1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nowe szaty papieskie: rozmiar X, XL czy XXL?

Iwona-Danuta Metzner13 marca 2013

Jak przystało na tradycję, nowo wybrany papież udzieli wiernym błogosławieństwa «Urbi et orbi» w nowych, śnieżnobiałych szatach. Papieski krawiec przygotował trzy zestawy.

https://p.dw.com/p/17w9x
Krawiec Gammarelli ma zaszczyt szyć dla papieżyZdjęcie: picture-alliance/ dpa/dpaweb

W niewielkim pomieszczeniu obok Kaplicy Sykstyńskiej rozłożono nowe szaty papieskie – w trzech różnych rozmiarach - ponieważ nie wiadomo, jakiej postury będzie następca Benedykta XVI.

Po wyborze nowy papież uda się do Stanza delle Lacrime, do Sali Łez, znajdującej się obok Kaplicy Sykstyńskiej. Tam, zanim pokaże się tłumom wiernych, założy przy asyście dwóch sióstr zakonnych nowe szaty. Sala Łez służy nowo wybranym papieżom po to, by mogli choć przez chwilę dać upust emocjom.

Zakład krawiecki Maximiliana Gammarelliego

Szaty papieskie od ponad dwustu lat szyją pokolenia rodziny Maximiliana Gammarelliego. Papieski zakład krawiecki Gammarelli mieści się tuż za bramami Watykanu, nieopodal Piazza Minerva w centrum Rzymu.

Schneiderei Gammarelli Papst-Kleider 2013
Szaty papieskie w oknie wystawowym zakładu krawieckiego to reklama nie do pobiciaZdjęcie: picture alliance/Pressefoto Ulmer

Po abdykacji Benedykta XVI, obecny właściciel zakładu Lorenzo Gammarelli natychmiast zabrał się z pracownikami do dzieła. Po kilku dniach, na początku marca, szaty w trzech rozmiarach były gotowe. Zaprezentowano je w oknie wystawowym zakładu krawieckiego w historycznym centrum Rzymu.

Szaty i dodatki

Oprócz szat ze śnieżnobiałej bawełny Gammarelli i jego team przygotowali dla nowego papieża mucet (po włosku Mozzetta), czyli zewnętrzne okrycie sutanny z guzikami na piersi (okrycie z aksamitu koloru karmazynowego jest lamowane gronostajem), oraz parę butów z czerwonej skóry. «To było szczególne zajęcie, związane też z pewnym bólem, bo z reguły szyjemy te stroje po śmierci papieża», powiedziała pracowniczka zakładu Teresa Palombini.

DPA / Iwona D. Metzner

Red. odp.: Małgorzata Matzke