1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ognisko zakażeń. Podwójne standardy przy pracach polowych

Christoph Strack
5 maja 2021

Do Niemiec co roku przyjedżają setki tysięcy pracowników sezonowych z Europy Wschodniej. Często żyją w skandalicznych warunkach. Pandemia zaostrza sytuację.

https://p.dw.com/p/3t08p
Deutschland Erntehelfer aus dem Ausland gefragt
Zdjęcie: Peter Endig/dpa/picture alliance

A więc przyszła kolej na zbieraczy szparagów. Znów w rolniczym regionie Niemiec koronawirus pojawił się na większą skalę. Z farmy szparagów we wsi Kirchdorf, położonej w północno-zachodniej części Dolnej Saksonii pomiędzy Bremą a Osnabrueck, jest coraz więcej zakażeń: 42 pod koniec kwietnia, 87 w weekend, obecnie 104. Liczba ta rośnie. W powiecie Diepholz zastosowano tzw. hamulec bezpieczeństwa, który wprowadza surowsze ograniczenia w życiu publicznym.

Około 1000 pracowników farmy, z których wielu pochodzi z Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej, zostało poddanych „kwarantannie w pracy". Policja przeprowadza kontrole. Mogą opuszczać swoją kwaterę tylko do pracy. Farma zmniejszyła produkcję - mówi jeden z pracowników w rozmowie telefonicznej z DW. Obiecuje bardziej wyczerpujące oświadczenie pisemne, które jednak nie nadchodzi. 

Każdego roku do 350 tys. pracowników sezonowych dba o to, aby świeże szparagi  czy lokalne truskawki leżały w Niemczech na półkach sklepowych, jakby to było coś oczywistego.

Priester Peter Kossen
Ksiądz Peter KossenZdjęcie: picture-alliance/dpa/I. Wagner

Ksiądz broni pracowników

Peter Kossen, katolicki ksiądz, otwarcie i wyraźnie mówi o tym, co myśli. W ubiegłym roku stał się znany w całym kraju jako „społeczny proboszcz" dzięki swojej ostrej krytyce warunków pracy w niemieckim przemyśle mięsnym. Został odznaczony przez premiera Nadrenii Północnej-Westfalii Armina Lascheta Orderem Zasługi tego kraju związkowego.

W Niemczech przy produkcji żywności, przy zbiorach warzyw i owoców, w przemyśle mięsnym i w wielu innych miejscach, dochodziło już do powstawania ognisk zakażeń. Ksiądz Kossen podkreśla, że od początku było wiadomo, że pracownicy sezonowi są grupą wysokiego ryzyka z powodu ich pracy, mieszkania i transportu.

- W wielu miejscach akceptuje się to, że ludzie są zagrożeni, że nie mogą zachować dystansu lub są po prostu wycieńczeni z powodu zbyt dużego obciążenia pracą i w rezultacie wielokrotnie stają się ofiarami masowych zakażeń - powiedział Kossen w rozmowie z Deutsche Welle. Jeszcze w zeszłym roku pracował w Vechta koło Diepholz.

Deutschland Spargel Erntehelfer aus Rumänien
Pracownik z Rumunii przy zbiorze szparagów w Brandenburgii Zdjęcie: Imago Images/E. Contini

- Można odnieść wrażenie, że istnieją podwójne standardy - podkreślił. O ludzi z Europy Wschodniej lub Południowo-Wschodniej, powiedział Peter Kossen, pracodawcy troszczą się mniej niż robiliby to w przypadku miejscowych pracowników. - I uważam to za naganne.

Rekrutacja pracowników sezonowych to międzynarodowe wyzwanie. Benjamin Luig koordynuje „Fair Agricultural Labour Initiative", popieraną przez niemiecki związek zawodowy IG Bau. - Nie jesteśmy zaskoczeni. Przepisy są po prostu zbyt łagodne - mówi. Podobnie jak pastor Kossen, uważa, że właściciele farm stosują podwójne standardy. Krytykuje prawo dopuszczające zatrudnianie pracowników sezonowych w Niemczech przez wiele miesięcy bez ustawowego ubezpieczenia zdrowotnego. 

Tylko lewica zabiera głos

Po wybuchu ogniska zakażeń w Kirchdorfie, Janine Wissler, przewodnicząca Partii Lewica, jako jedyna przedstawicielka partii na najwyższym szczeblu zabrała w tej sprawie głos. Wissler pochodzi z Hesji, gdzie regularnie występują problemy związane z pracownikami sezonowymi. Ostrzegała przed bardzo wysokim ryzykiem, jakie ponoszą oni w związku z ciężką pracą i przebywaniem w kwaterach o katastrofalnych warunkach sanitarnych.

Ubojnie zatrudniają wielu pracowników z Europy Wschodniej
Ubojnie zatrudniają wielu pracowników z Europy WschodniejZdjęcie: picture-alliance/dpa/F. Gentsch

Wissler domaga się, aby byli obowiązkowo umieszczani w jednoosobowych pokojach, mieli prawo do bezpłatnych masek ochronnych i byli regularnie badani na obecność koronawirusa. A ci, którzy pracują w Niemczech, powinni od pierwszego dnia podlegać obowiązkowemu ubezpieczeniu.

Praca bez ubezpieczenia

Axel Knoerig, poseł CDU z Dolnej Saksonii, którego biuro wyborcze znajduje się w Kirchdorfie, nie zgadza się z tym. Uważa, że z pracowników sezonowych, których niemieckie gospodarstwa pilnie potrzebują, robi się kozły ofiarne. Na przykład w Diepholz zachorowalność na COVID-19 wynosi obecnie 104, podczas gdy w sąsiedniej miejscowości Vechta, gdzie nie odnotowano masowych zachorowań wśród pracowników sezonowych, wynosi ona 239. Przedsiębiorstwo w Kirchdorfie regularnie przeprowadzało prewencyjne szybkie testy na obecność koronawirusa oraz wdrażało wymagane w pandemii zasady higieny - podkreśla polityk CDU.

Tłumaczy, że ostatnio wręcz wzmocniono ochronę socjalną pracowników  przy zbiorach. Będą musieli udowodnić, że są ubezpieczeni w kraju pochodzenia. W najbliższy piątek Bundesrat zamierza zająć się tym tematem, choć nie w odniesieniu do konkretnej masowej epidemii w Diepholz. Oczekuje się, że nowe przepisy zostaną zatwierdzone. Pozwoli to na krótkoterminowe zatrudnienie bez konieczności opłacania składek na ubezpieczenie społeczne w Niemczech przez okres do 102 dni roboczych.

Oznacza to, że osoby pracujące przy zbiorach pozostaną bez kompleksowej ochrony ubezpieczeniowej, nawet jeśli będą pracować przez trzy lub cztery miesiące. - Rozporządzenie jest bardzo problematyczne - mówi ekspert Luig. - Wielu pracowników nie ma ubezpieczenia w swoich krajach pochodzenia. Nie można zostawić ludzi bez opieki społecznej przez cztery miesiące - podkreśla.

Szparagi. Kto je zbierze w tym roku?