1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: kopernikański przełom i Tusk następcą Barosso?

9 stycznia 2012

Na różnych łamach, przy różnych okazjach, media i politycy przywołują słynny już, skierowany do rządu Niemiec, berliński apel ministra spraw zagranicznych RP, Radosława Sikorskiego.

https://p.dw.com/p/13gEM
Zdjęcie: Foto: picture-alliance/dpa

Gościem tygodnika Der Spiegel jest minister spraw zagranicznych Republiki Czeskiej, Karel Schwarzenberg, czeski arystokrata, i - jak pisze Der Spiegel - „jeden z najbardziej fascynujących polityków naszych czasów”. Jedno z pytań dotyczy Polski:

Spiegel: Pana kolega resortowy, Radek Sikorski znajduje się na bardzo proeuropejskim i przede wszystkim proniemieckim kursie. Wezwał Berlin, by ten wziął w swoje ręce ratowanie euro. Strachem napawa go bardziej niemiecka bezczynność, niż niemiecka potęga.

Schwarzenberg: To rzeczywiście kopernikański przełom w polskim myśleniu politycznym. Mam tylko nadzieję, że Niemcy stosownie to uhonorują. W domu jest on za to straszliwie rugany.

Spiegel: Berlin powinien był zareagować z nieco większą euforią?

Schwarzenberg: Bardzo by mnie to ucieszyło.”

Wywiad zatytułowany „Europa ludzi małego ducha” jest taki, jak rozmówca tygodnika – kompetentny, przekonywujący, z odrobiną czesko-wiedeńskiego subtelnego humoru. Nadzwyczaj godny polecenia, nie tylko ze względu na cytowany „polski akcent”.

W bojowym nastroju...

jest socjaldemokrata Martin Schulz, który przejmuje po Jerzym Buzku przewodnictwo parlamentu Europejskiego, donosi Der Spiegel. Artykuł nie jest podsumowaniem półrocza pod przewodnictwem polskiego polityka, ale pełno w nim odniesień w rodzaju: "W przeciwieństwie do swego poprzednika, nie chce on (Schulz - przyp. red.) odgrywać tylko roli grzecznego gospodarza (...) Inaczej, niż jego poprzednik Schulz nie chce zadowolić się przemówieniem na otwarcie każdego unijnego szczytu, udzielając tym samym błogosławieństwa obradującym szefom rządów i głowom państw".

"Krótko przed Bożym Narodzeniem premier Polski, Donald Tusk, wygłosił proeuropejską mowę w strassburskim Parlamencie i Schulz nie ma z tym problemu" - pisze dalej Der Spiegel. "Co do treści, nie może on sprzeciwić się Tuskowi, ale też nie chce go tylko chwalić. Woła więc: Jest pan tak dobry, że bez problemu może być pan socjaldemokratą. Ale błędy historyczne da się skorygować. To więcej, niż tylko retoryczna potyczka. Europejska Partia Ludowa rozważa nominowanie szefa polskiego rządu na stanowisko następnego komisarza KE. Na korytarzu Schulz mówi: Z tą robotą też bym sobie poradził".

Szpitalna Wieża Babel

W tym samym Spieglu z artykułu „Kaleczenie języka przy szpitalnym łóżku” dowiadujemy się; że w Niemczech pracuje w tej chwili ponad 25 tys. lekarzy z cudzoziemskim paszportem, 16 tys. z nich w szpitałach. Od 1995 r. liczba zagranicznych lekarzy w Niemczech podwoiła się, lekarzy z krajów Europy wschodniej wręcz potroiła. Powód – brakuje lekarzy. Obecnie jest to jakieś 5,5 tys., w 2019 roku, szacuje Instytut Szpitali Niemieckich, będzie brak już 37 tys. Lekarze ściągani są z całego świata, głównie jednak z Europy – około 18,5 tysiąca, w tym najwięcej z Austrii (2173), Grecji (2016), Rosji (1711), Polski (1551) i Rumunii (1495). „Niektóre kliniki są aktywne na giełdach pracy w Pradze, Krakowie, Bukareszcie czy Sofii”, pisze Der Spiegel. Jedynym problemem bywa znajomość fachowego języka, bo poza tym: „W mało którym kraju, tak jak w Niemczech, zagranicznemu lekarzowi tak łatwo podjąć pracę w klinice. By otrzymać prawo wykonywania zawodu lekarzom z państw UE wystarczy, obok potwierdzenia potencjalnego pracodawcy, egzamin lekarski i świadectwo ukończenia kursu językowego w Instytucie Goethego na poziomie B2.”

Od Café Warschau do muzeum gier komputerowych

Neues Deutschland przygląda się jednej z „najbardziej zdumiewających” ulic Berlina – Karl-Marx-Allee (KMA). Spuścizna totalitaryzmu – odpowiednik warszawskiej Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej (MDM), cieszy się ogromną popularnością wśród berlińczyków i turystów. Jednym z ulubionych miejsc na 2,3-kilometrowej alei, pod numerem 93a, jest dawna „Café Warschau”, od 21 stycznia 2011 muzeum gier komputerowych, pisze Neues Deutschland:

"Najemca dał nam zadanie dalszego ożywienia alei. Z 70 tysiącami zwiedzających w pierwszym roku istnienia, udało się to nam", opowiada Andreas Lange, dyrektor prywatnego muzezum. Nie wszyscy chcą zwiedzać muzeum. Niektórzy przychodzą, bo pracowali kiedyś w Café Warschau albo bywali w niej gośćmi. Chcą zobaczyć, co stało się z tym miejscem. To berlińczycy, którzy wiążą z tym miejscem przeważnie miłe wspomnienia. Nowi właściciele lokalu chcą nawiązać do tej tradycji. Na tablicy będą informować, co mieścił kiedyś ten budynek i będą zajmować się Polską i jej stolicą, Warszawą, poprzez rozwój gier komputerowych w Polsce. Planują też cykl imprez poświęconych grom komputerowym u sąsiada”, czytamy w artykule „Od Café Sibylle do muzeum gier komputerowych”.

Elżbieta Stasik

red. odp.: Andrzej Paprzyca