1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Erdogan igra z ogniem

Alexandra Jarecka 28 lipca 2015

W centrum uwagi niemieckiej prasy znajduje się polityka prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana wobec Kurdów i rebeliantów PKK oraz niejednoznaczna obecnie postawa Niemiec.

https://p.dw.com/p/1G5Wo
Türkei Grenze zu Syrien
Zdjęcie: picture-alliance/Anadolu Agency/E. Ozdemir

„Frankfurter Rundschau” przygląda się bliżej tureckiej polityce.

„Coraz wyraźniej widać, że turecki rząd wykorzystuje działania przeciwko dżyhadystom, by przede wszystkim zwalczać PKK. Prezydent Erdogan igra przy tym z ogniem. Wykorzystuje lęki rodaków przed państwem kurdyjskim, by zaatakować, gdzie tylko może, zbrojne ramię Kurdów. Niejasne jest tylko czy nie spróbuje on dodatkowo takim działaniem stworzyć atmosferę, w której prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej HDP nie uda się w możliwych nowych wyborach pokonać mało dziesięcioprocentowy próg wyborczy do parlamentu, a jednocześnie jego partia AKP uzyska większość. Tak czy tak dzięki swej nieugiętej polityce uzyska możliwość, by przy pomocy negocjacji zaprowadzić pokój w trwającym już dziesięciolecia konflikcie z tureckim Kurdami. Jeśli Erdogan się nie ugnie, a PKK nie odwoła zerwanych pokojowych rozmów, konflikt może na nowo rozgorzeć i wtedy nadejdą dla Turcji burzliwe czasy”.

„Augsburger Allgemeine" komentuje:

„W swym dążeniu, by w walce z terroryzmem zaprezentować się jak skała, przystaje na to, że nierozstrzygnięta wojna przeciwko kurdyjskim rebeliantom PKK znowu się odnowi. PKK reaguje zgodnie z obawami i mści się krwawo na tureckich policjantach i żołnierzach. To dla kraju takiego, jak Turcja, znajdującego się w napiętej sytuacji, jest bardzo niebezpieczne. Kurdowie stanowią prawie 20 procent tureckiej ludności. I to, co jest niebezpieczne dla Turcji, stwarza olbrzymie ryzyko dla całego regionu, przypominającego beczkę prochu”.

Stołeczny „Tagesspiegel” pisze:

„Kiedy Niemcy dostarczyły Kurdom broń było jasne, że ci po zwycięstwie nad PI nie oddadzą jej z powrotem, lecz wykorzystają później, walcząc o kwestie narodowe, o autonomię czy zgoła własne państwo – jak wcześniej czyniła to ekstremistyczna PKK. Do przewidzenia było również, że Kurdowie działali nie tylko w obronie własnej czy kierując się współczuciem dla kurdyjskich jazydów. Jako wynagrodzenia będą oczekiwać politycznego poparcia. I to winne mu są Zachód i Niemcy. Rząd federalny nie musi opowiedzieć się za państwem kurdyjskim, które mogłoby powstać z kurdyjskich obszarów w rozpadającej się Syrii oraz obszaru autonomicznego w płn. Iraku. Rozwiązaniem mogłaby być autonomia kulturowa i ograniczona autonomia polityczna”.

„Trierischer Volksfreund" jest zdania, że:

"Sytuacja jest dla Niemiec o tyle delikatna, że kurdyjscy peszmergowie walczą w płn. Iraku przeciwko PI, a Niemcy pomimo poważnych wątpliwości pomagają im, dostarczając broń oraz zapewniając szkolenia. To są ci bojownicy, którzy najwidoczniej pozostają w kontakcie ze zdelegalizowaną Partią Pracujących Kurdystanu (PKK). Poza tym w Turcji stacjonują niemieckie baterie pocisków przeciwrakietowych Patriot. Dlatego uzasadniona jest obawa w Niemczech, że do wciągnięcia w narastający konflikt może dojść szybciej, niż byłoby to Berlinowi na rękę”.

opr. Alexandra Jarecka