1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Skazani na TV

29 października 2010

Nie ma chyba dziedziny życia społecznego w Niemczech, w której prawo egzekwowane byłoby tak skutecznie, jak płacenie abonamentu RTV. 90 procent normy!

https://p.dw.com/p/Pspa
Zdjęcie: AP Graphics/DW

Doskonały wynik, a będzie jeszcze lepiej - od 2013 roku płacenie za misję TV nie ominie nawet pustelnika...


Tak wyśrubowanego wyniku niemieckich mediów publicznych ekonomowie TVP mogą tylko pozazdrościć! W kampaniach społecznych ręka telewizji publicznej bije w pierś obywatela z apelem o większe morale płatnicze i odpowiedzialność za losy ‘kaganka oświaty’. Rezultaty? – Powiedzmy, mało spektakularne 30 procent. W Niemczech 90. Tu się abonament RTV po prostu płaci. Czy z atawistycznego poczucia obowiązku, czy wiary w skuteczne wykluczenie lobby politycznego, czy w końcu strachu przed urzędnikami GEZ (organ wykonawczy, odpowiedzialny za ściąganie abonamentu), o metodach działania których krążą w Niemczech legendy – pewnie wszystkiego po trochu. A propos legend - oto moja ulubiona: kto nie płaci abonamentu w Niemczech, wcześniej czy później poczuje się jak celebryta - teleobiektywy i kamery digitalne to podobno podstawowe narzędzia w zastawie ‘Mały kontroler'. Plus kapcie i pusta szklanka na cukier, z którą urzędnik (za sąsiada przebrany) wpadnie sprawdzić „czy u ciebie, drogi sąsiedzie, też coś zakłóca sygnał”. I wpadka kombinatora gotowa! (Nota bene kanclerz Merkel miała ostatnio niezapowiedzianą wizytę – szaleniec czy kontroler GEZ?

Telewizja jak tlen

Odcinając dłuuuugą brodę legendom i stereotypom, (z którymi obiecuję - zmierzę się wkrótce) system poboru abonamentu działa. Skutek - ponad 8 mld euro, co pozwala tutejszym mediom publicznym niemal na 100 proc. samofinansowanie, odporność na lobbing gospodarczy, niezależność programową i polityczną. Jednak grono płacących to nie tylko entuzjaści TV. Są tacy, którzy uważają, że abonament to jednak nie opłata klimatyczna. Mowa o właścicielach notebooków, smartphonów i wszelakich gadgetów z dostępem do Internetu, od których ustawodawca również domaga się 'doli'. Stanowisko, że 'korzystają, bo posiadają' to ich zdaniem zbyt daleko posunięta insynuacja ustawodawców. Płacą (tylko w 2009 zgłosiło się 250 tysięcy – właścicieli ‘nieklasycznych' odbiorników!), ale nie dają za wygraną. Za sprawą dwóch adwokatów oraz pewnego studenta, zasady naliczania abonamentu RTV trafiły na wokandę. Rozstrzygnięcie Sądu Administracyjnego w Lipsku (już drugiej instancji) było miażdżące – skoro laptop jest dostosowany do odbioru przekazu RTV, to w rozumieniu ustawy RTV jest odbiornikiem i basta! Abonament się należy. Orzeczenie sądu spowodowało oburzenie i lawinę absurdalnych wniosków. Męska cześć internautów postanowiła przyznać się bez bicia, że od urodzenia posiada „pewien sprzęt”, co dla ustawodawców powinno stanowić wystarczającą przesłankę do nałożenia na każdego z nich obowiązku alimentacyjnego.

Pomijając zabawne wątki, spór wokół płacenia abonamentu ma charakter kontestacji ograniczania prawa do wolności wyboru. Wszystko wskazuje na to, że nawet tego typu ‘kontestacyjne' powództwa przejdą wkrótce do historii. Od 2013 roku każdy zameldowany zapłaci abonament, niezależnie od tego, czy jest w telewizyjnym cugu, czy żyje w lesie. A wtedy nawet pustelnikowi nie będzie można odmówić prawa parafrazowania monologu inżyniera Mamonia z kultowego„Rejsu” Marka Piwowskiego: „No i panie, i kto za to płaci? Pan płaci... pani płaci... my płacimy... To są nasze pieniądze proszę pana….


Blogowała: Agnieszka Rycicka

red.odp.: Małgorzata Matzke