1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: "Polska może przegapić korzystny moment do przyjęcia euro"

Róża Romaniec7 stycznia 2013

Dziennik FAZ zamieszcza obszerną recenzję książki polskiego historyka nt. polityki zagranicznej II RP a Die Tageszeitung publikuje relację korespondentki z Warszawy nt. przystąpienia Polski do strefy euro.

https://p.dw.com/p/17FHm
Papierflieger aus einem 50 Euro Schein / Banknote. Papierflieger © VRD #25476539 - Fotolia.com
Zdjęcie: Fotolia/VRD

W artykule pt. „Jedną nogą w drzwiach do euro” Gabriele Lesser przytacza opinie ekspertów, którzy „ostrzegają, iż warszawski rząd może przegapić korzystny moment do wejścia do strefy” oraz iż „grozi to oderwaniem się od partnerów handlowych w Europie”. Lesser przypomina, że Polska lepiej radzi sobie z kryzysem niż wiele innych krajów oraz przypomina o słowach komisarza Janusza Lewandowskiego, który krótko przed końcem ubiegłego roku powiedział: „Polska ma dokładnie pół roku na decyzję, czy przystąpi wkrótce do strefy euro, czy też na dłuższy czas pozostanie poza jej zasięgiem”.

Warszawska korespondentka TAZ pisze o dylemacie Polaków wobec europejskiej waluty – między chęcią przynależności do jądra Europy a obawą o inflację. „W czasach kryzysu rząd w Warszawie daje społeczeństwu poczucie, że jest się >>zieloną wyspą<< – co oznacza, że Polska nie odczuwa recesji – która pływa na środku czerwonego grzęzawiska. I to tylko dlatego, że ma się złotego, jako własną walutę. Trochę dziwny argument wobec faktu, że w końcu kryzys finansowy dotknął też wiele krajów spoza strefy euro”, pisze TAZ.

Lesser pisze, że większość Polaków nie ma świadomości, że coraz więcej decyzji odnośnie kursu UE zapada między krajami strefy euro, a zamiast tego ufają premierowi Tuskowi, który zapewnia, że „Polska trzyma stopę w drzwiach do euro” i przystąpi do niego wtedy, kiedy będzie najkorzystniejszy moment. „Tymczasem Lewandowski i inni eksperci ostrzegają, że rząd może ten moment przegapić”, pisze gazeta. Autorka artykułu dodaje, że Jarosław Kaczyński już zapowiedział blokadę zmian w konstytucji, które miałyby na celu wprowadzenie nowej waluty. „Rząd chce jednak rozpocząć dużą debatę o euro”, kończy Lesser z informacją, że dojdzie do tego w lutym.

"Polska między Hitlerem a Stalinem"

Frankfurter Allgemeine Zeitung zamieszcza w swoim poniedziałkowym wydaniu recenzję niemieckiego wydania książki polskiego historyka Marka Kornata pt. "Polen zwischen Hitler und Stalin" („Polska między Hitlerem a Stalinem”). Autorka artykułu, Kerstin Jobst, przypomina najważniejsze fakty z dziejów II Rzeczpospolitej oraz dylematy ówczesnej polityki Polski wobec nazistowskich Niemiec. „Wiadomo, że po dziś dzień i nie tylko w Polsce trwają dyskusje, czy przyjęcie żądań Hitlera (m.in. przyłączenie Wolnego Miasta Gdańska do III Rzeszy i budowa eksterytorialnej autostrady przez polskie Pomorze – przyp. red.) zapobiegłoby lub przynajmniej osłabiło dramatyczny los Polski w późniejszym okresie”, pisze FAZ. Dalej: „Dla Kornata jest jasne, że polska dyplomacja oraz na jej czele minister spraw zagranicznych Józef Beck (…) podjęli właściwe decyzje”. Niemiecki dziennik przytacza argumenty polskiego historyka, iż II Rzeczpospolita zyskała na czasie i nie stała się „ani wasalem Niemiec ani obiektem politycznych strategii Związku Radzieckiego”. Autorka przytacza krytyków tej teorii, którzy kontrargumentują, iż Beck przecenił sowiecko-niemiecki antagonizm oraz nie wziął gróźb Berlina pod adresem Warszawy w 1939 roku dosłownie.

Dziennik podąża za argumentacją polskiego historyka, pisząc, że „o tajnym pakcie Hitlera i Stalina nic nie można było wiedzieć”, więc wobec dalszego rozwoju sytuacji w Europie „Polska nie miała innego wyboru, jak tymczasowe zbliżenie (od 1934) do nazistowskich Niemiec a następnie przeciwstawienie się im w 1939 roku. (…) Jedno też jest bezsprzeczne: Słowa szefa wojsk Reichswehry Hansa von Seeckta z 1922 roku, iż egzystencja Polski jest nie do zniesienia i państwo to musi zniknąć, zostałyby wtedy przez niemieckich polityków każdej opcji powtórzone bez żadnych oporów. Również fakt, że Hitler już z czysto ideologicznych powodów z Polską by >>skończył<<, także nie podlega dyskusji”.

"To jest interesujące"

Gazeta dodaje w następnych zdaniach: „To jest aspektem, który Kornat zupełnie zignorował. W ogóle problem wywodów Kornata tkwi właśnie w tym, o czym nie wspomina lub co tylko sugeruje. Niezupełnie nowe pytanie o to, jak daleko historycy mogą pisać o polityce zagranicznej danego kraju, nie wspominając choć powierzchownie o wewnątrzpolitycznych uwarunkowaniach, staje się przy tej publikacji bardzo aktualne”, dodaje FAZ.

Frankfurcki dziennik docenia starania Kornata, by nie opowiadać historii II Rzeczypospolitej z pozycji ofiary, lecz pokazując polskich polityków jako aktywne postacie reprezentujące los narodu. „To jest interesujące”, pisze gazeta i zauważa, że Kornat opisuje historię polskiej polityki zagranicznej między 1918 a 1939 rokiem jako tok decyzji bez alternatyw i zbyt mało miejsca poświęca wewnątrzpolitycznym uwarunkowanium tego - podówczas - wielonarodowego państwa. Autorka artykułu zarzuca polskiemu historykowi, że temat mniejszości narodowych, których sytuacja dała się znakomicie zinstrumentalizować przez inne państwa, Kornat podejmuje dopiero w przypisach epilogu”.

Za mało o polityce wewnętrznej

FAZ zauważa też, że publikacja wspomina wprawdzie o niezupełnie wdrożonej w życie umowie o ochronie mniejszości z 1919 roku, która została wypowiedziana przez Warszawę w 1934 roku, ale autor „podkreśla, iż nie chce oceniać słuszności żądań niemieckiej mniejszości wobec polskiego państwa, tym bardziej że niemiecka dyplomacja wykorzystywała te żądania do debat w Radzie Ligii Narodów”. Dziennik krytykuje, że polski historyk nie poświęcił wystarczającej uwagi trudnym tematom, jak ignorowaniu praw mniejszości narodowych, np. Ukraińców czy Białorusinów czy też „jawnej antysemickiej polityce po śmierci Piłsudskiego w 1935 roku, w tym wprowadzeniu ograniczeń w dostępie Zydów do studiów na uniwersytetach”.

Podobnie Kerstin Jobst wypomina Kornatowi, że nie wspomina o „gnębieniu polskich opozycjonistów za czasów marszałka”, którego rządy historyk określa mianem „stosunkowo łagodnego autorytaryzmu”. FAZ konstatuje: „Wobec tego wydaje się być prawie logiczne, że Kornat nie pisze też o obozach izolacyjnych dla narodowych i politycznych antagonistów w Berezie Kartuskiej w 1934 roku”. Zdaniem recenzentki „Od dawna oczekiwane założenie Kornata, by zaprezentować niemieckiej publiczności Polskę jako podmiot pewny siebie i aktywnie działający, pozostawia niestety zbyt wiele otwartych pytań”.