Niemiecka prasa
6 sierpnia 2012FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG pisze:
„Ledwo zapłonął znicz olimpijski w Londynie, Grecy mieli swój pierwszy skandal. Trójskoczkini Voula Papachristou umieściła na twitterze rasistowskie wpisy o Afrykańczykach. Została odesłana do domu. Kiedy znicz olimpijski zapłonął na dobre, do skandalu doszło w niemieckiej reprezentacji: wioślarka Nadja Drygalla tuż po nieudanym wyścigu repasażowym, po rozmowach z niemieckimi funkcjonariuszami sportowymi opuściła Londyn. (...) Jednakże prawie nikt nie docieka, jaka wina tak naprawdę spoczywa na barkach Nadji Drygally – i czy wolno zawodniczkę potępiać za wybór partnera. Wszyscy szukają po omacku – także w życiu prywatnym zawodniczki. Dziewczyna zakochuje się w chłopaku. To, co ich łączy, jest przedmiotem spekulacji.”
FRANKFURTER RUNDSCHAU krytykuje wypowiedzi szefa niemieckiej delegacji Michaela Verspera:
„To był przykład na to, że sport zorganizowany nie ma nic innego w głowie niż swój wizerunek. Dregalla musiała zniknąć i uzyskała od niego potwierdzenie o przywiązaniu do wartości olimpijskich. Mówiąc wprost: jeśli znikniesz mi z oczu razem ze swoimi problemami, to ci dam na drogę glejt, który jest ci potrzebny.”
KÖLNER STADT-ANZEIGER zauważa:
„Zamiast Drygally cały czas wypowiadali się politycy i funkcjonariusze. Tło tej sprawy przedstawiali w sposób korzystny dla siebie. Stawianie sobie nawzajem zarzutów jest już skandalem samym w sobie. Czy wszyscy zamieszani w tę sprawę są rzeczywiście przekonani, że inni popełnili błąd? Gdyby na przykład MSW w Meklemburgii-PP uważało, że szczegóły z życia prywatnego Drygally rzucą cień na wizerunek niemieckiej reprezentacji, powinno wcześniej stanowczo interweniować. Wszytko jedno, jaki będzie finał tej sprawy: wszyscy w nią zamieszani ponieśli fiasko. Ich zachowanie się w tej aferze było nacechowane bezgraniczną naiwnością. Czyż to nie "szczęście" dla sportu i polityki, że Drygalla nie zdobyła złotego medalu?
Barbara Cöllen
red. odp. Iwona D. Metzner