1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polski rząd przestraszył się własnej odwagi

Monika Skarżynska5 stycznia 2013

Kiedy Polska wreszcie zdecyduje się na euro – to temat rozważany w sobotniej niemieckiej prasie.

https://p.dw.com/p/17EV0
epa02912949 Polish Prime Minister Donald Tusk (L) chats with President of the European Council, during a meeting at the EU council headquarters in Brussels, Belgium 12 September 2011. Poland is at the head of the rotating presidency of the European council untill end of December 2011. EPA/OLIVIER HOSLET
Donald Tusk świadom jest szans i ryzykaZdjęcie: picture alliance/dpa

„Mogłaby to być nadzwyczajna debata na temat polskiej racji stanu – przytacza słowa marszałek Ewy Kopacz dziennik Die Welt i informuje, że w piątek (04.01.13) Sejm chciał głosować nad ratyfikacją paktu fiskalnego, który ma zdyscyplinować sygnatariuszy w zakresie polityki budżetowej. Jednak w ostatniej chwili prezydium przełożyło debatę na luty. Opozycja, która zagroziła bojkotem głosowania, radowała się z tego, że pakt – w jej opinii – ‘szkodliwy dla Polski, polskich przedsiębiorców i sprzeczny z konstytucją’ – został odłożony na później.  

Temat debaty urósł widocznie do takich rozmiarów, że rząd przestraszył się własnej odwagi. Za to teraz jeszcze pilniej nasunie się wkrótce wiele otwartych kwestii. Chodzi ni mniej ni więcej o przystąpienie Polski do strefy euro, czyli o rezygnację z części suwerenności, i o odwleczony tylko w Brukseli problem ram finansowych UE na lata 2014-2020, a zatem o grube miliardy. I to w czasach, w których UE wpadła w wir kryzysu, jak nigdy dotąd. Jednocześnie rodzą się koncepcje, które wywołują w Warszawie złość, np. pomysł nadzwyczajnego budżetu dla krajów strefy euro. Względnie silna Polska w stosunkowo słabej Europie: W kraju szykuje się wielka debata europejska, na której można oprzeć także walkę  wyborczą. Co stanie się z euro?” – stawia pytanie dziennik.

„Liberalny premier Donald Tusk upominał nie dalej jak w grudniu: ‚Musimy zdecydować, czy chcemy być częścią serca Europy, czyli UE z jej ekonomiczno-finansową osią i wspólną walutą jako jej trzonem, czy też staniemy się raczej krajem na marginesie z własną walutą.

Kraj musi w najbliższych miesiącach zdecydować, jaki obierze kurs, bo w innym przypadku ten pociąg mógłby odjechać bez nas” – przytacza słowa Tuska gazeta. „Jednak data wprowadzenia euro jawi się Polsce jak fatamorgana. Kiedy kraj wstępował do UE w 2004 r.  mówiło się o roku 2009 , potem w roku 2008 Tusk podawał datę 2011 r. Ale potem zeszły się dwie rzeczy : kryzys w eurostrefie i godny podziwu sukces polskiej gospodarki i polskiej waluty, złotego. Dziś inwestorzy kupują polskie obligacje z historycznie niską stopą, co jest oznaką wiary w stabilność Polski. Dlaczego zatem należałoby teraz dążyć do przyjęcia wspólnej waluty? – pyta Die Welt, cytując następnie wypowiedź rzecznika PiS-u: ‘Nie wchodzi się przecież do płonącego domu. (…) Polska naraża się na niebezpieczeństwo, że straci coś, co niedawno dopiero zdobyła. Nie ma powodu, by z tego rezygnować”. (…)

Od tego, jak atrakcyjna będzie Unia Europejska i eurostrefa zależeć będzie to, który z polskich lęków weźmie górę”

Polska na drodze ku euro

„W kwestii euro, Radosław Sikorski, polski minister spraw zagranicznych, jest czasem śmiały, a czasem ostrożny – pisze dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung – Odważne były w ostatnich latach zwłaszcza jego słowa. W sierpniu zeszłego roku przekonywał swoich europejskich partnerów: „Możecie na nas liczyć” albo „Wszyscy jedziemy na jednym wózku i pchamy go razem”. Jednak ostrożny był zawsze wtedy, gdy chodziło o ryzyko, które mógłby podjąć jego kraj dla wzmocnienia UE, czyli np. poczynić kroki ku wprowadzeniu euro. ‘Nie możecie nam zarzucać, że nie chcemy przystąpić do strefy euro tak długo, jak długo tkwi ona w ciężkim kryzysie’ – powiedział na przykład gazecie FAZ we wrześniu ub. r. ‘Jesteśmy gotowi się przyłączyć, jeśli rozwiążecie swoje problemy oraz, kiedy będziemy mogli zapewnić Polaków, że przystąpienie do strefy euro jest bezpiecznym krokiem'. Wskutek tego Warszawa ciągle unikała podania terminu wprowadzenia wspólnej waluty, do którego była właściwie zobowiązana już od 2004 roku. Podczas gdy inni pchali wózek, Polacy nawet stopy nie postawili obok targanego kryzysem pojazdu” – podkreśla FAZ.

„Teraz wszystko wskazuje na to, że Warszawa chciałaby zamienić słowa w czyny. (…) Nie wiadomo, kiedy się to stanie, ale z pewnością nie jest to kwestia „kilku miesięcy” – pisze dziennik, powtarzając słowa premiera Tuska. "Tusk wie doskonale, że Polska nie będzie mogła odgrywać upragnionej roli „współgracza”, cieszącego się poważaniem na europejskim placu zabaw, jeśli wkrótce nie przystąpi do strefy euro, stanowiącej trzon UE” – pisze gazeta, wyjaśniając obszernie, jak w Polsce dyskutowane są korzyści i ryzyka wprowadzenia euro, zwracając uwagę , jak istotne są w tym czynniki polityki wewnętrznej: rosnące bezrobocie  i zapowiedziane reformy rynku pracy, których ludzie się obawiają.

"Powodów polskiej powściągliwości wobec euro jest wiele, ale Polska tak naprawdę nie jest jeszcze gotowa do wprowadzenia euro" - pisze Konrad Schuller na łamach FAZ, zaznaczając, że zadłużenie budżetu jest co prawda wzorowo niskie, stopay oprocentowania i inflacji odpowiadają poziomowi referencyjnemu. "Lecz w ostatnim czasie deficyt budżetowy był zbyt wysoki i przede wszystkim Polska nie zaczęła jeszcze podłączać złotego do mechanizmu kursów walutowych ERM II. A dla kandydatów do euro podłączenie do tego mechanizmu jest obowiązkowe przez co najmniej dwa lata".  

Monika Skarżyńska