1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: „Nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności”

18 sierpnia 2021

Niemcy nie chcą powtórki fali migracji z 2015 r. Miesiąc przed wyborami temat migracji powraca do niemieckiej polityki wraz z eskalacją sytuacji w Afganistanie - czytamy w niemieckiej prasie.

https://p.dw.com/p/3z6FB
Demonstracja w Berlinie: apele o most powietrzny do Afganistanu
Demonstracja w Berlinie: apele o most powietrzny do AfganistanuZdjęcie: Christoph Soeder/dpa/picture alliance

„Frankfurter Allgemeine Zeitung“ pisze, że w przypadku „miejscowego personelu”, który pracował dla Bundeswehry lub niemieckich organizacji cywilnych i teraz musi się obawiać najgorszego, panuje w Niemczech zgoda, że należy tych ludzi przyjąć. „Wszyscy inni Afgańczycy nie mogą liczyć na odrodzenie się bezgranicznej «kultury powitania» z jesieni 2015 roku. Na kilka tygodni przed wyborami do Bundestagu żadna partia nie chce sobie na tym poparzyć palców” – czytamy. Dziennik przypomina, że podobnie jak szef CDU Armin Laschet wielu polityków chadecji opowiada się za tym, aby uchodźców z Afganistanu zatrzymać w miarę możliwości w krajach sąsiednich, które powinny być w tym celu wspierane finansowo. „To niewątpliwie lepszy pomysł niż pozwolić uchodźcom dotrzeć do Niemiec (...). Ale czy kraje, takie jak Pakistan i Iran zaakceptują niemiecki plan?” – pyta dziennik z Frankfurtu. 

Regionalna gazeta z Badenii-Wirtembergii Heilbronner Stimme“ stwierdza wręcz, że współrządząca CDU osiągnęła swój krytyczny punkt przy pomocy trzech czołowych polityków, wśród których jest także kandydat na kanclerza Armin Laschet. Stwierdzili oni przed kamerami telewizyjnymi, że „rok 2015 nie może się powtórzyć”. „Jakie z tego wynika przesłanie – zapyta ktoś skonsternowany: ludzkie życie jest nam obojętne, najważniejsze, by do Niemiec nie przybyli nowi uchodźcy? Trudno, by w czasie kampanii wyborczej interpretować tę wypowiedź inaczej”.

A co z odpowiedzialnością? – zastanawia się dziennik „Handelsblatt“. Szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas, „tak jak kanclerz, otwarcie przyznaje się do błędnej oceny, podobnie jak u Amerykanów. Nikt nie chce wziąć na siebie politycznej odpowiedzialności”. Najwyraźniej – czytamy dalej – wszyscy zdawali sobie sprawę, że talibowie przejmą władzę w Afganistanie. Zdumiewa tylko tempo wydarzeń. „Niemiecka polityka oscyluje gdzieś pomiędzy realpolitik a cynizmem. (...) Szeroka opinia publiczna zapomni wkrótce sceny z Afganistanu. Jednak wielu obywateli po cichu odwraca się dziś od polityki. Stare powiedzenie, że nie ma rozczarowania polityką, tylko rozczarowanie politykami, po raz kolejny się potwierdziło”.

Dla „Sueddeutsche Zeitung” sposób wycofania się z Afganistanu to „sama katastrofa”. Jak pisze dziennik, Biden przyjął za cel symboliczną datę 11 września, narażając się na niepotrzebną presję czasu, którą talibowie bezlitośnie wykorzystali. „Sensowne byłoby wycofanie, w trakcie którego zapewniono by najpierw bezpieczeństwo wielu afgańskim pomocnikom. To największa porażka USA i tym samym Bidena: że tak wielu, którzy stali po stronie Ameryki, zostało na lodzie” – pisze komentator. Jego zdaniem wstrząśnie to zaufaniem obecnych i przyszłych sojuszników na całym świecie i już teraz doprowadziło do utraty przez USA roszczeń do moralnego przywództwa.

W podobnym tonie komentuje dziennik z Badenii-Wirtembergii „Badische Zeitung”, według którego „straszne sceny z Kabulu poddają w wątpliwość kompetencje Pentagonu, Departamentu Stanu, tajnych służb i całego rządu”. „Odpowiedzialność za to ponosi Biden” –czytamy. A fakt, że tylko połowicznie się do tego przyznaje, sprawia, że wydaje się nieprzejednany. „Przydałoby się więcej pokory”.

Według dziennika z Hanoweru „Hannoversche Allgemeine Zeitung“ Zachód musi teraz trzymać nerwy na wodzy i jak najlepiej wykorzystać nową sytuację. Dotyczy to uczynienia z lotniska w Kabulu śluzy, przez którą w uporządkowany sposób mogą wyjechać zagrożone osoby: Niemcy, lokalny personel, osoby prześladowane politycznie, zagrożone kobiety. Wraz z pierwszymi lotami wzrosła liczba żołnierzy NATO zabezpieczających lotnisko. Stworzyło to ramy dla udanych lotów ewakuacyjnych Bundeswehry we wtorek po południu.