1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o działaniach władz: "utrata kontroli"

Barbara Cöllen
9 stycznia 2017

Komentatorzy poniedziałkowych (09.01.2016) wydań niemieckich gazet krytykują polityczną debatę nt. zaostrzenia przepisów bezpieczeństwa.

https://p.dw.com/p/2VUgx
Hannover Bundespolizei Sicherheitsmaßnahmen nach Terrorwarnung
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/P. Steffen

Dziennik „Nürnberger Nachrichten” ubolewa nad stylem politycznej debaty na temat bezpieczeństwa: „Tak jak po sylwestrowej nocy, po zamachach w Würzburgu i Ansbach, partie rządzące i ministrowie przedstawiają plany i dokumenty także po zamachu w Berlinie – to polityczny odruch. Stwarza to jednak wrażenie, jakby chodziło im bardziej o utrzymanie się u władzy niż o faktyczną wolę zapewnienia bezpieczeństwa w Niemczech. Gdyby było inaczej, rząd federalny i rządy krajów związkowych musiałyby usiąść razem i ustalić, gdzie są niedobory, w jakich ustawach należy dokonać poprawek i jak je konsekwentnie wdrażać. Takie przejście do czynów mogłoby przywrócić zaufanie do polityki. A zanika ono, jeśli przedstawia się coraz to nowe propozycje, które w końcu nie zostają wprowadzone w życie”.

Volksstimme” z Magdeburga krytykuje polityków partii rządzącej koalicji za prześciganie się w propozycjach poprawy bezpieczeństwa kraju w obawie przed wzrostem poparcia dla Alternatywy dla Niemiec (AfD) i przypomina: „Nawet po zamachu na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie Niemcy nie potrzebują żadnych nowych ustaw. Raczej muszą być stosowane istniejące już regulacje, jeśli w ogóle są przydatne”.

Rhein-Neckar-Zeitung” z Heidelbergu zauważa, że „tak w ogóle chodzi tutaj o odczuwane, a nie absolutne poczucie bezpieczeństwa. (…) Najlepsza polityka bezpieczeństwa polega na tym, aby wykorzystywać też istniejące prawo”.

Frankfurter Rundschau” zauważa, że „debata na temat bezpieczeństwa nie trzyma się faktów i przybiera histeryczny ton. Obiektywnie zgadza się, że mamy nasilający się problem bezpieczeństwa, jeżeli chodzi o zagrożenie terrorystyczne. To wiąże się bardziej z kwestią migracji, niż chciałaby tego lewica. W ostatnich miesiącach wzrosła liczba zamachów; pierwszy najpoważniejszy miał miejsce na berlińskim Breidscheidplatz. Sprawcami ich byli imigranci. Obecnie w grupie imigrantów stanowiących zagrożenie są 62 osoby, które nie otrzymały azylu i muszą opuścić Niemcy. Mimo to zapomina się, że Niemcy należą do najbardziej bezpiecznych krajów świata. A bezsprzecznie większość imigrantów chce żyć w pokoju. Partie polityczne konkurują ze sobą o maksymalny poziom środków bezpieczeństwa – w nadziei, że jest to zgodne z wolą obywateli. W ten sposób powstaje rodzaj perpetuum mobile niepewności, które może napędzać strach”.

Südwest Presse“ (Ulm) pochwala pierwszy sygnał konkretnych działań: „Politycy wszystkich opcji spierają się o to, jak należy rządzić państwem po tym, kiedy zawiodło ono w przypadku Amri'ego (zamachowiec z Berlina, przyp. red.).

Ten chór znów zabrzmiał, kiedy szef niemieckiego MSW de Maizière (CDU) przedstawił swoją strategię silnego państwa. Ale tymczasem socjaldemokratyczny minister sprawiedliwości Maas zapowiedział ostrzejsze postępowanie wobec osób stanowiących zagrożenie, z których 224 żyje w Niemczech z obcym obywatelstwem. Do aresztów deportacyjnych mają być kierowane także te osoby, których kraje pochodzenia nie chcą współpracować przy deportacjach. Porozumienie w tej sprawie przy następnym zaplanowanym spotkaniu obu ministrów byłoby odebrane pozytywnie. Byłoby bowiem pierwszym sygnałem przeciwko rozwojowi sytuacji, którą można określić mianem utraty kontroli. Inne niedociągnięcia czekają na korekty”.

Opr. Barbara Cöllen