1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Projekt „zielonego ładu”: klimatyczne przyspieszenie w UE

29 listopada 2019

Ursula von der Leyen chce zaostrzyć redukcję emisji gazów cieplarnianych do nawet 55 proc. w 2030 r. Kierowana przez nią Komisja do końca marca przedłoży projekt „prawa klimatycznego” z celem neutralności UE w 2050 r.

https://p.dw.com/p/3Tvu8
Eschweiler Prozess gegen Klimaschützer
Zdjęcie: picture-alliance/imagebroker/T. Kroeger

Nowa Komisja Europejska, która formalnie zaczyna kadencję od tej niedzieli, zamierza już 11 grudnia przedstawić strategię co do europejskiego „zielonego ładu” pilotowanego przez Fransa Timmermansa. Projekt, którego główne punkty udało nam się poznać, przewiduje podwyższenie celu redukcji gazów cieplarnianych w UE z obecnych 40 proc. do 50-55 proc. w 2030 r. (w porównaniu z 1990 r.). Konkretny i mieszczący się w tak określonych widełkach cel redukcyjny ma być ustalony przez Komisję do października 2020 r., gdy po zapoznaniu się z ekspertyzami gospodarczymi naukowymi Komisja przedstawi odpowiedni projekt legislacyjny.

W Brukseli w ostatnich tygodniach pojawiały się obawy, że Komisja von der Leyen w swej grudniowej strategii „zielonego ładu” – pod naciskiem niektórych krajów Unii - nie poda na razie żadnych widełek, tłumacząc się oczekiwaniem na ekspertyzy. – Bez zadeklarowania żadnego przedziału redukcji ryzykowalibyśmy polityczne wykolejenie się „zielonego ładu”. Wprawdzie redukcja o 50 proc. jest niewystarczająca, ale na tym etapie widełki 50-55 proc. byłyby dobrym startem do właściwego finalnego projektu w 2020 r. – tłumaczył nam niedawno Pascal Canfin, szef europarlamentarnej komisji środowiska z liberalnej frakcji „Odnowić Europę”. Klub zielonych w Parlamencie Europesjkim chciałby celu na poziomie 65 proc., ale – jak przekonywał Canfin – trzeba uwzględniać ograniczenia polityczne, a 55 proc. mieści się w konsensusie naukowym.

Sporna neutralność klimatyczna

Nowa szefowa KE Ursula von der Leyen
Nowa szefowa KE Ursula von der Leyen Zdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Hoppe

„Zielony ład” musi być uzgodniony przez kraje Unii i europarlament. Pozostawienie przez von der Leyen widełek 50-55 proc. (zamiast twardego postawienia już teraz celu 55 proc.) to z politycznego punktu widzenia dodatkowy czas na przekonywanie Polski, ale i m.in. Niemiec do kosztownego przyspieszenia redukcji. Niemałe opory są nawet wśród niemieckich chadeków, z których wywodzi się von der Leyen. Centroprawicowa międzynarodówka Europejskiej Partii Ludowej (EPL) dopiero w zeszłym tygodniu na swym kongresie w Zagrzebiu poparła zwiększenie redukcji do „co najmniej 50 proc.”. Jej frakcja w Parlamencie Europejskim mocno podzieliła się wczoraj [28.11] w głosowaniu nad rezolucją proklamującą stan zagrożenia klimatycznego, choć zarazem w odrębnej uchwale także EPL poparła zaostrzenie celu redukcyjnego w 2030 r.

Ponadto nowa Komisja Europejska, jak wynika z poznanych przez nas planów, zamierza do końca marca zaproponować prawne umocowanie celu, by Unia osiągnęła w 2050 r. neutralność klimatyczną, co w praktyce musiałby oznaczać zredukowanie emisji gazów cieplarnianych o grubo ponad 95 proc. oraz zrównoważenie pozostałych niewielkich emisji m.in. za pomocą sadzenia lasów. Do wiosny tego roku unijnemu celowi neutralności w 2050 r. przeciwstawiały się m.in. Niemcy, ale już na czerwcowym szczycie takie polityczne zobowiązanie wetowała tylko Polska, Węgry, Czechy oraz Estonia, która od tego czasu zmieniła stronę i dołączyła do większości.

Jak przekonać Polskę

Strategia „zielonego ładu” zostanie ogłoszona przez Komisję w przeddzień grudniowego szczytu UE, którym po raz pierwszy pokieruje Charles Michel, następca Donalda Tuska. W tym tygodniu Michel rozmawiał w Warszawie z premierem Mateuszem Morawieckim w dużej mierze właśnie o unijnej polityce klimatycznej. Jeszcze przed tą wizytą niektórzy unijni dyplomaci w Brukseli mówili z bardzo ostrożnym optymizmem, że są szanse na takie obietnice zachęt budżetowych dl Polski, by Morawiecki – na razie na poziomie zobowiązań nie prawnych, lecz politycznych – zgodził się na szczycie w grudniu na zaostrzenie unijnych celów redukcji gazów cieplarnianych.

Jednak budżetowym marchewkom już teraz towarzyszą też kije. Europejski Bank Inwestycyjny zdecydował 14 listopada pomimo sprzeciwu Polski, Węgier i Rumunii, że będzie kredytować inwestycje związane z paliwami kopalnymi tylko do 2021 r. To pierwszy międzynarodowy pożyczkodawca publiczny, który kładzie kreskę na gazie. EBI od 2013 r pożyczył 13,4 mld euro na projekty związane z paliwami kopalnymi, w tym 9 mld na projekty związane z gazem (rurociągi, sieci dystrybucyjne). W ramach ucierania kompromisu w EBI wygaszanie kredytowania przesunięto z 2020 na 2021 r., zagwarantowano kredytowanie dla projektów gazowych zatwierdzonych przed końcem 2021 r. i dla niektórych projektów bardzo niskoemisyjnych, więc decyzję klimatyczną EBI poparli zatem przedstawiciele szerokiej większości krajów.

Projekt „zielonego ładu” obejmuje również prace nad objęciem sektora transportu drogowego i morskiego unijnym systemem zezwoleń na emisje (ETS), a także m.in. nacisk na ambitne cele klimatyczne w reformie wspólnej polityki rolnej, za którą odpowiada nowy polski komisarz UE Janusz Wojciechowski.

- To rozległy program polityczny, który oznacza odejście od deregulacyjnej agendy Komisji Jeana-Claude’a Junckera. Ale przy dokładniejszym spojrzeniu widać, że poza głównymi hasłami proponowane działania są za słabe, niepełne albo ich brakuje. Odpowiedź na kryzys klimatyczny i ekologiczny wymaga gruntownego przemyślenia systemu gospodarczego, który od dziesięcioleci nagradza zanieczyszczenie, zniszczenie środowiska i wykorzystywania ludzi – tak informacje z przecieku co do „zielonego ładu” skomentowała Franziska Achterberg z Greenpeace. Ta organizacja postuluje unijne redukcje gazów cieplarnianych o co najmniej 65 proc. w 2030 r.