1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Restrykcyjne prawo napędza turystykę aborcyjną

Elżbieta Stasik9 kwietnia 2016

Teoretycznie przerwanie ciąży jest w Polsce jeszcze możliwe. W praktyce kobiety albo próbują sobie radzić same, albo szukają pomocy za granicą, m.in. w Niemczech w klinice w Prenzlau.

https://p.dw.com/p/1IS9O
Symbolbild Schwangerschaft
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Brichta

Marta* jest bladziutka, milcząca. Dopiero obudziła się z narkozy. Nie chce rozmawiać. Mówi tylko, że przyjechałaby do Prenzlau nawet, jeżeli zabieg byłby możliwy w Polsce. – Lekarze w Polsce nie mają doświadczenia – mówi.

W pokoju obok dochodzi do siebie po zabiegu Ewa. Przy niej rodzina, przyjaciółka. Pielęgniarka przynosi herbatę. – Jeszcze nie widziałam takiej opieki. Jestem w szoku – dziwi się Ewa. Poczucie bezpieczeństwa, obecność bliskich jest dla niej bardzo ważna. Ostatnie tygodnie były nadzwyczaj trudne. Jest już matką kilkunastoletniej córki, drugiego dziecka nie dałaby rady wychować.

Trudna decyzja

Z Martą i Ewą rozmawiałam pięć lat temu, w klinice ginekologicznej w przygranicznym Prenzlau. Nie wiem, co robią dzisiaj. Przypuszczalnie wróciły do normalnego życia. Zapomnieć aborcji nie zapomniały. Żadna kobieta jej nie zapomina. – Nie chciałabym podejmować takiej decyzji drugi raz, ale nie było innego wyjścia – tłumaczyła Ewa.

Kreiskrankenhaus Prenzlau
Klinika w PrenzlauZdjęcie: DW

Marta i Ewa są jednymi z kilkuset pacjentek, które korzystają rocznie z usług kliniki. Wieść o znakomitych warunkach, o jakości pracy, o pracujących tam polskich lekarzach, rozniosła się w Polsce już dawno. Polki zgłaszają się z problemami onkologicznymi, przyjeżdżają kiedy nie mogą zajść w ciążę, korzystają z zabiegów chirurgii estetycznej. Gros stanowią jednak pacjentki poddające się aborcji.

– Oczywiście, że przyjeżdżają nadal, bo gdzie mają przyjeżdżać? Zapotrzebowanie w Polsce jest, prawa kobiet są coraz bardziej ograniczane – mówi ginekolog dr Janusz Rudziński z oddziału onkologiczno-ginekologicznego kliniki.

Przy czym placówka w Prenzlau nie jest jedyna. – Każdy szpital komunalny w Niemczech jest zobowiązany przeprowadzać też aborcję, to jest obowiązek. To nie tak, że się chce czy nie, czy ma się klauzulę sumienia, bo takiego pojęcia tutaj nie ma. Jak się pracuje w komunalnym szpitalu, to albo pracujesz i robisz to co jest w twojej umowie, albo szukaj sobie innej pracy – tłumaczy lekarz.

Frauenarzt Janusz Rudzinski
Dr Janusz Rudziński: "Żadna z tych kobiet nie decyduje się na zabieg dla przyjemności"Zdjęcie: DW

Polki wyjeżdżają też do Słowacji, Holandii, do krajów skandynawskich. Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny szacuje, że 15 procent zabiegów przerwania ciąży Polki dokonują za granicą. Tendecja rośnie.

Aborcyjne podziemie

Jak wynika z informacji resortu zdrowia przekazanych Sejmowi pod koniec marca br., w 2014 roku zarejestrowano w Polsce 977 zabiegów przerwania ciąży, o 226 więcej niż w 2013 roku. Są to najświeższe dane udostępnione przez ministerstwo zdrowia.

Według Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny rzeczywista skala tych zabiegów przekracza sto tysięcy rocznie. Ponieważ jednak coraz więcej lekarzy albo odmawia dokonania zabiegu, albo żąda horrendalnych honorariów, kobiety, których nie stać na wyjazd za granicę, próbują poradzić sobie same. Także tu dr Rudziński obserwuje rosnącą tendencję.

– Sytuacja bardzo się zmieniła, bo w Polsce dokonywanych jest bardzo dużo nieudanych zabiegów. Trzy czwarte pacjentek, które przyjeżdża tutaj do nas, jest po nieudanej oczywiście, masywnej próbie przerwania ciąży znanym i popularnym środkiem - którego produkcja bardzo wzrosła - lekiem do leczenia wrzodów żołądka Arthrotec. Często są już płody uszkodzone, a często pacjentki przyjeżdżają nawet już z martwymi płodami, bo boją się pójść do łyżeczkowania w Polsce z jakiś powodów – mówi lekarz z Prenzlau.

Strach przed stygmatyzacją

Kobiety opowiadają też o ginekologach w Polsce, którzy żądają za usunięcie ciąży po kilka tysięcy złotych. – I to od kobiet, które są przecież w ciężkiej sytuacji. Takie wzbogacanie się na ludzkich dramatach jest dla mnie straszne – komentuje przyjaciółka jednej z pacjentek.

Inni jak ognia boją się stygmatyzacji i odmawiają pomocy nawet, jeśli kobieta spełnia warunki konieczne do przeprowadzenia legalnej aborcji.

Holländisches Abtreibungsschiff in Polen
W 2003 roku furorę zrobił w Polsce statek „Langenort”, holenderska poradnia świadomego macierzyństwa i gabinet aborcyjnyZdjęcie: AP

Ewie na przykład klinikę w Prezlau polecił jej ginekolog w Polsce. Procedura nie była skomplikowana. Zgodnie z obowiązującym w Niemczech prawem najpierw przeprowadziła rozmowę z psychologiem w placówce poradnictwa, po również obligatoryjnych, trzech dniach po poradzie, mogła umówić się na wizytę u lekarza. Zabieg usunięcia ciąży kosztuje kilkaset euro, dokonywany jest ambulatoryjnie, tego samego dnia pacjentka może wrócić do domu.

– Żadna z tych kobiet nie decyduje się na zabieg dla przyjemności – podkreśla dr Rudziński – Często są zdesperowane, gotowe ryzykować nawet zdrowie, żeby tylko przerwać ciążę. I są przeszczęśliwe, że mogą uczynić to legalnie.

(*Imiona pacjentek zostały zmienione.)

Elżbieta Stasik