1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pierwsza minister Szkocji chce referendum

Jakub Krupa
11 lutego 2020

Nicola Sturgeon zadeklarowała we wtorek gotowość do zorganizowania jednostronnego referendum ws. niepodległości, gdyby sąd uznał, że szkocki parlament ma prawo podjąć taką decyzję bez konieczności konsultacji z Londynem.

https://p.dw.com/p/3XdEV
Nicola Sturgeon pierwsza minister Szkocji jest za przeprowadzeniem referendum ws. niepodległości
Nicola Sturgeon pierwsza minister Szkocji jest za przeprowadzeniem referendum ws. niepodległościZdjęcie: picture-alliance/AP Photo/V. Mayo

Sturgeon przedstawiła we wtorek (11.02.2020 ) swoje stanowisko w trakcie spotkania z grupą zagranicznych korespondentów zrzeszonych w Stowarzyszeniu Prasy Zagranicznej (Foreign Press Association) w Londynie.

Sturgeon: nie wybraliśmy brexitu, on został nam narzucony

49-letnia polityk, która stoi na czele szkockiego rządu od 2014 roku, podkreśliła, że „Szkocja nie wybrała brexitu”.
W referendum z 2016 roku większość Szkotów zagłosowała za pozostaniem w Unii Europejskiej” - przypomniała, dodając, że w efekcie „Szkocja została wyciągnięta ze Wspólnoty wbrew swojej woli”.

Sturgeon oceniła, że taka sytuacja świadczy o „deficycie demokratycznym” w ramach Zjednoczonego Królestwa, wskazując, że głos władz w Edynburgu był także ignorowany w trakcie negocjacji ws. warunków wyjścia z UE.

− Od razu po referendum opowiadaliśmy się za najbardziej miękką możliwą formą brexitu i pozostaniu w bliskich relacjach gospodarczych z Unią Europejską, idealnie z członkostwem we wspólnym rynku i unii celnej. Od jakiegoś czasu jest jednak jasne, że to nie jest w planach, a w ostatnich tygodniach obserwowaliśmy bardzo znaczne w mojej ocenie zmiany, jeśli chodzi o stanowisko negocjacyjne i zwrot w stronę twardego brexitu − tłumaczyła.

Pierwsza minister Szkocji zaznaczyła, że w przegranej kampanii przed plebiscytem niepodległościowym z 2014 roku „jednym z głównych argumentów przeciwko było to, że to skutkowałoby wyrzuceniem nas z Unii Europejskiej”. − Teraz, kilka lat później, i tak jesteśmy z niej wyprowadzani wbrew swojej woli − punktowała.

− Od lat władzę nad nami ma (londyński) rząd Partii Konserwatywnej, mimo tego, że Szkocja nigdy nie głosowała za torysami, którzy nie wygrali wyborów u nas od lat 50. ubiegłego wieku. To właśnie ten deficyt demokratyczny. (...) Nie trzeba być wieloletnim zwolennikiem niepodległości, żeby zrozumieć, że to nie jest idealna sytuacja − dodała.

Pierwsza minister: referendum najlepiej jeszcze w 2020

Szefowa Szkockiej Partii Narodowej (SNP) tłumaczyła, że preferowanym przez nią scenariuszem byłoby przeprowadzenie ponownego referendum w tej sprawie jeszcze w 2020 roku, tj. przed upływem tzw. okresu przejściowego, po którym Wielka Brytania całkowicie przestanie być związana unijnymi przepisami ws. handlu, co może wywołać poważne zakłócenia w obrocie dóbr.

Polityk podkreśliła jednak, że jej priorytetem jest zorganizowanie drugiego głosowania w taki sposób, który będzie „konstytucyjnie wiążący i uznawany międzynarodowo, w tym przez Unię Europejską”.

W połowie grudnia ub.r. Sturgeon zwróciła się do premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona z formalnym wnioskiem o przeprowadzenie drugiego referendum. Szef rządu w Londynie odrzucił jednak jej prośbę, wskazując, że obie strony porozumiały się w 2014 roku, że wynik ówczesnego głosowania rozwiązuje tę kwestię co najmniej „na pokolenie”.

„Kolejne referendum niepodegłościowe doprowadziłoby do kontynuacji stagnacji politycznej z ostatniej dekady, kiedy miejsca pracy, szkoły i szpitale są zaniedbane przez kampanię na rzecz oddzielenia się od Zjednoczonego Królestwa - wytykał Johnson.

Rozmawiając we wtorek z zagranicznymi dziennikarzami, pierwsza minister Szkocji całkowicie odrzuciła jego argumenty, oceniając, że takie stanowisko Johnsona może być „nie do utrzymania na dłuższą metę” ze względu na rosnące poparcie dla niepodległości.

Sturgeon: nie wykluczam jednostronnego referendum; prawo głosu dla obywateli UE

Jednocześnie Sturgeon nie wykluczyła próby przeprowadzenia jednostronnego referendum, gdyby szkocki sąd uznał, że krajowy parlament może podjąć decyzję o organizacji plebiscytu bez uprzedniej zgody władz w Londynie.

− To nigdy nie było przetestowane w postępowaniu sądowym i nie wykluczam, że będę chciała to sprawdzić − przyznała, odrzucając jednak sugestie, że mogłaby zdecydować się na przeprowadzenie nieuznawanego referendum na wzór tego, które w 2015 roku przeprowadziły władze Katalonii.

− Sytuacja konstytucyjna Hiszpanii i Wielkiej Brytanii jest zupełnie inna, a także mamy precedens ws. wiążącego prawnie referendum, więc jesteśmy w innej pozycji − podkreśliła, dodając, że ostrzejsze podejście katalońskich zwolenników niepodległości nie okazało się dotychczas skuteczne.

Pierwsza minister Szkocji zapowiedziała jednocześnie, że będzie walczyła o to, aby - podobnie jak w 2014 roku - prawo do głosowania ws. niepodległości zachowało także ponad 200 tys. obywateli Unii Europejskiej mieszkających w tym kraju, w tym ponad 90 tys. Polaków. Jak zaznaczyła, to „kwestia zasady, a nie kalkulacja na temat tego, jak będą głosować”.

Szefowa SNP pokreśliła, że jej rząd rozszerza przepisy wyborcze, nadając prawo głosu w wyborach do szkockiego parlamentu w oparciu o stały pobyt w Szkocji, a nie w zależności od obywatelstwa. −To wywodzi się z mojego zrozumienia tego, czym jest bycie Szkotem: jeśli żyjesz tutaj i chcesz mieć swój wkład to nie musisz być tutaj urodzony i wychowany ani mieć wielu pokoleń szkockich przodków − powiedziała.

Szefowa SNP: UE i kraje członkowskie podchodzą do nas z sympatią

Sturgeon odniosła się także do niedawnego komentarza byłego szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, który mówił o swojej sympatii wobec szkockich postulatów.

− Podejście UE i innych państw uległo dramatycznej zmianie w kontekście brexitu. Oczywiście, nie będą aktywnie prowadzić kampanii na rzecz naszej niepodległości, bo to nie jest coś, w co powinni się angażować, ale jestem pewna, że czekałoby nas ciepłe przyjęcie − oceniła.

W 2014 roku 55 proc. wyborców zagłosowało za pozostaniem w Zjednoczonym Królewstwie, a 45 proc. za niepodległością.
Obecne sondaże wskazują jednak na niewielką przewagę zwolenników odłączenia się od reszty kraju, za czym opowiedziało się 52 proc. ankietowanych w sondażu Panelbase i 51 proc. w badaniu YouGov. Jeden z czołowych ekspertów ds. opinii publicznej John Curtice wskazywał, że za zmianę odpowiadają byli obrońcy unii, którzy jednak są jednocześnie zdecydowanymi zwolennikami UE.

Niepodległa Szkocja? Brexit coraz bliżej…