa Herrmanna to bezmyślność, nie intencja

opr.: Dagmara Jakubczak2 września 2015

Niemiecka prasa komentuje wypowiedź bawarskiego ministra spraw wewnętrznych, uznaną za rasistowską. Komentatorzy studzą zapędy tych, którzy domagają się dymisji.

https://p.dw.com/p/1GPn2
Bildkombo Roberto Blanco Joachim Herrmann
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/D. Karmann/K.Schindler

„W Niemczech od dawna nie używa się określenia 'murzyn', bawarski minister powinien to już wiedzieć. Jego wypowiedź nie jest jednak powodem do dymisji” – komentuje Hangen Strauss w „Hessische / Niedersachsische Allgemeine”. Dziennik uważa, że wypowiedź ministra, który nazwał piosenkarza 'wspaniałym Murzynem' nie była zabawna, a przykra. Komentator jednak tonuje żądania lewicy, by polityk ustąpił ze stanowiska. Jego zdaniem, z całej afery płynie bardzo pouczająca nauka: należy bardzo starannie ważyć słowa, by nie wzbudzać resentymentów wobec uchodźców, szczególnie w tak trudnej sytuacji, z którą obecnie mamy do czynienia.

„Handelsblatt” również uspokaja nastroje, pisząc o polityku: „bawarski minister należy do tego pokolenia Niemców, które w dziecieństwie jadło „Murzyńskie całusy” (Negerküsse), bawiło się w dość rasistowską grę „Dziesięciu małych Murzynków” i uwielbiało tego właśnie czarnego Wuja Toma o dziwnym nazwisku Roberto Blanco. Dla tego pokolenia to całkiem normalne, że ojciec Pippi Langstrumpf był Murzyńskim Królem. Wypowiedź Joachima Herrmanna to więc rodzaj słownego, wyuczonego rasizmu, który niegdyś miał ogólne przyzwolenie”.

„Straubinger Tagblatt / Landshuter Zeitung” zauważa, że w zaistniałej sytuacji „potrzebna jest wrażliwość, ale nie histeria”. „Jeśli każda burza w szklance wody politycznej hiperpoprawności będzie osiągać rozmiary kryzysu rządowego lub naruszenia demokracji, nie przyniesie to nikomu nic dobrego, a wręcz przeciwnie. Łagodzenie wypowiedzi ze strachu przed powiedzeniem czegoś niewłaściwego nie sprzyja zdrowej i otwartej dyskusji politycznej” – czytamy w dzienniku.

„Der Spiegel” za to pisze o sprawie w bardziej krytyczym tonie: „Każdy choć trochę wykształcony czowiek wie, że określenie 'Murzyn' jest obraźliwe, najwyraźniej do tych osób nie należy bawarski minister”. Tygodnik zastrzega jednocześnie, że dymisja byłaby krokiem za daleko. O wpadce polityka czytamy: „bezmyślna, ale nie intencjonalnie zła”. „W najlepszym czasie antenowym ważnej niemieckiej telewizji już od dawna nie padło to słowo. W każdym razie nie z ust kogoś, na kim spoczywa polityczna odpowiedzialność. Nie z ust kogoś, kto choć przez chwilę się zastanowi zanim coś powie. Nie z ust kogoś, kto musi się wypowiadać profesjonalnie, rozważnie dobierać słowa i rozumieć ich wpływ na odbiorców. Nie, tacy ludzie nie używają podobnego określenia. Oprócz Joachima Herrmanna z CSU, bawarskiego ministra spraw wewnętrznych".

„Frankfurter Runschau” nie komentuje sprawy, ale przytacza reakcje obu stron afery: minister się tłumaczy, Roberto Blanco się nie gniewa, lewica domaga się ustąpienia ministra, a internauci przypominają „Kanclerz Merkel mówi: koniec z rasizmem, minister Herrmann mówi: Murzyn”.

opr.: Dagmara Jakubczak