1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Organizator spotkań z b. polskimi więźniami KL: "Płyną łzy"

Barbara Cöllen
13 czerwca 2017

"Wszystkie szkoły bez wyjątku potwierdzają nam, że tego, czego dowiadują się na takich spotkaniach, tego co na nich przeżywają, nie zastąpi żaden film czy książka" - mówi Alois Bauer*.

https://p.dw.com/p/2eYO4
Zeitzeugengespräch mit Schülern der Liebfrauenschule Köln
Spotkanie uczniów ze świadkami historii w KoloniiZdjęcie: DW/B.Cöllen

KNA: Co szczególnego zaobserwował Pan po 16 latach realizowanego przez diecezję moguncką we współpracy z Dziełem Maksymiliana Kolbego projektu wizyt świadków historii  w Moguncji?

Bauer: Do dzisiaj przyjeżdżają jako nasi goście byli więźniowie hitlerowskich obozów koncentracyjnych i ofiary gett, którzy byli u nas już w 2001 roku. Wtedy czuło się duże napięcie i niepewność zarówno wśród świadków historii jak i wśród nas, organizatorów tych spotkań, a także w szkołach. To bardzo się zmieniło. Udało nam się przez te wszytkie lata zbudować relacje oparte na zaufaniu. Zapraszani świadkowie historii teraz są rozluźnieni, bo wiedzą, że przysłuchujący się im tutaj Niemcy wszystkich pokoleń, darzą ich szacunkiem. Młodzież najczęściej dowiaduje się od starszych kolegów, co ją czeka na takich spotkaniach ze świadkami historii, niektórzy nauczyciele utrzymują potem stały kontakt z naszymi gośćmi. Ten ponadpokoleniowy dialog i powolne zbliżanie się do siebie w duchu zaufania, robi na mnie szczególne wrażenie.

KNA: Dlaczego przypisuje Pan tej pracy ze świadkami historii tak wielkie znaczenie?

Zrozumieć niepojęte. Pytania niemieckich uczniów do ofiar nazizmu

Bauer: Wszystkie szkoły bez wyjątku potwierdzają nam, że tego, czego dowiadują się na takich spotkaniach, tego co na nich przeżywają, nie zastąpi żaden film czy książka. To doświadczenie „z żywym człowiekiem”, z którym się spotykają – jest to przeżycie, którego nigdy nie zapomną. A apele świadków historii o konieczności przejmowania odpowiedzialności za demokrację, pokój i wolność, mają zupełnie inną rangę, bo wiarygodności tym słowom nadają przecież biografie tych ludzi.

KNA: Jakie są reakcje na takich spotkaniach? Jakie emocje dochodzą do głosu?

Bauer: Nierzadko płyną łzy na takich spotkaniach – po obu stronach. Ale to nie szkodzi, jest to wyrazem empatii w naszych wzajemnych relacjach. I jeśli z konsternacji po tym, co uczniowie dowiadują się od świadków historii, rodzi się pragnienie podjęcia działań mających na celu zwalczanie obecnych przejawów niepraworządności, to można powiedzieć, że osiągnęliśmy wizytami świadków historii nasz cel. Ale przejmujące chwile przeżywają na tych spotkaniach także nasi goście, kiedy opowiadają o tym jak do dzisiaj pamiętają pewne sytuacje, zapachy z czasów nazistowskich prześladowań, jak o tym do dzisiaj śnią.

KNA: Jak niemieccy uczniowie są przygotowywani do takich spotkań?

Zrozumieć niepojęte. Pytania niemieckich uczniów do ofiar nazizmu

Bauer: Przygotowanie uczniów na takie spotkanie jest dla nas ważne w takim samym stopniu, jak uzupełnianie wiedzy po spotkaniach. Uczniowie muszą dokładnie wiedzieć, co zdarzyło się w Polsce w latach 1939-1945, a także zrozumieć znaczenie pewnych określeń i nauczyć się ich stosowania. Na przykład dowiadują się, że byli polscy więźniowie KL, przeważnie polityczni, nie są ofiarami Holokaustu, gdyż pojęcie to stosowane jest w odniesieniu do Żydów, Sinti i Romów. I nie chodzi tu o podkreślenie znaczenia prześladowań czy ich umniejszenie, ale oczekiwania, aby każda biografia była zrozumiała. Przed spotkaniami wysyłamy do szkół życiorysy świadków historii i wyjaśniamy fachowe określenia.

KNA: Ciągle pojawiają się w Niemczech próby wprowadzenia obowiązkowych wycieczek szkolnych do miejsc pamięci. Co Pan myśli o tym?

Bauer: Wątpię, czy narzucanie takiego obowiązku nie mija się z celem. Często rodzi to też sprzeciw. Ale szkoły w naszym regionie wykorzystują takie wycieczki w ramach przygotowań do wizyty świadków historii. Zresztą niedaleko Moguncji znajduje się takie miejsce pamięci na terenie byłego „dzikiego” KL Osthofen. Na stałej wystawie można tam prześledzić, jak możliwe było powstanie nazizmu, jak rozpoczęły się prześladowania. Więc taka wizyta w miejscu pamięci jest na pewno sensowna.

KNA: Jaką rolę odgrywa „pamięć narodowa“ zapraszanych świadków historii?

Bauer: Nie umiem tego ocenić. Dla wielu z tych, których poznałem, jest ona ważna. Od kiedy w Polsce rządzi PiS, czujemy, jako osoby towarzyszące naszym gościom, że jest to wśród świadków historii kontrowersyjny temat. Większość osób, którym udało się przeżyć, myśli w kategoriach europejskich a nie narodowych. Zwracając się do niemieckiej młodzieży mówią: nie odpowiadacie za to, co się wtedy wydarzyło. Nie ponosicie za to winy. Ale powinniście uczyć się z przeszłości i dlatego musicie wiedzieć, co się wtedy wydarzyło. Bo to wy odpowiadacie za przyszłość. Angażujcie się na rzecz pokoju, wolności i demokracji, na rzecz porozumienia między narodami i pojednania. Zwalczajcie wszystko, co przyczynia się do ucisku człowieka, stawiajcie czoła prawicowemu populizmowi.

KNA: Nieuchronnie zbliża się ku końcowi czas spotkań ze świadkami historii. Jak można zachować świadectwa ich przeżyć dla przyszłych pokoleń?

Dzieło Maksymiliana Kolbego (Maximilian-Kolbe-Werk) we Freiburgu, ale też różne inne projekty starają się jak najwięcej dokumentować z tych opowieści. Robimy filmy, fotografujemy, rysujemy. Właściwie potrzebujemy ludzi, którzy zajęliby się tym profesjonalnie, ponieważ niewiele mamy na to czasu. Właśnie powstaje film ze spotkań, a na portalu internetowym dokumentujemy biografie naszych Gości. Poza tym przygotowujemy we współpracy ze świadkami historii obszerną prezentację, którą będziemy mogli udostępniać innym. Staramy się więc jak najwięcej zachować dla przyszłych pokoleń – ale to nie zastąpi osobistych spotkań.

KNA/ Barbara Cöllen

*Alois Bauer pracuje w diecezji mogunckiej i razem z Dziełem Maksymiliana Kolbego z Freiburga organizuje od 16 lat pobyty byłych więźniów obozów koncentracyjnych i gett.