1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecki polityk: Turcja będzie mini-Pakistanem

Monika Margraf29 lipca 2015

Przez politykę Erdogana Turcja stanie się mini-Pakistanem na obrzeżach Europy – mówi lider partii Zielonych Cem Özdemir.

https://p.dw.com/p/1G6mK
Deutschland Cem Özdemir Bündnis 90/Die Grünen
Cem ÖzdemirZdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Pedersen

Özdemir to jeden z najpopularniejszych polityków niemieckich i najbardziej rozpoznawalny niemiecki polityk tureckiego pochodzenia. Deputowany do Bundestagu, wcześniej europoseł, z Zielonymi związany od lat 80-tych, od 2008 roku jest ich współprzewodniczącym.

Jego mocna wypowiedź nt. sytuacji w Turcji i ataków na pozycje Państwa Islamskiego dla dziennika „Passauer Neue Presse” jest dziś cytowana na czołówkach serwisów informacyjnych.

- Nie możemy odwracać wzroku od tego, że państwo, które jeszecze niedawno chciało wstępować do UE, pod autorytarnymi rządami Erdogana staje się mini-Pakistanem na obrzeżach Europy. Według mnie on doprowadzi do tego, że kraj popadnie w chaos – tak Özdemir komentuje sytuację w Turcji.

Özdemir: Erdogan chce zmylić Zachód

Lider Zielonych zgadza się też z komentatorami niemieckiej prasy, którzy piszą, że tureckie władze są współwinne panoszenia się terrorystów, bo długo tolerowały ich aktywność w Turcji: przemyt przez ten kraj ludzi i broni, ogranizowanie tam baz i obozów szkoleniowych: - Do tej pory Erdogan przymykał na to oko. A jego obecne postępowanie to czyste gesty, które mają nas, Zachód, zmylić. Stanowiska Państwa Islamskiego prawie nie są atakowane. W Turcji aresztuje się też relatywnie mało członków tej organizacji.

Polityk obawia się też, że to doprowadzi do kolejnych ataków, nie tylko w Turcji, a zaostrzenie relacji z Kurdami „cofnie kraj o wiele lat”: - Jest duże zagrożenie, że ta brudna wojna znów rozleje się na Turcję.

W piątek (24.07.2015) Turcja, która długo milcząco tolerowała działalność Państwa Islamskiego na swoim terenie, rozpoczęła ataki na pozycje dżihadystów na północy Syrii. To reakcja na zamach w Suruc, w którym 20 lipca zginęły 32 osoby. Jednocześnie tureckie władze otworzyły drugi front przeciw kurdyjskim rebeliantom na północy Iraku po serii ataków na tureckie siły bezpieczeństwa. Zachód obawia się, że już zupełnie zniszczy to proces pokojowy z Kurdami, którzy zaleźli się w sytuacji bez wyjścia między dwoma zwalczającymi ich siłami: Turcją i dżihadystami z PI.

DPA / Monika Margraf