1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Rozwód Fideszu z chadecją w Parlamencie Europejskim

3 marca 2021

Premier Viktor Orbán wycofał swych europosłów z centroprawicowej frakcji Europejskiej Partii Ludowej. To był ruch wyprzedający, by uniknąć zawieszenia Fideszu.

https://p.dw.com/p/3q9Kq
Viktor Orban
Premier Viktor Orbán wycofał swych europosłów z centroprawicowej frakcji EPLZdjęcie: John Thys/AP Photo/picture alliance

Decyzja o wyjściu Fideszu z kierowanej przez Manfreda Webera frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Parlamencie Europejskim na razie formalnie niczego nie zmienia w statusie partii Viktora Orbána w międzynarodówce EPL (kierowanej przez Donalda Tuska), w której Węgrzy pozostają zawieszeni od wiosny 2019 r. Przeciw definitywnemu wyrzuceniu Fideszu z tej europejskiej międzynarodówki byli m.in. niemieccy chadecy. A bez tej największej grupy narodowej w EPL nie było wymaganej większości w sprawie losów Fideszu.

Teraz frakcja EPL, przy wymaganej większości dwóch trzecich głosów, przyjęła zmiany regulaminu skrojone pod zawieszenie 12-osobowej delegacji Fideszu w prawach członka tego klubu europarlamentarnego. Orbán już w niedzielę, 28 lutego, pisemnie uprzedził Webera, że reakcją na tę zmianę będzie natychmiastowe wyjście Fideszu z frakcji EPL bez czekania na głosowanie co do zawieszenia. I dotrzymał słowa. – To jest antydemokratyczne, niesprawiedliwe i nieakceptowalne – tak Orbán podsumował dzisiejsze zmiany regulaminu klubu EPL w swym kolejnym piśmie do Webera.

Platforma mocno przeciw Orbánowi

O wyrzucenie, a co najmniej zawieszenie Fideszu, już od kilku lat głośno apelowali europosłowie EPL z krajów Beneluksu czy krajów nordyckich. Powodem było łamanie praworządności, ostre ograniczanie wolności prasy, promowanie „demokracji nieliberalnej”.

Ostatnio coraz ostrzej przeciw Orbánowi występowała Platforma Obywatelska.– Postawiliśmy jesienią 2020 r. otwarte pytanie, kogo członkowie klubu EPL chcą mieć za partnerów. Nas czy jednak Fidesz? Po dzisiejszym głosowaniu odpowiedź jest jasna, a nasza grupa znów stała się bardzo spójna – mówi europoseł Andrzej Halicki (PO).

Przez długi czas Orbán miał dość zdecydowanych obrońców wśród Włochów, Francuzów, Hiszpanów. A także sporej części partii członkowskich z Europy Środkowo-Wschodniej. Niektórzy z ich deputowanych są wybierani z okręgów z dużą mniejszością węgierską, która zwykle bardzo sympatyzuje z Orbánem. Nawet teraz Rumuni z EPL deklarowali, że opowiadają się przeciw zmianom regulaminu frakcji, które byłyby wymierzone w Fidesz.

Długo wahali się niemieccy chadecy. Miarka przebrała się dopiero w grudniu 2020 r., gdy jeden z europosłów Fideszu porównał działania Webera na rzecz mechanizmu „pieniądze za praworządność” do działań Gestapo. Ale pod naciskiem otoczenia Angeli Merkel żądania wyrzucenia Fideszu z frakcji szybko przekuto w pomysł ewentualnego zawieszenia w prawach członka frakcji. Jednak nawet w tej sprawie podczas niedawnych telekonferencyjnych obrad międzynarodówki EPL doszło do wewnątrzniemieckiego spięcia. Szef CDU Armin Laschet miał – wedle naszych rozmówców – sugerować odwleczenie debaty o zawieszeniu Fideszu na jesień, na co jednak Weber odparł, że głosowania europosłów muszą odbyć się w marcu.

Dokąd pójdzie Fidesz?

Klub EPL liczący do dziś 187 europosłów w wyniku odejścia Fideszu skurczy się o 12 osób, a we frakcji zostanie jeden Węgier wybrany z list Fideszu, lecz należący do małej partii KDNP pozostającej w koalicji z Fideszem na Węgrzech.

Dokąd pójdą teraz europosłowie Orbána? Wielki apetyt na przejęcie ma europarlamentarny klub konserwatystów, w którym najwięcej europosłów ma PiS. Premier Węgier już parę razy słał życzliwe pisma otwarte do Giorgi Meloni, szefowej partii Fratelli d’Italia (wywodzącej się z włoskiego faszyzmu), która jest drugą po PiS siłą we frakcji konserwatystów. Jednak do teraz nie padły żadne twarde deklaracji w sprawie transferu.

Historia Fideszu przez wiele lat była przejawem ciężkiego tożsamościowego kryzysu w Europejskiej Partia Ludowej. EPL do dziś bywa nazywana chadecją, bo wyrosła z aliansu chrześcijańskich demokratów, a ta nazwa przewijała się w oficjalnym nazewnictwie jeszcze kilkanaście lat temu.

Jednak EPL już w latach 90. pod naciskiem Helmuta Kohla zaczęła ochoczo przygarniać partie centroprawicowe i prawicowe spoza tradycyjnej chadecji. – Nie po to odbudowaliśmy Europę, żeby oddać ją socjalistom – przekonywał kanclerz ówczesnego szefa EPL Wilfrieda Martensa w 1998 r. Do tej międzynarodówki przyjęto zatem partię Silvia Berlusconiego, gaullistów, nordyckich konserwatystów. Otwarto drzwi prawicowym ugrupowaniom z krajów byłego bloku wschodniego (w tym na wówczas liberalnemu Orbánowi). EPL zawarła nawet alians z brytyjskimi torysami (zerwany potem przez Davida Camerona).

I właśnie taka kooptacja ugrupowań prounijnych i nielewicowych pozwoliła „chadekom” utworzyć w 1999 r. największy klub w Parlamencie Europejskim, a rozszerzenie Unii z 2004 r. tylko ułatwiło dalszą dominację.Tak szerokie spektrum pozwoliło EPL na 20 lat dominacji w instytucjach unijnych. Ale w ostatnich latach kolejne konflikty – o uchodźców, praworządność i w mniejszym stopniu o prawa LGBT – przyczyniły się do jej przesileń w międzynarodówce, która łączy centrowych polityków z Beneluksu i Skandynawii z partiami z Europy Środkowej, nierzadko uciekającymi się do retoryki natywistycznej. Przykładowo premier Bojko Borysow cały czas pozostaje w świetnej komitywie z Orbánem.