1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: USA brakuje umiarkowania i środka

6 sierpnia 2019

Gazety wciąż jeszcze komentują tragedie w USA, gdzie w strzelaninach zginęło 31 osób i reakcje prezydenta Trumpa.

https://p.dw.com/p/3NO0q
Prezydent Donald Trump na mównicy. Za nim wiceprezydent Mike Pence
Prezydent Trump (p) i wiceprezydent Pence w czasie oświadczenia po masakrach w Ohio i Texasie (Waszyngton, 5.08.19)Zdjęcie: picture-alliance/AP Images/E. Vucci

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” uważa, iż Ameryka „musi spojrzeć prawdzie w oczy, że zagraża jej nie tylko terror islamistów, lecz także terror skrajnie prawicowych (zazwyczaj młodych) mężczyzn. Są oni fanatykami lub szaleńcami, albo i jednym, i drugim. Posiadając broń, stają się mordującymi maszynami. Jak zawsze po takich atakach pojawiają się żądania zaostrzenia przepisów o posiadaniu broni. Jest to przykry rytuał, który powtarza się zawsze po atakach szaleńców czy innych masowych zbrodniach i który również szybko cichnie. Tak długo, jak lobby producentów broni będzie miało duży wpływ i tak długo jak politycy z prezydentem włącznie będą finansować swoje kampanie wyborcze z tego źródła, w kwestii posiadania broni zdrowy rozsądek nie dojdzie do głosu”.

„Die Welt” zaznacza, że Stany Zjednoczone „jeszcze przed wyborem prezydenta Donalda Trumpa były spolaryzowanym krajem. Jego wybór jest wynikiem tej polaryzacji, a morderstwa w Dayton i El Paso nie są tak bardzo produktem trumpowskiej retoryki, tylko raczej są to akty przemocy, które ukazują, jak bardzo w tym kraju już od dłuższego czasu brak jest umiarkowania i środka. Jeżeli Trump po 30 (ta liczba wzrosła tymczasem do 31, przyp. red.) śmiertelnych ofiarach ataków teraz oświadcza, że nie ma miejsca na nienawiść w Stanach Zjednoczonych, to jest to ważne stwierdzenie, ale niestety dalekie od rzeczywistości. Kiedy Trump mówi, że chce położyć kres gloryfikacji przemocy w amerykańskim społeczeństwie, ustawia on bardzo wysoką poprzeczkę sobie i swojej administracji. Przeczuwa chyba, że musi znów zjednoczyć kraj. Nie jest to jego silną stroną, ale nie szkodzi, kiedy zacznie o tym myśleć”.

„Augsburger Allgemeine" twierdzi że "amerykański prezydent przez lata bagatelizował poczynania neonazistów, przedstawiając białych ekstremistów jako supermenów, a niedawno zamieszkałe w przeważającej mierze przez czarnych Baltimore określał mianem szczurzej dziury. Nigdy nie ukrywał on swojej odrazy do Meksyku i na granicy z Meksykiem podczas masakry w El Paso ofiarami obrani zostali Latynosi. Przede wszystkim jednak Trump zaniedbał naczelnego obowiązku każdego amerykańskiego prezydenta: nie podjął próby zjednoczenia swojego kraju, a tym samym także po trochu i całego świata. Do tej pory nie był tym wcale zainteresowany. Im bardziej skłócony jest naród, tym większe jawiły mu się szanse reelekcji”.

„Mój świat się rozpadł”. Wspomnienie masakry w Winnenden

„Nowe wieści z Absurdystanu” – tak zaczyna swój komentarz „Allgemeine Zeitung” z Moguncji, która pisze: „Amerykański prezydent jak najostrzej potępia rasizm. Akurat Trump! Gani on, że zabójcę z El Paso zżerała nienawiść. Wzywa naród, by przeciwstawił się ideologii hegemonii białych. A przecież to on sam każdą komórką swojego ciała uosabia tę ideologię, kieruje się nią i ją propaguje. W ujęciu ściśle prawnym nie jest on odpowiedzialny za szaleńcze czyny rasistów, ale forsuje on duchowy klimat nacechowany nienawiścią, pogardą, chamstwem i segregacją. Teraz domaga się nawet szybkiej kary śmierci za zbrodnie z nienawiści. Można się założyć, że najlepiej jeszcze bez procesu”.