1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niezwykła kariera niemieckiego polityka. Będzie wicekanclerzem

Malgorzata Matzke15 grudnia 2013

Ostatnie dni były dla szefa SPD gorącym okresem. Ale wysiłek się opłacał, bo pozwolił mu sięgnąć gwiazd.

https://p.dw.com/p/1AZkV
SPD Vorstellung des Koalitionsvertrages Sigmar Gabriel
Zdjęcie: Imago

Sigmar Gabriel wspiął się na sam szczyt. Nie tylko, że jego partia przez następne cztery lata będzie wespół z chadekami rządziła Niemcami, ale jemu samemu przypadło stanowisko wicekanclerza rządu RFN i fotel szefa kluczowego resortu: gospodarki i energetyki.

"Siggi Pop"

Czy wiedział, jak daleko zajdzie, kiedy zaczynał partyjną karierę jako pełnomocnik SPD ds. młodzieży i był odpowiedzialny m.in. za działkę muzyczną, co przyniosło mu przydomek "Siggi Pop"? Teraz jest uznanym, choć i kontrowersyjnym przewodniczącym partii i współarchitektem rządu wielkiej koalicji.

Prowincjonalny polityk z Dolnej Saksonii stał się jednym z najbardziej wpływowych polityków w RFN.

Na czele SPD, najstarszej, demokratycznej partii w Niemczech stoi od 2009 roku. Zgrabnymi zabiegami politycznymi, siłą przebicia, a czasami też okazywanym brakiem cierpliwości przewodzi niemieckim socjaldemokratom. Zawsze udawało mu się w ostatnich, trudnych latach pokrzepić ich na duchu i zewrzeć szeregi partii, która bynajmniej nie jest wewnętrznie spójna i od której odwróciło się wielu towarzyszy.

SPD Führungswechsel
Zmiana warty 2009: Sigmar Gabriel (p) przejmuje pałeczkę od Franza MuenteferingaZdjęcie: Getty Images

"Życie na gorąco"

Po fiasku wyborczym SPD w roku 2009, kiedy to partia ta uzyskała tylko 23 proc. głosów, co było bolesnym spadkiem z 34 proc. we wcześniejszych wyborach, Gabriel, który był swego czasu federalnym ministrem ochrony środowiska, a wcześniej szefem rządu krajowego Dolnej Saksonii dodawał otuchy sfrustrowanym towarzyszom ognistym, porywającym przemówieniem. "Musimy łapać życie na gorąco", wołał. "Musimy iść tam, gdzie się trzeba wysilić, bo tylko tam tętni życie".

Delegaci na konwencie partii w Dreźnie w 2009 roku wybrali go jako następcę Franza Muenteferinga - otrzymał wtedy 94,2 proc. głosów. Obiecał im, że poprowadzi partię ponownie na szczyty władzy. Ale najpierw SPD musiała odsiedzieć swoje 4 lata na twardych ławkach opozycji. W tym czasie przewodniczący przeprowadził w partii szereg reform: zlikwidował prezydium partii na rzecz poszerzonego zarządu i wprowadził regularne konwenty, najwyższe gremium między ogólnokrajowymi zjazdami partii. Wpływy, jakie tam zdobył, pomogły mu po ostatnich, wrześniowych wyborach powszechnych zadecydować o podjęciu rozmów koalicyjnych z chadekami. Ale ostatnie słowo w sprawie zawiązania wielkiej koalicji Gabriel chciał pozostawić jednak partyjnym "dołom" i zarządził referendum o przyjęciu lub odrzuceniu przez nie ustaleń umowy koalicyjnej.

Große Koalition CDU und SPD einigen sich 27. Nov. 2013 Koalitionsvertrag
Umowa koalicyjna była gotowa 27.11.13Zdjęcie: Reuters

Ponowny wybór na szefa

Na ostatnim, powyborczym zjeździe SPD w Lipsku, Gabriel wybrany został ponownie na stanowisko przewodniczącego, ale wynik nie był już tak rewelacyjny: tylko 83,6 proc. z grona 600 delegatów poparło go na tym stanowisku. On podziękował im za ten "szczery wynik".

Wcześniej jednak, w trakcie zjazdu, dokonał bezpardonowego obrachunku z miernym wynikiem wyborczym socjaldemokratów - 25,7 proc.

Bundestagswahl Reaktion Steinbrück Gabriel Parteizentrale
Gabriel o Steinbrücku (l): "Ty i tak jesteś fajnym facetem"Zdjęcie: Reuters

"Nie ma co upiększać wyniku wyborów. Całkowitą polityczną odpowiedzialność za wynik tych wyborów ponoszę ja sam", powiedział, przyznając, że SPD ucierpiała tak, bo była mało wiarygodna. Dla ludzi w Niemczech ważniejsza jest stabilna sytuacja gospodarcza, niż socjaldemokratyczny ideał sprawiedliwości, mówił. Dlatego socjaldemokratom potrzebny jest silny profil gospodarczy. Lecz by wygrać wybory, nie wystarcza tylko kandydat na kanclerza, który to uosabia (Peer Steinbrueck - przyp. red), zastrzegał.

Gorzka porażka

Faktycznie, dla SPD był to jeden z najgorszych wyników wyborów w jej historii. Krytycy zarzucali przewodniczącemu, że w okresie walki wyborczej wchodził nierzadko w paradę Steinbrueckowi niefortunnymi wypowiedziami albo nieuzgodnionymi propozycjami. Do tej kategorii zaliczyć można pomysł Gabriela, ogłoszony w toku walki wyborczej, by na niemieckich autostradach wprowadzić ograniczenie prędkości. Szybko się z niego wycofał, gdy poleciał na niego grad krytyki. Nikt też nie miał zrozumienia, kiedy zaczął głośno zgłaszać swoje zastrzeżenia co do kwalifikacji Steinbruecka, jako kandydata na kanclerza, kiedy zaczęło się rysować fiasko.

Lecz na lipskim zjeździe już takich zgrzytów nie było słychać. Jego przyjaźń ze Steinbrueckiem przetrwała ten trudny czas, przyznał Gabriel, a do przegranego skierował słowa: "Ty i tak jesteś fajnym facetem". Udobruchało to nieco opinię publiczną i przysporzyło mu sporej dozy sympatii, a jego notowania w rankingach popularności polityków wzrosły. Mniej kochają go dziennikarze, bo w stosunku do nich Gabriel potrafi być czasami dość obcesowy, ale kładzie się to na karb jego braku cierpliwości.

Ryzykowny manewr

W procesie powstawania nowej, wielkiej koalicji rządowej Sigmar Gabriel zdecydował się na dość ryzykowny zabieg. Po tym, jak ustalone zostały już z chadekami główne punkty umowy koalicyjnej, zapytał on o wotum w tej sprawie całą partyjną bazę.

Ta poparła ustalenia umowy koalicyjnej zdecydowaną większością prawie 76 proc. i nic nie stoi już na przeszkodzie w utworzeniu nowego rządu, na który Niemcy czekają od prawie trzech miesięcy. Ale wynik referendum był jednak do końca dużą niewiadomą, bo w pamięci większości socjaldemokratów wcześniejsza już, wielka koalicja z chadekami (2005-2009) zapisała się dość nieprzyjemnie i dla partii skończyła przykro. Twierdzono, że wszystkie zasługi tego czarno-czerwonego rządu przypięła sobie jak ordery do piersi kanclerz Merkel, zostawiając SPD w szarym kącie.

W obecnej konstelacji nie pójdzie to już chadekom tak łatwo, bo na czele współkoalicjantów stoi Siegmar Gabriel, który już nie raz udowodnił, że na szalę potrafi rzucić całą swoją wagę.

Bettina Marx / Małgorzata Matzke

red.odp.: Alexandra Jarecka