1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Solidarności nie da się wymusić

23 lutego 2018

Przed nieformalnym szczytem w Brukseli nt. budżetu UE kanclerz Merkel oświadczyła, że chce politykę spójności uzależnić od przestrzegania wartości i przyjmowania uchodźców. Niemieckie dzienniki komentują.

https://p.dw.com/p/2tBS5
Angela Merkel
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Kappeler

Dziennik „Mittelbayerische Zeitung” z Ratyzbony pisze: „Już przy kwestii przyjmowania uchodźców pryska piękny obraz solidarnej Europy niczym bańka mydlana. Rządy w Warszawie, Budapeszcie, Bratysławie, Pradze czy Kopenhadze bronią się rękami i nogami przed ustalonymi kontyngentami. Słusznie, że Merkel grozi w sposób pośredni tym partnerom, iż ich odmowa musi mieć konsekwencje, w przypadku wsparcia finansowego z Brukseli. Ale to jednak twardy orzech do zgryzienia”. 

Przeczytaj także: Merkel ponagla do wprowadzania wspólnego systemu azylowego

„Reutlinger General-Anzeiger” jest zdania, że „w samej rzeczy szansa na sukces propozycji Angeli Merkel zależy od tego, jak zostaną one osądzone czy zinterpretowane. Jeśli zrozumiane zostaną jako kara dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej, wtedy skazane będą na niepowodzenie. Polityczna presja wzmocni jedynie opór w Budapeszcie, w Warszawie i Pradze i pogłębi rozdźwięk w Europie. Dowiódł tego spór nt. relokacji uchodźców. Solidarności nie da się wymusić. Zwłaszcza w przypadku tematów, które w niektórych krajach urastają do kwestii tożsamości narodowej. Kto wywiera nacisk, osiąga odwrotny wynik. Umacnia nacjonalistów, dając im powód do prowadzenia kampanii”.

W podobnym tonie komentuje „Muenchner Merkur”: „Wschodnioeuropejskie kraje przeczuwają po czwartkowym oświadczeniu rządowym Merkel, że nowa szefowa niemieckiego rządu, jeśli ponownie zostanie wybrana, będzie jak dawniej. Wszczynanie na nowo bezowocnego sporu o uchodźców w tej i tak napiętej sytuacji nie jest zbyt rozsądne. Berlin pogłębia w ten sposób podział Europy, do którego sam się przyczynił, dając pożywkę autokratom w Warszawie i Budapeszcie. Wrogi obraz Niemiec jest im na rękę. Nie da się ani z Berlina, ani Brukseli narzucić w Europie azylu, migracji i wielokulturowości. Kto podąża za głosem serca, może to robić, ale nie może zmuszać do tego innych”.

Natomiast „Hessische Niedersächsische Allgemeine” zadaje pytanie: „Czy nie był to rząd Merkel, który europejskie kraje sąsiedzkie jako kraje bezpieczne zostawił najpierw same sobie z masami uchodźców, a potem, kiedy znaleźli się oni w Niemczech, wymusił europejskie kontyngenty? Czy można Polsce i Węgrom mieć za złe, że odrzucają tę zmianę? Największym zagrożeniem dla UE są Grecja i Włochy. Wzbranianie się przed reformami, nadużycia, dług publiczny, stagnacja i utrzymujący się polityczny chaos obciążają i narażają UE w najwyższym stopniu. O tym powinna mówić kanclerz Merkel. Ale dopiero wtedy, kiedy odrobi własne zadania domowe w Niemczech. Niestety jest daleka od tego”. 

opr. Alexandra Jarecka