1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa w Niemczech o rocznicy wielkiej powodzi

14 lipca 2022

Dzienniki w Niemczech przypominają o katastrofalnej powodzi, która rok temu nawiedziła dolinę rzeki Ahr. Komentują błędy w systemach bezpieczeństwa i podziale kompetencji oraz katastrofalne skutki zmian klimatycznych.

https://p.dw.com/p/4E5hJ
Deutschland | Ahrtal Hochwasser | 
Zdjęcie: Tessa Walther/DW

Frankfurter Allgemeine Zeitung“ pisze:

„Choć w dolinie rzeki Ahr doszło do karygodnych błędów w postępowaniu, to konstrukcja systemu obrony przed zagrożeniami pozostaje mimo to nadzwyczaj skuteczna. Odpowiedzialni na miejscu powinni wiedzieć najlepiej, co należy robić. Scentralizowany sposób myślenia i przekonanie, że w centrali wszystko wie się najlepiej – co jest szeroko rozpowszechnione w szeregach koalicji rządowej – stanowi prawdziwą udrękę dla miejscowych działaczy. Są nimi głównie powiatowi starości, którzy muszą polegać na tym, czym dysponują na swoim terenie. W dolinie rzeki Ahr nie było jednak na czym polegać. W rezultacie tego podwójnego zaniedbania na pierwszy plan odruchowo wzywano władze federalne jako rzekomo wszechmocne. Chodzi tu zatem przede wszystkim o debatę w sprawie podziału kompetencji, którą zganiła w Bundestagu minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser, ale której nie da się uniknąć, ponieważ chodzi w niej o to, co najważniejsze, a mianowicie o odpowiedzialność”.

Według „Frankfurter Rundschau”:

„Skutki katastrofalnej powodzi wciąż są dalekie od ich przezwyciężenia wśród jej ofiar, zarówno te psychiczne jak i fizyczne. Odbudowa ze zniszczeń, mających niespotykaną do tej pory skalę, potrwa o wiele dłużej niż wiele osób wcześniej myślało. Być może, w odniesieniu do całego kraju, mamy do czynienia z jeszcze bardziej dramatyczną sytuacją: z tego nieszczęścia wyciągnięto tylko połowiczną lekcję. Potencjał zagrożeń w czasach zmian klimatu, który w każdej chwili może doprowadzić do nowej, jeszcze większej klęski powodzi, nie został bynajmniej zmniejszony. Zacznijmy od ochrony przed klęskami żywiołowymi. Powódź w dolinie rzeki Ahr ujawniła słabe punkty w tym systemie, których wcześniej nawet nie można było sobie wyobrazić. Akurat w powiecie Ahrweiler, w samym centrum powodzi, który ma za sobą długą historię takich klęsk, nie było żadnego planu alarmowego ani planu działania w takiej sytuacji. Tym bardziej niezrozumiałe jest, że nadal go nie ma. Ale w innych regionach kraju powoli ulepsza się struktury alarmowe i pomocowe. Wszystko to jest trudne do zrozumienia w tak bogatym i rozwiniętym technicznie państwie, jakim są Niemcy”.

Zdaniem „Mitteldeutsche Zeitung” z Halle:

„Zasadniczo lepsza współpraca pomiędzy władzami federalnymi, landowymi i komunalnymi w sytuacjach kryzysowych jest pilnie potrzebna. Słusznie też po katastrofalnej powodzi w dolinie rzeki Ahr dyskutowano, czy nie należy przyznać więcej uprawnień Federalnemu Urzędowi Ochrony Ludności i Pomocy w przypadku klęsk żywiołowych. Z punktu widzenia oceny sytuacji na miejscu lepiej jest, jeśli ochronę przed klęskami żywiołowymi organizują władze landowe i gminne. Mimo to współpraca między nimi musi być ściślejsza. Okaże się dopiero, czy utworzone już w tym celu centrum kompetencyjne wystarczy. Jeśli nie, koalicja będzie musiała podjąć dodatkowe działania”.

Die Rheinpfalz” z Ludwigshafen punktuje:

„Rozbudowa sieci syren alarmowych postępuje, ale w niektórych miejscach władze landowe i gminne kłócą się o to, kto ma to sfinansować. Nie rozbudowano także wciąż zespołów kierowania, które mają dopomóc przeciążonym pracą i obowiązkami drużynom ratowniczym w centrach walki z klęskami żywiołowymi. Pozostaje zatem wiele do zrobienia. Ważna jest też zarówno pamięć o katastrofalnej powodzi (...), jak i uświadamianie ludności, jak ma się zachować w takim przypadku. Po najgorszej, powodziowej nocy, dla niektórych zaczęła się katastrofa po katastrofie, ponieważ skoordynowanie akcji pomocy dla powodzian długo nie mogło wyjść z fazy początkowego chaosu. Także to nie powinno się już nigdy powtórzyć”.

Augsburger Allgemeine” zaznacza:

„Mimo że szkody, zarówno materialne jak i ludzkie, były tak ogromne, mamy duży kłopot ze zmianą naszego sposobu postępowania i utartych przyzwyczajeń. Jest nawet jeszcze gorzej: aby opanować kryzys energetyczny sięgamy w tej chwili nawet po tak brudne źródło energii, jakim jest węgiel kamienny. Mamy do czynienia z klasycznym dylematem: co nam daje ochrona środowiska, jeśli wskutek podjętych działań na tym polu ludzie cierpią i tracą swój dobrobyt? Co nam da, że tej zimy nadal będzie nam ciepło, jeśli przez to już obecne problemy na dłuższą metę tylko dodatkowo powiększymy?”

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Rok po powodzi w zachodnich Niemczech