1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa

10 marca 2012

Dzisiejsza prasa szeroko komentuje porozumienie w sprawie umorzenia części greckiego zadłużenia przez większość inwestorów prywatnych.

https://p.dw.com/p/14IYS
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Jak zauważa Frankfurter Allgemeine Zeitung:

"Czy na koniec Grecji mimo wszystko grozi bankructwo? Tak. Pierwsza operacja umorzenia części jej zadłużenia wypadła niezdecydowanie i została ograniczona do wierzycieli prywatnych. Dla podatników może to okazać się drogim posunięciem, bo coraz więcej greckich długów przechodzi z rąk prywatnych w publiczne. Przez umorzenie długów i kolejne zastrzyki pieniędzy zwalcza się jedynie objawy kryzysu, a nie jego przyczyny. Pompując w Grecję wciąż świeżą gotówkę, bez wprowadzenia zmian strukturalnych w gospodarce tego kraju, skorzy do pomocy Europejczycy umacniają jedynie tamtejszy, kliencki system polityczny. Aby go przezwyciężyć, konieczne jest wyschnięcie źródeł finansowych (...) w przeciwnym razie Grecja nadal pozostanie przysłowiową beczką bez dna."

Podobnie widzi to wychodzący w Koblencji i Moguncji dziennik Rhein-Zeitung:

"Dotychczasowe prognozy co do rozwoju sytuacji w Grecji grzeszyły stale nadmiernym optymizmem. Ale właśnie na nich opiera się cały plan ratunkowy międzynarodowych kredytodawców, którzy zakładają, że od roku 2014 począwszy Grecja wejdzie ponownie na ścieżkę wzrostu gospodarczego. W przeciwnym razie ani miliardy z drugiego pakietu ratunkowego, ani też umorzenie części greckiego zadłużenia przez wierzycieli prywatnych nie wystarczą, aby grecka góra długów osiągnęła możliwy do przyjęcia poziom 120 procent PKB do roku 2020." I dalej: "Nad Grecją nadal wisi miecz Damoklesa i nadal możliwy jest gorzki koniec tego dramatu; gorzki dla niej samej, dla euro i dla europejskich podatników."

Zdaniem Mannheimer Morgen:      

"Umorzenie części greckiego zadłużenia jest sygnałem wysłanym pod adresem państw unijnych, które powinny działać solidarnie i zdecydowanie, także dlatego, że wiedzą, iż załamanie się europejskiej unii walutowej byłoby dużo droższe niż ratowanie zadłużonych po uszy członków euroklubu. Kryzys jeszcze nie minął. Już teraz widać, że następnym dzieckiem specjalnej troski będzie Portugalia. Przy całej radości z faktu, że większość wierzycieli prywatnych zdecydowała się zrezygnować z części ich należności, taką operację można przeprowadzić tylko raz. Inne kraje muszą teraz udowodnić, że same potrafią sobie pomóc."

Także monachijska Süddeutsche Zeitung uważa, że:

"Bankructwo wciąż jest możliwe. Grecja zmarnowała mnóstwo czasu nie wprowadzając niezbędnych reform gospodarczych.  Związane z nimi wyrzeczenia są pożywką dla kursu totalnej blokady, co jednak ostatecznie zepchnęłoby ten kraj na europejski margines. Związkowycy usiłują już wpłynąć na rodzime fundusze emerytalne, aby zbojkotowały akcję umorzenia części zadłużenia, co budzi  najgorsze obawy: jeśli Grecy nie pomogą sami sobie, nikt z zewnątrz nie zdoła im pomóc."

W opinii stołecznej Die Welt:

"Dla polityki (umorzenie części greckich długów, dop. red.) oznacza ważną cezurę, gdyż od tej pory inwestorzy, którzy potrafią myśleć i działać w miarę racjonalnie, nie będą pożyczać pieniędzy wysoko zadłużonym krajom strefy euro na utrzymujący się wcześniej latami zdecydowanie za niski procent. W rezultacie europejscy politycy będą mieli coraz większe trudności z finansowaniem na kredyt różnych posunięć, które mogłyby im przysporzyć głosów wyborców. W wielu państwach unijnych polityka społeczna i gospodarcza będzie teraz musiała zostać zdefiniowana na nowo, co w sumie jest dobrą nowiną."

Andrzej Pawlak

red. odp:: Andrzej Paprzyca