1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Raport o hitlerowskich prawnikach w RFN. "Zbrodnia doskonała"

Róża Romaniec25 czerwca 2013

Prawie 70 lat po upadku nazistowskiego reżimu resort sprawiedliwości RFN stawia czoła własnej przeszłości. Pierwsze wyniki badań niezależnej komisji historyków są kompromitujące. Prezentuje je książka „Die Rosenburg”.

https://p.dw.com/p/18vHU
Der erste Auschwitzprozess wird am 20.12.1963 im Plenarsaal der Frankfurter Stadtverordnetenversammlung eröffnet. Das Bild zeigt einen Blick auf die Pressefotografen und Kameraleute, die die Angeklagten aufnehmen. Die Angeklagten sitzen flankiert von Polizisten an den Tischen. Im Hintergrund hängen Pläne des früheren Konzentrationslagers an der Wand.
1963: "Auschwitz-Prozess" we Frankfucie nad MenemZdjęcie: picture alliance/Roland Witschel

Rosenburg to pałac, w którym do 1973 mieściło się ministerstwo sprawiedliwości RFN. Historycy używają go w 400-stronicowej publikacji jako synonim twierdzy, w którym także po wojnie panował duch przeszłości. "Elity wymiaru sprawiedliwości nazistowskich i powojennych Niemiec były niemal takie same" - twierdzą historycy.

Badania zainicjowała minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger (FDP). Pierwsza publikacja to dopiero początek. Już teraz historycy przyznają, że „nazistowska przeszłość nie stanowiła po wojnie większej przeszkody dla  karier prawników”. Szef komisji Manfred Goertemaker mówi wprost: "W latach 60-tych wszyscy dyrektorzy departamentów w resorcie sprawiedliwości mieli za sobą aktywną działalność w hitlerowskich instytucjach". Komisja bada teraz, jaki mieli wpływ na zachodnioniemieckie ustawodawstwo, np. jeżeli chodzi o przedawnienie zbrodni hitlerowskich.

„Wada wrodzona” RFN?

Na niedawnej prezentacji książki "Die Rosenburg" w urzędzie prasowym rządu RFN w Berlinie komentarz wygłosił 90-letni pisarz i publicysta żydowskiego pochodzenia Ralph Giordano. Poprosiła go o to wcześniej minister sprawiedliwości. Na historyczne przemówienie, które było ostrą rozprawą z powojennym wymiarem sprawiedliwości, zgromadzeni dziennikarze i historycy zareagowali długimi oklaskami.

Die Rosenburg in Bonn, Sitz des Bundes-Justizministeriums. (Undatierte Aufnahme).
Pałac Rosenburg w Bonn - do lat 70-tych siedziba ministerstwa sprawiedliwości RFNZdjęcie: picture-alliance/dpa

Ralph Giordano nie przebierał w słowach. Mówił o "personalnej kontynuacji" karier nazistowskich prawników, o „wadzie wrodzonej” RFN i „drugiej winie” Niemców. Najpierw "w imię prawa" zaplanowali i dokonywali zbrodni, a następnie „w imię prawa” temu zaprzeczali – mówił publicysta. Prawnicy byli jego zdaniem największym beneficjentem zbrodniczego systemu. Ci sami sędziowie, którzy przez 12 lat nazistowskiego systemu bezwzględnie skazywali na śmierć, kontynuowali swoje kariery w RFN – przypomniał. Jedynym wyjątkiem, który trafił za kratki, był sekretarz stanu w ministestwie sprawiedliwości w latach 1941-42 Franz Schlegelberger. W 1947 został skazany przez władze amerykañskie na dożywocie, ale już cztery lata później wyszedł na wolność.

Giordano mówił o "wielkim przyzwoleniu” Niemiec na bezkarność i awans hitlerowskich sprawców po wojnie.  – Jak żaden inny naród Niemcy zatracili ludzką orientację – mówił. – Kraj, od którego wyszła największa w historii zagłada niezliczonych milionów ofiar, dokonał największej rehabilitacji sprawców w historii. To jest kronika zamkniętego i skutecznie funkcjonującego systemu oraz nieodwracalnej "zimnej amnestii" – ocenił raport Giordano.

Listki figowe

Komisja historyków naświetla w swojej publikacji największe kariery prawników systemu nazistowskiego w późniejszym ministerstwie sprawiedliwości RFN. Historycy przypominają też o procesach przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze (1945/46).  – Chwała tym procesom, ale one były listkami figowymi dla rewizjonistycznej polityki sprawiedliwości RFN – ocenił natomiast Ralph Giordano i przypomiał, że "dwie trzecie wyroków skasowano lub ich nie wykonano". Publicysta przypominiał też o interwencji przewodniczącego Bundestagu Hermanna Ehlersa u amerykańskiego wysokiego komisarza Johna McCloya.

Der Schriftsteller und Publizist Ralph Giordano, Leo-Baeck-Preistraeger 2003, vor der Preisverleihung in Berlin am Mittwoch, 17. September 2003. Der Leo-Baeck-Preis ist die hoechste Auszeichnung des Zentralrats der Juden und wird seit 1956 unregelmaessig an Personen vergeben, die sich in besonderer Weise fŸr die juedische Gemeinschaft in Deutschland eingesetzt haben. (AP Photo Markus Schreiber)
Ralph Giordano - świadek historii, pisarz i publicystaZdjęcie: AP

Ehlers chciał, by Amerykanie odstąpili od egzekucji siedmiu skazanych na śmierć zbrodniarzy, m.in. Oswalda Pohla, Otto Ohlendorfa, Paula Blobela i Wernera Brauera. – To byli biurokratyczni i faktyczni masowi mordercy, wewnątrzny krąg aparatu zagłady, odpowiedzialny za zamordowanie co najmniej dziesiątek tysięcy Zydów m.in. na Krymie, Kaukazie, Babim Jarze – tłumaczył Giordano. Amerykanie powiesili skazanych, ale krótko potem zaczęli stosować amnestie.

"Procesy zbrodniarzy były farsą"

Historycy komisji twierdzą, że rząd Konrada Adenauera był przeciwny rozliczeniom nazistów i pomimo, że znał przeszłość podwładnych "nie uczynił nic, by się ich pozbyć”. Władze RFN tłumaczyły to wtedy brakiem fachowców bez obciążeń, ale „równocześnie utrudniały powrót niemieckich prawników z emigracji" – twierdzi historyk Christoph Safferling. Dopiero po utworzeniu Centrali Badań Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu możliwe stały się dalsze procesy w latach 60-tych, m.in. tzw. procesy oświęcimskie ("Ausschwitz-Prozess") we Frankfurcie i "Majdanek-Prozess" w Duesseldorfie.

Ferdinand Kirchhof, Vorsitzender des Ersten Senats beim Bundesverfassungsgericht in Karlsruhe, verkündet am 24.04.2013 in Karlsruhe das Urteil zur Antiterrordatei. Laut dem Urteil hat das Gericht die umstrittene Antiterrordatei grundsätzlich gebilligt. Dennoch seien Nachbesserungen im Detail notwendig. Die Richter gaben dem Gesetzgeber Zeit bis zum 31. Dezember 2014, um die verfassungswidrigen Vorschriften zu ändern. Foto: Uli Deck/dpa
Pierwsze wyniki badań komisji historyków badającej obecność i rolę nazistowskich prawników w powojennym ministerstwie sprawiedliwości są kompromitująceZdjęcie: picture-alliance/dpa

Giordano krytykuje, że większości procesów koncentrowano się na "płotkach", podczas gdy "grube ryby" z Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy pozostawały nietknięte. Próby pociągnięcia do odpowiedzialności architektów zagłady kończyły się zwykle fiaskiem. Odpowiedzialne za to były nierzadko "drobne zmiany" w niemieckim kodeksie karnym, które umożliwiły przedawnienie czynów. "Pomimo paru chlubnych prób pociągnięcia sprawców do odpowiedzialności można powiedzieć, że procesy niemieckich sądów przeciwko zbrodniarzom hitlerowskim są farsą!" – ocenił Giordano.

Morderstwo doskonałe?

Publicysta zarzucił też niemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości, że "oskarżani są tylko najniżsi rangą sprawcy, jak bestia Sobiboru, John Demianiuk". Ralph Giordano przypomina, że w przeszłości sądy orzekały wyroki skazujące tylko wówczas, gdy obrona udowodniła, że "oskarżeni brali nie tylko udział w ogólnych wydarzeniach morderczych, ale i mieli w nich jakiś dodatkowy udział".

"Wartownicy i zabójcy, którzy działali »zgodnie z regulaminem« i nie wyróżniali się szczególnym okrucieństwem, wychodzili na wolność. Dopiero, gdy były dowody, iż maltretowali i zabijali idących do komór gazowych, wyrywali matkom dzieci i rozbijali główki o bruk, dopiero wówczas sędziowie czuli się zmuszeni wydać wyrok skazujący" – mówił Giordano. Dodał, że "profesjonalny egzekutor, który wydajnie i bezwzględnie uczestniczył w moderderczym procesie, nie był w oczach tych sędziów wystarczającym mordercą”. Sporo "tych sędziów" orzekało bowiem długo po wojnie. Giordano sugerował w swoim wystąpieniu, że panowała w tej kwestii cicha zmowa. Na ile jest to trafne, zbada również komisja historyków. Ta potwierdza na razie słowa 90-letniego publicysty, iż choć przez 12 lat nazizmu niemieccy sędziowie wydali ponad 32 tys. wyroków śmierci - z tego większość za bagatele - to niemal żaden z nich nie stanął za to przed sądem. Giordano skomentował na koniec: „Ci sędziowie nie zawdzięczają jednak uniknięcia kary hitlerowskim Niemcom, lecz demokratycznej RFN – to była zbrodnia doskonała”.

Róża Romaniec

red. odp. Bartosz Dudek