1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Po morderstwach na dworcach: "Zwiększyć bezpieczeństwo"

30 lipca 2019

W ciągu kilku dni dwukrotnie doszło do śmierci niewinnych ludzi pod kołami pociągu. Niemcy są przerażone okrucieństwem sprawców. Szef MSW chce zwiększyć bezpieczeństwo na dworcach, inni mówią o kontekście politycznym.

https://p.dw.com/p/3N14r
Żałoba na dworcu we Frankfurcie n. Menem
Żałoba na dworcu we Frankfurcie n. Menem Zdjęcie: picture-alliance/dpa/F. Rumpenhorst

Te morderstwa wzięły się znikąd; okropne i z niewyjaśnionych powodów. Na dworcu we Frankfurcie n. Menem 40-letni mężczyzna w poniedziałkowy poranek zepchnął matkę z 8-letnim synem z peronu na tory, wprost pod koła nadjeżdzającego pociągu. Matce udało się ujść z życiem, jej dziecko jednak zostało porwane przez skład i zginęło na miejscu. Podejrzany, mężczyzna pochodzący z Erytrei, został ujęty po próbie ucieczki. Tragedia we Frankfurcie to już drugi przypadek w ciągu krótkiego czasu, gdy pod pociąg zepchnięto człowieka.

Niewiele ponad tydzień temu do podobnej zbrodni doszło w Voerde, w Nadrenii Północnej-Westfalii. 28-latek wepchnął pod nadjeżdżający pociąg 34-latkę; kobieta zginęła. Oba wydarzenia wstrząsnęły Niemcami i wywołały dyskusję polityczną: z powodu żądań podwyższenia stanu bezpieczeństwa na dworcach oraz z powodu pochodzenia sprawców.

Policja pracuje na najwyższych obrotach. Kolej uruchomiła bezpłatną linię telefoniczną ze wsparciem psychologicznym dla świadków tych wydarzeń.

Dworzec we Frankfurcie
Dworzec we Frankfurcie - kwiaty po atakuZdjęcie: Imago Images/epd/H. Lyding

Kim są sprawcy

Jak ustalono, domniemany sprawca morderstwa w Voerde urodził się w Niemczech. Jest obywatelem Serbii o korzeniach w Kosowie. Już kilka razy wchodził w konflikt z prawem.

Z kolei podejrzany z Frankfurtu pochodzi z Erytrei, ale od 2006 roku mieszkał w Szwajcarii, gdzie dostał azyl i oraz stałą pracę. Posiadał zezwolenie na pobyt stały kategorii C, czyli został uznany za ”dobrze zintegrowanego”. Mimo to od kilku dni był poszukiwany przez policję. Według informacji przekazanych przez szefa niemieckiej policji Dietera Romanna, mężczyzna 25 lipca groził swojej sąsiadce nożem, następnie uwięził ją i zbiegł. Szwajcarska policja wydała za nim nakaz aresztowania.

Szef MSW: Nie trzeba zmieniać prawa imigracyjnego

Ponieważ sprawca był w kraju legalnie, miał też pełną swobodę poruszania się, podkreślił Horst Seehofer. W takim przypadku – zdaniem ministra – nie będzie to miało konsekwencji dla mieszkających w Niemczech obcokrajowców i prawa pobytu.

Minister uznał jednak za konieczne zwiększenie obecności policji na dworcach. Ponadto, według niego, należy wykorzystać możliwości technologiczne, by zwiększyć bezpieczeństwo, i działać „bez uprzedzeń”. Powtórzył też, że należy wzmóc nadzór wideo w miejscach publicznych.

Niebezpieczni naśladowcy

Niemiecka opinia publiczna wciąż jednak nie może zrozumieć motywów takich czynów. Wiele osób zadaje sobie pytanie, co sprawia, że ktoś dokonuje tak strasznej zbrodni. I w Voerde, i we Frankfurcie policja wychodzi z założenia, że sprawcy i ofiary się nie znali. Nie byłoby w tym nic dziwnego, stwierdził psycholog kryminalny Rudolf Egg w rozmowie z nadawcą publicznym ARD. Motyw wcale nie musiał mieć związku z ofiarami, dodał.

Psychologia wówczas mówi o „ofiarach z przypadku". Przestępstwo bardziej wiąże się ze sprawcą, jego osobowością oraz nastrojem. „Gdy ktoś ma morderczy nastrój lub chce dokonać aktu przemocy, by coś w ten sposób wyrzucić z siebie poprzez złe uczynki, wówczas możne być to motyw”, wyjaśnia Rudolf Egg.

Kwestią całkowicie otwartą jest, czy u podejrzanego z Frankfurtu w grę nie wchodziły też choroba psychiczna lub narkotyki. To, co zrobił, mogło dotknąć każdego przechodnia na peronie. 

Niewykluczone też, że mogą pojawić się naśladowcy, powiedział psycholog kryminalny Thomas Bliesener w rozmowie z Deutsche Welle. Mowa tu o ludziach, którzy „z powodu przesadnej potrzeby uznania myślą: jeśli to zrobię, pokażą mnie w mediach i będzie się o mnie mówić”.

Tak było w przypadku wielu czynów, „które są proste do wykonania, ale mają bardzo poważne konsekwencje. Przykładem może być zrzucanie kamieni z wiaduktów na przejeżdżające samochody”, wyjaśnia dyrektor Instytutu Badań Kryminologicznych w Dolnej Saksonii (Kriminologisches Forschungsinstitut Niedersachsen).

Ekspert kryminalny i pychoterapeuta dziecięcy Christian Lüdke jest podobnego zdania. W telewizji ARD tłumaczył, że w przypadku takich czynów oczywiście można tylko spekulować. Często jednak są wynikiem frustracji, wściekłości, strachu lub poczucia utraty wszystkiego: „Prowadzi to do poczucia bezsilności, ale poprzez akt przemocy przeradza się to w uczucie wszechmocy". W jednej chwili nastrój może się załamać, co wywoła atak, dodaje Christian Lüdke. Być może więc sprawcy tych czynów poszli na dworzec bez planu, by kogoś zabić, przypuszcza psycholog: „Nikt jednak z dnia na dzień nie staje się mordercą. To zawsze efekt długiego, zakłóconego procesu”.

Christian Lüdke
Christian LüdkeZdjęcie: Fotostudio Bildnis/C. Lüdke

Punkt zapalny przed ważnymi wyborami

O ile ustalenie psychologicznych motywów tych przestępstw wymaga czasu, debata w Niemczech obecnie idzie w kierunku pochodzenia sprawców. Obydwaj – i w Voerde, i we Frankfurcie – są wykorzystywani do rozgrywek politycznych. 1 września odbędą się ważne wybory do landtagów we wschodnich Niemczech: w Brandenburgii oraz Saksonii. 27 października głosuje Turyngia. We wszystkich trzech landach trwa zwycięski pochód Alternatywy dla Niemiec (AfD).

Prawicowi populiści zbijają u wyborców kapitał przede wszystkim dzięki wypowiedziom o zabarwieniu nacjonalistycznym oraz krytykującym migrantów. Nie jest więc zaskoczeniem, że ich przywódcy od razu odpowiednio zinterpretowali i napiętnowali w mediach społecznościowych oba wydarzenia.

Szefowa frakcji parlamentarnej AfD Alice Weidel mówiła o wstrętnym czynie we Frankfurcie. Jednocześnie połączyła afrykańskie pochodzenie sprawcy z polityką uchodźczą rządu Niemiec od roku 2015.

„Chrońcie w końcu obywateli naszego kraju, zamiast hołdować nieopanowanej kulturze   otwartości”, napisała na Twitterze, wywołując obrzenie wśród innych partii w Bundestagu.

Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>