1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o rasizmie w policji i uchodźcach

8 lipca 2020

Dzisiejsze gazety komentują sprzeciw szefa MSW Horsta Seehofera wobec badań nt. profilowania etnicznego w policji i jego stosunek do uchodźców.

https://p.dw.com/p/3eveE
Patrol ze statku ratunkowego "Ocean Viking" podpływa do łodzi z uchodźcami
Patrol ze statku ratunkowego "Ocean Viking" podpływa do łodzi z uchodźcamiZdjęcie: picture-alliance /SOS Mediterrane/F. Gasperini

Zdaniem "Pforzheimer Zeitung":

"Nic nie odciążyłoby policji bardziej niż badania, które wykazałyby to, o czym Seehoferowi wydaje się, że wie już od dawna: rasizm jest w szeregach policji czymś incydentalnym i wyjątkowym. Tymczasem jego kategoryczny sprzeciw wobec przeprowadzenia takich badań budzi pewne wątpliwości i podejrzenia. Albo rasizm w policji jest większy niż się przypuszcza i opinia publiczna nie powinna się o nim dowiedzieć; albo, co byłoby jeszcze gorsze, Seehofer po prostu nie chce wiedzieć, jak wygląda sytuacja w podległej mu policji. Tak czy siak, Seehofer wyrządza policji niedźwiedzią przysługę, bo większość  niemieckiego społeczeństwa jej ufa, a takie badania mogłyby to zaufanie wzmocnić dodatkowo".

"Hessische Niedersaechsische Allgemeine" z Kassel zauważa:

"Od wielu lat niemieckiej policji wciąż zarzuca się rasizm i dyskryminację, chociaż zdecydowana większość policjantów nie ma z tym nic wspólnego. W oparciu o pojedyncze przypadki takich postaw, przede wszystkim na lewym skrzydle niemieckiego krajobrazu politycznego, wyciąga się pospieszne wnioski, że policja ma stały problem z rasizmem. Ten zarzut ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, chociaż nie można wykluczyć, że jest słuszny wobec niektórych funkcjonariuszy. Obiektywne badania na ten temat mogłyby zadać kłam takim krzywdzącym twierdzeniom i oczyścić policję z niesłusznych zarzutów. Niestety, swoim dyletanckim postępowaniem Seehofer tylko dodatkowo zaostrzył sytuację i poważnie utrudnił przeprowadzenie rzeczowej dyskusji na ten temat".

Dziennik "Volksstimme" z Magdeburga pisze:

"Nie możemy pozwolić, żeby ludzi tonęli, apelują organizacje pomocowe i ponownie biorą na pokład statków ratowniczych więcej uchodźców na Morzu Śródziemnym. Minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer uważa tę sytuację za niegodną. Jedno i drugie nie wzrusza zbytnio większości państw unijnych, przynajmniej od szczytu kryzysu uchodźczego w latach 2015/16. Wspólna, unijna polityka migracyjna leży w gruzach. Tylko Niemcy i kilka innych państw UE gotowych jest przyjąć u siebie część uchodźców uratowanych na Morzu Śródziemnym. Inne tego odmawiają i ani pieniędzmi, ani słowami nie można ich skłonić do zmiany stanowiska w tej sprawie"

"Rheinzeitung" z Koblencji też jest tego zdania:

"To skandal, że niektóre kraje UE odmawiają nawet minimum solidarności w polityce wobec uchodźców. A przecież ratowanie rozbitków na pełnym morzu jest pomocą, której nie można odmówić nikomu. To jasne, że UE złożona z 27 członków, jeśli chce być prawdziwą wspólnotą, nie może obarczyć ciężarem utrzymania uchodźców tylko trzech albo czterech państw wchodzących w jej skład. Tu pomóc muszą wszyscy. Na greckich wyspach Lesbos, Samos, Kos, Leros i Chios przebywa w obozach około 40 tys. uchodźców, chociaż obozy te są przygotowane na przyjęcie tylko 6 tys. osób. (...) Taka sytuacja jest krytyczna, nawet bez koronakryzysu, ale teraz jest krytyczna podwójnie. Europa naprawdę może uczynić coś więcej w tej sprawie".

"Frankfurter Rundschau" konkluduje:

"Wyobraźmy sobie, że na ulicy zasłabnie jakiś przechodzień. Od razu tworzy się wokół niego krąg ludzi, nikt mu nie pomaga. Ale jeden z nich woła, że takie zachowanie jest zawstydzające. Na pytanie, dlaczego on sam nie pospieszył z pomocą odpowiada, że przecież wszyscy inni też niczego nie zrobili. W ten sam sposób zachowuje się Horst Seehofer. Tylko, że tu nie chodzi o kogoś, kto zasłabł na ulicy, tylko o ludzi usiłujących przepłynąć Morze Śródziemne na łodziach i pontonach. Dlaczego Seehofer nie wykorzystuje niemieckiej prezydencji w UE do wystąpienia w ich sprawie z taką inicjatywą, z jaką Merkel i Macron wystąpili w sprawie odbudowy europejskiej gospodarki po koronakryzysie? Dlaczego woli wskazywać palcem na kraje takie jak Czechy, które nie kwapią się do udzielania pomocy uchodźcom, zamiast wystąpić samemu w roli wzorca do naśladowania? Odpowiedź na to pytanie jest równie prosta, co zawstydzająca: bo on sam też tego nie chce".

Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>