1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Powroty do Ukrainy: Strach przed nowym startem

18 marca 2022

Trzy miliony ludzi uciekły przed wojną w Ukrainie, większość – kobiety i dzieci. Nie wszyscy jednak są w stanie wytrzymać w obcym kraju. Niektórzy z nich wracają do domu mimo zawodzących syren alarmowych i bombardowań.

https://p.dw.com/p/48gt6
Powroty do Ukrainy
Uchodźcy na dworcu w PrzemyślZdjęcie: Arafatul Islam/DW

Dworzec kolejowy we Lwowie w zachodniej Ukrainie jest pełen uciekających ludzi. Walczą o miejsca w pociągach jadących do Polski. Tylko nieliczni stoją na bocznym peronie położonym z dala od głównej hali dworcowej. To uchodźcy, którzy powrócili do Ukrainy.

– Byliśmy w drodze przez pięć dni – mówi Switłana Natalucha, ocierając łzy z twarzy wnuka. Ze domu w silnie bombardowanym Charkowie na wschodzie Ukrainy udali się najpierw do Lwowa, a stamtąd – do Polski. A teraz znów są w Ukrainie. Jest ich czworo: 60-letnia babcia, 28-letnia córka Galyna Kanuka i dwoje wnucząt.

Galyna Kanuka przykucnęła wśród bagaży, aby uchronić się przed silnym mrozem panującym na peronie. W Polsce spotkali się z ciepłym przyjęciem.

– Wolontariusze bardzo nam pomogli – mówi. Musielibyśmy jednak ruszyć dalej i ponownie prosić o pomoc.

Perspektywa zaczynania wszystkiego od nowa w obcym kraju, w którym mówi się w obcym języku, ich przerosła. Tym bardziej, że jedno z dzieci jest chore i wymaga leczenia. Dlatego kobiety postanowiły wrócić do swej ojczyzny, pomimo panującej tam wojny.

Polska. Ukraińcy wracają, by walczyć

Niepewna przyszłość

Według ONZ od rozpoczęcia inwazji rosyjskiej trzy tygodnie temu z Ukrainy uciekły ponad trzy miliony ludzi. Nikt nie wie, ilu z nich do niej w międzyczasie powróciło. Co najmniej trzy pociągi przewożące od 100 do 250 osób wyjechały w tym tygodniu z polskiego Przemyśla do Lwowa, jak informują reporterzy francuskiej agencji prasowej AFP.

Wśród pasażerów są zagraniczni ochotnicy, którzy chcą walczyć za Ukrainę oraz osoby przewożące różne artykuły jako pomoc dla ludności. Większość z nich to jednak kobiety i dzieci z ukraińskimi paszportami. „Wracaj do domu, ojczyzna na ciebie czeka” – głosi odręczny napis na dworcu kolejowym we Lwowie.

Ołeksandr pracuje jako maszynista na linii Przemyśl-Lwów. Opowiada, że czasem w pociągu jadącym z powrotem do Ukrainy znajduje się nawet 300 osób. – Na początku tak nie było, ale ostatnio wiele kobiet z dziećmi tam wraca.

Chociaż wiele krajów, zwłaszcza w Unii Europejskiej, obiecuje przyjęcie uchodźców u siebie i oferuje im pomoc, strach przed nowym startem w obcym kraju jest wśród wielu uchodźców dominujący.

– Czują, że na dłuższą metę nikt o nich nie zadba – powiedział Ołeksandr już po wejściu do kabiny maszynisty. – Jedna z kobiet powiedziała, że była tam przez kilka dni bezdomna i pomyślała, że będzie dla niej lepiej, jeśli wróci do Ukrainy.

Powroty do Ukrainy
Ukraińcy na dworcu w PrzemyśluZdjęcie: Darek Delmanowicz/PAP/dpa/picture alliance

„Wejście wzbronione”

Dworzec kolejowy w Przemyślu roi się od wolontariuszy, którzy oferują uchodźcom jedzenie, zakwaterowanie i dalszą podróż. Na dworcowej tablicy jednak nie ma informacji o pociągach powrotnych do Lwowa. Ci, którzy chcą wyjechać do Ukrainy, muszą przejść pod prąd przez drzwi przy kontroli paszportowej, na których widnieje napis „Wejście wzbronione”.

Pociągi, z niewielką stosunkowo liczbą pasażerów, rozpoczynają swoją 90-kilometrową podróż w niewielkiej odległości od drogi, na której stoją w korku samochody z uciekinierami. Po polskiej stronie nad obszarem przygranicznym latają helikoptery. Po minięciu zardzewiałego ogrodzenia z drutu kolczastego na granicy, z pociągu widać punkty kontrolne oznakowane ukraińskimi flagami.

Do tej pory wydawało się, że Lwów jest daleko od linii frontu. Jednak w piątek rano (18.03.2022) miasto stało się celem rosyjskiego ataku lotniczego. Według burmistrza miasta, Andrija Sadowego, pociski rakietowe trafiły w okolice lotniska. Zniszczeniu uległ zakład naprawczy samolotów. Sadowy zaapelował do mieszkańców, aby byli czujni na wypadek dalszych nalotów. We Lwowie okna dla ostrożności zasłonięto workami z piaskiem. Już w ubiegłą niedzielę doszło do rosyjskiego uderzenia w pobliską bazę wojskową, w której zginęło około 35 osób.

Switłana Natalucha i jej rodzina pomimo to chcą zostać w mieście. – Chcieliśmy, żeby dzieci były bezpieczne w Polsce, ale to się nam nie udało – mówi, dodając: „Mamy nadzieję, że we Lwowie będą bezpieczne”.

(AFP/jak)

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>