1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Silne kobiety w greckich ośrodkach dla uchodźców

31 grudnia 2017

Uciekały przed wojną i prześladowaniami, ale nie straciły wiary w życie. Kobiety w greckich obozach dla uchodźców marzą o lepszej przyszłości dla siebie i swoich najbliższych.

https://p.dw.com/p/2q9GY
Silav z dzieckiem i mężem pochodzą z północnego Iraku
Silav z dzieckiem i mężem pochodzą z północnego IrakuZdjęcie: DW/D. Kyranoudi

Silav uciekła z Hardan w północnym Iraku razem z mężem - żołnierzem kurdyjskiej partyzantki Peszmerga, który walczył przeciwko Państwu Islamskiemu (IS). Kiedy opuszczali rodzinne miasto, znaleźli na skraju drogi kilkudniowego płaczącego noworodka – dziewczynkę. Mąż Silav zabrał dziecko nie zastanawiając się ani sekundy nad następstwami tej decyzji. Trójce uchodźców udało się dotrzeć do Turcji a następnie w region przygraniczny z Grecją nad rzeką Evros.

-Nie mieliśmy dzieci i to maleństwo traktuję jak własne. Bo moim obowiązkiem jako kobiety było przejąć rolę matki – tłumaczy Silav w rozmowie z Deutsche Welle (DW). Jak zapewniła, „nie jest już w stanie wyobrazić sobie życia bez dziewczynki”. Właśnie z myślą o dziecku żyje nadzieją na lepszą przyszłość. Jeszcze jakiś czas pozostaną z mężem i córką w ośrodku dla uchodźców w greckim mieście Theben czekając na rozpatrzenie wniosku o azyl. Następnie „chcą jechać dalej i walczyć dla dobra przybranej córki – powiedziała Irakijka. 

Marzenie o studiach medycznych

W ośrodku w Theben przebywa też wiele kobiet z Afganistanu. W specjalnym przeznaczonym dla nich pomieszczeniu mogą swobodnie ze sobą rozmawiać, oglądać filmy czy odpoczywać. Te, które chcą, mogą się dokształcać zawodowo ucząc się np. szycia. W każdej chwili pomocą służą im eksperci.

Kobiety z Afganistanu mogą skorzystać z kursów kroju i szycia
Kobiety z Afganistanu mogą skorzystać z kursów kroju i szyciaZdjęcie: DW/D. Kyranoudi

Wiele kobiet dopiero po wielogodzinnych rozmowach gotowe było do zwierzeń o tym, co je spotkało we własnym kraju lub o planach na przyszłość.

Pochodząca spod Hindukuszu Faujia opuściła rodzinne strony po tym, jak okolica i sąsiedztwo zostały całkowicie zniszczone przez Talibów. – Każdego dnia ginie w moim mieście od 30 do 40 osób. Talibowie są wszędzie – opowiada Afganka. Jest matką dziesięcioletniego chłopca, który obecnie przebywa w Niemczech oraz nowonarodzonej dziewczynki, która przyszła na świat w obozie dla uchodźców w Hellinikon. „W ośrodku panowały fatalne warunki życia i higieny, nie było toalet, opieki medycznej, a dziecko chorowało - wspomina Faujia.

Spod Hindukuszu pochodzi także 12-letnia Nila. Dziewczynka posługuje się nienagannym angielskim i pomaga innym kobietom w kontaktach z administracją ośrodka czy organizacjami pomocowymi. – Mam za sobą ciężkie życie, ale teraz jestem pełna optymizmu. Chciałabym studiować medycynę w Europie – zdradza Nila.

Hurria nie chce mówić o przeszłości

Uchodźcy w ośrodku w Eleonas mieszkają w kontenerach
Uchodźcy w ośrodku w Eleonas mieszkają w kontenerachZdjęcie: DW/D. Kyranoudi

W znajdującym się w Attyce ośrodku Eleonas mieszkają kobiety i dzieci oraz nieletni bez opieki dorosłych. To grupa wymagająca specjalnej ochrony. Hurria podobnie jaki inne młode kobiety w Eleonas jest w zaawansowanej ciąży i czeka na rozwiązanie. Grecja jest dla niej jedynie przystankiem na dalekiej drodze do środkowej i północnej Europy. Kobieta była w ciąży, kiedy uciekła z syryjskiego miasta Rakka będącego jakiś czas nieformalną stolicą Państwa Islamskiego. Syryjkę wraz z mężem i dziećmi przeniesiono niedawno do Eleonas z ośrodka dla uchodźców na wyspie Lesbos. Jak przyznała w rozmowie z DW „życie w Eleonas nie należy do łatwych”. Brakuje kocy, ale i tak jest lepiej niż na wyspie. Jak wiele innych kobiet także Hurria nie chce mówić ani o Państwie Islamskim, ani o tym, co przeszła.

Seksualnie napastowane

Monina była jedną z nielicznych kobiet, która otwarcie mówiła o swoich przejściach i rodzinnej tragedii
Monina była jedną z nielicznych kobiet, która otwarcie mówiła o swoich przejściach i rodzinnej tragediiZdjęcie: DW/D. Kyranoudi

Wyjątkiem jest pochodząca z Iraku Północnego jezydka Monina. Obecnie przebywa z rodziną i chorą teściową w ośrodku w Kavala w północnej Grecji. Zdecydowała się nawet  pokazać swoje prowizoryczne mieszkanie w byłym obozie wojskowym Asimakopoulou. – Wielu moich krewnych zostało uprowadzonych, a jedną z moich kuzynek bojownicy IS wykorzystali seksualnie. Mnie się udało, bo miałam dużo szczęścia – opowiada Monina.

Mimo bolesnych wspomnień i długiego okresu oczekiwań w greckich ośrodkach dla uchodźców, większość kobiet napędzana jest silną wolą, bo jak twierdzi Silav z północnego Iraku „nie mają innego wyboru”. Ona sama jest gotowa walczyć dla dziecka, które z mężem znalazła przypadkiem podczas ucieczki z rodzinnego miasta.

Dimitra Kyranoudi / tłum. Alexandra Jarecka