1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: Weizsaecker, najbardziej polityczny prezydent RFN

Alexandra Jarecka2 lutego 2015

Poniedziałkowe (2.02.15) wydania gazet komentują życie zmarłego w sobotę byłego prezydenta RFN Richarda von Weizsaeckera.

https://p.dw.com/p/1EUDC
Altbundespräsident Richard von Weizsäcker 2013
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/J. Woitas

„Süddeutsche Zeitung“ z Monachium pisze, że „Od momentu przejęcia urzędu Weizsaecker cieszył się poważaniem i poważanie to pozostanie na długo po jego śmierci. Jego słynna przemowa o wyzwoleniu miała swoje działanie nie tylko dlatego, że wygłosił ją prezydent Niemiec, lecz dlatego, że wygłosił ją ten właśnie prezydent. Weizsaecker mówił nie tylko do narodu, lecz także do pokolenia, które podczas wojny, jeśli nie było sprawcą, to na pewno biernym współuczestnikiem i współwykonawcą. O tym, że okupacja aliancka była jednocześnie wyzwoleniem mówili przed nim inni, także w Bundestagu. 8 maja 1985 powiedział to jednak były kapitan Weizsaecker”.

„Frankfurter Rundschau” z Frankfurtu nad Menem komentuje:

„Dzisiaj nie podlega żadnej dyskusji, że słowo »wyzwolenie« wypowiedziane przez prezydenta Niemiec w 1985 roku w rocznicę zakończenia wojny zadziałało oczyszczająco. Biorąc pod uwagę aktualne cele opłacałoby się przypomnieć też wystąpienia Weizsaeckera dotyczące polityki i społeczeństwa RFN. Piętnował on egocentryzm partyjny mówiąc o »opętaniu władzą«, czy »rozkochaniu bez pamięci we władzy«. Ostrzegał on dziennikarzy przed manipulowaniem nimi w obliczu potencjalnych rozgrywek o władzę. Są to wskazówki, które nic nie straciły ze swej aktualności. Upominał też, co jest na czasie, aby żyć pokojowo ze wschodnią Europą. Joachim Gauck nazwał Weizsaeckera wielkim Niemcem. Mógłby go sobie wziąć za przykład”.

„Rhein –Zeitung” z Koblencji zauważa, że „Słowa Weizsaeckera z 8 maja 1985, jako dnia wyzwolenia, były dlatego prawdziwe, ponieważ on sam już wcześniej stoczył ze sobą i swoim ojcem bój z cieniem brunatnej przeszłości we własnej rodzinie. Kiedy mówił o zniszczonych marzeniach wielu Niemców, o cierpieniu, a także o winie i odpowiedzialności, miał na myśli siebie, mówił też o wielu Niemcach, sprawcach i biernych wykonawcach. Mówił też o dzieciach i wnukach wojny, które często osądzały swoich rodziców i dziadków bez uprzedniego ich wysłuchania. Określając zakończenie wojny dniem wyzwolenia Richard von Weizsaecker, były członek Hiltlerjugend, kapitan Wehrmachtu, późniejszy prezydent, wyciągnął do innych narodów, ale także do następnych pokoleń w Niemczech, szczególnie do pokolenia 68 rękę do pojednania. Do pojednania, które odważyło się na wspólny początek bez zapominania o przeszłości”.

Natomiast „General-Anzeiger” z Bonn podsumowuje: „Najbardziej polityczny prezydent Niemiec, jakiego RFN kiedykolwiek miała, nigdy nie był tylko moralistą, za którego brali go przeciwnicy i chętnie wyśmiewali. Dostrzegał niemieckie interesy, które usiłował pogodzić z zasadami moralnymi. I był przy tym tak autentyczny, że budził szacunek obywateli, jak żaden inny prezydent przed i po nim. To wiele znaczy w tej sytej republice”.

opr. Aleksandra Jarecka