1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sinti i Romom należy się respekt

Malgorzata Matzke25 października 2012

Prasa komentuje odsłonięcie pomnika ku czci pomordowanych Sinti i Romów przypominając, że dyskryminowani są oni do dziś.

https://p.dw.com/p/16Vvi
Auf der Wasseroberfläche des Denkmals für die im Nationalsozialismus ermordeten Sinti und Roma liegt am 24.10.12 in Berlin eine rote Rose. Unten ist der Schriftzug Atem zulesen. Knapp 70 Jahre nach Kriegsende wurde am Mittwoch in Berlin das Denkmal für die 500.000 von den Nazis ermordeten Sinti und Roma eingeweiht. Foto: Rainer Jensen/dpa +++(c) dpa - Bildfunk+++
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Kölner Stadt-Anzeiger pisze: "Nowy berliński pomnik odsłonięto w chwili, gdy Sinti i Roma w Europie wschodniej - czyli w krajach UE albo czekających na akcesję - muszą wegetować w klimacie rosnącej agresji na tle rasistowskim, socjokulturalnej izolacji i w warunkach uwłaczających nawet najprymitywniejszym standardom wyznaczanym przez prawa człowieka. Panująca tam sytuacja wychodzi daleko poza dyskryminację, z jaką Sinti i Romowie spotykają się na co dzień w Niemczech czy we Francji. Z tego względu z Berlina może wyjść następujący sygnał do całej Europy: Ile warta jest pamięć pomordowanych, jeżeli nie ma ona wpływu na życie ich potomków?

Frankfurter Rundschau uważa, że "Kompromitujące dla polityki Niemiec w odniesieniu do historii jest to, że dopiero w roku 1982 niemiecki kanclerz zdobył się na stwierdzenie, że zbrodnie na ponad stu tysiącach "cyganów" w czasach hitlerowskich były ludobójstwem. Dalszych trzydziestu lat potrzeba było, by powstał pomnik w godny sposób upamiętniający ofiary hitlerowskich zbrodni na tle rasowym. Można być pewnym, że działo się tak za sprawą dalej istniejącej dyskryminacji. Były także spory po stronie potomków ofiar o kształt pomnika i widniejące na nim napisy - kwestie ze zrozumiałych względów drażliwe dla Sinti i Romów. To, że pamięć o tych ofiarach zbrodni ma trwać, symbolicznie podkreślała obecność na uroczystości prezydenta Niemiec i kanclerz".

Neues Deutschland przytacza słowa z wystąpienia kanclerz Merkel, która mówiła w kontekście odsłoniętego pomnika o zobowiązaniu, smutku i godności. "Jeżeli porówna się z tym słowa i czyny ministra spraw wewnętrznych z jej gabinetu Hansa-Petera Friedricha (CSU) nasuwa się pytanie: jak to możliwe, że kanclerz Merkel jest tak do głębi poruszona, a Friedrich zarzuca Sinti i Romom nadużywanie prawa azylowego, domaga się wiz dla Serbów i Macedończyków i chciałby wprowadzić przyśpieszone procedury odsyłania ich, co odnosi się przede wszystkim do Romów. W 1992 r. uchwalono budowę pomnika ofiar. Rok później rozjuszony motłoch podpalał schroniska dla azylantów w Rostocku-Lichtenhagen, podjudzony przez polityków ględzących o nadużyciach prawa do azylu. Nienawiść skierowana była także przeciwko Romom, którzy koczowali przed schroniskiem. 20 lat później pomnik stanął. Ale nie widać, by ktokolwiek wyciągnął nauki z czasów hitlerowskiej zagłady - po dziś dzień".

Inne spojrzenie prezentuje Landeszeitung z Lueneburga: "Z pewnością nieznośnie długi był okres oczekiwania na to, by Niemcy przyznały się do ludobójstwa Sinti i Romów. Powstały teraz pomnik pamięci jest dowodem postępu w rozprawie z przeszłością; szczególnie kiedy dokona się porównania z innymi, którzy przegrali wojnę: Japonią i Włochami. W Niemczech potrzeba było procesów oświęcimskich i procesu Eichmanna, rozliczenia pokolenia 68' ze swoimi ojcami i telewizyjnych filmów o Holokauście, aby osiągnąć przynajmniej w większości społeczeństwa pewien zasadniczy konsensus o zbrodniczej przeszłości Niemiec. Tylko taki konsensus umożliwia to, że cienie przeszłości są mniej mroczne i znośne na tyle, by nie sięgały w przyszłość".

"Nie do wszystkich jeszcze dotarło, że Sinti i Romom należy się respekt ze strony Niemiec" – uważa Mitteldeutsche Zeitung. "Głęboko zakorzeniona była i jest niechęć i uprzedzenia, które mogłyby służyć za legitymację prześladowań i zagłady - podobnie jak było z Żydami i homoseksualistami. Ten rozdział niemieckiej historii nie jest jeszcze zamknięty. Nawet nie poprzez odsłonięcie pomnika autorstwa Daniego Karavana. Jeżeli słyszy się, że to naziści dopuścili się zbrodni, trzeba zadać sobie pytanie: a gdzie są miliony, które ich wybierały i im wiwatowały?"

Małgorzata Matzke

red. odp.: Bartosz Dudek