1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Sięganie po doping to nic innego jak samooszukiwanie się"

Andrzej Pawlak18 marca 2015

Niemieckie gazety analizują wyniki raportu o wzmożonej konsumpcji środków dopingujących w pracy i wniskują: "Mamy wielu pracowników, którzy nie są właściwie przygotowani do stawienia czoła wymogom ery cyfryzacji".

https://p.dw.com/p/1EsLp
Zeitdruck Stress Symbolbild
Zdjęcie: ArTo - Fotolia

Zdaniem stołecznej "Die Welt":

"Faktem jest, że wydajność pracy w Niemczech praktycznie nie wzrosła w ciągu ostatnich 10 lat. Niemcy nie są też wcale narodem wyczynowców i pracoholików, którzy tylko dzięki farmaceutycznemu dopingowi wywiązują się z obowiązującego ich pensum. Tym bardziej zatem z raportu kasy chorych DAK nie należy wyciągać wniosku, że właściwą reakcją na coraz częstsze sięganie przez pracowników po różne preparaty przeciwko stresowi i środki zwiększające koncentrację, byłoby rozluźnienie wymogów i obniżenie poprzeczki. Prawda jest taka, że w naszym kraju mamy zbyt wielu pracowników, którzy nie są właściwie przygotowani do stawienia czoła wymogom ery cyfryzacji. Jeśli co trzeci zatrudniony przyznaje, że nie radzi sobie w pracy, i że czuje się przeciążony swymi obowiązkami, to znaczy, że nie ma on właściwych kwalifikacji na zajmowanym stanowisku. Zamiast obniżać wymagania trzeba zatem podnosić kwalifikacje pracowników".

"Südwest Presse" z Ulm widzi to nieco inaczej:

"O ile spożywanie alkoholu w miejscu pracy stanowi na ogół problem osoby od niego uzależnionej, o tyle różne środki dopingujące i leki przeciwdepresyjne wystawiają smutne świadectwo tym, którzy zwiększają nacisk na innych: pracodawców, rodziców i nauczycieli. Ale nawet wtedy, kiedy ktoś czuje się przeciążony obowiązkami, nie może tego traktować jako wytłumaczenie sięgania po tę czy inną pigułkę z wszystkimi tego negatywnymi skutkami ubocznymi. Lekarze i farmaceuci powinni lepiej informować takich ludzi, czym wtedy ryzykują i uważniej patrzeć na pacjentów kupujących podejrzanie dużą ilość środków mających działanie dopingujące".

Podobnego zdania jest "Sächsische Zeitung" z Drezna:

"Aby zapobiec uznaniu wzmożonej konsumpcji różnych środków dopingujących za rzecz normalną i akceptowaną, lekarze powinni lepiej pouczyć pacjentów o zagrożeniach związanych z ich użyciem i, przede wszystkim, zaoferować im inne preparaty, będące alternatywą wobec środków pobudzających i leków antydepresyjnych. Dziesięć procent pracowników przyznało, że na razie jeszcze po nie nie sięgnęli, ale nie wykluczają tego w przyszłości. Ale jeśli coraz więcej ludzi będzie gotowych zwiększyć wydajność w pracy przy pomocy środków farmakologicznych, to innym coraz trudniej będzie tego uniknąć w obawie, że nie potrafią im sprostać".

Myśl tę rozwija "Berliner Zeitung":

"W latach 60. XX wieku konsumpcja narkotyków była sposobem na ubarwienie sobie życia i ucieczką przed powszechną, jakoby, nudą. Dziś natomiast zdaje się obowiązywać zasada, że tylko w ten sposób nie będziemy odstawać od innych w miejscu pracy".

"Wesfälische Nachrichten" z Münster przestrzega:

"Sięganie po doping to nic innego jak samooszukiwanie się. Nawet jeśli na krótko poczujemy sią dzięki nim lepiej, szybko wyjdzie na jaw druga strona medalu z uzależnieniem się od takich środków i obniżeniem poziomu kondycji fizycznej na czele. Nie ma cudownej pigułki przeciwko stresowi w pracy i w życiu. Jest za to wiele metod pozwalających go lepiej kontrolować, a nawet pokonać. Można się ich nauczyć. Pod warunkiem, że się tego chce".

Andrzej Pawlak